To było prawie 10 lat temu. Zaraz po studiach pracowałem w bankowości inwestycyjnej, m.in. w Londynie, Moskwie i Warszawie, gdzie zdobyłem doświadczenie transakcyjne. Równolegle poczułem potrzebę sprawdzenia się w roli przedsiębiorcy i w 2013 r., wraz ze wspólniczką, pracując jeszcze na swoich etatach, zaczęliśmy rozwijać start-up z dziedziny wynagrodzeń pozapłacowych Clubcodes.pl. Na rynku był już wtedy Benefit Systems, którego karty kosztowały wtedy pracodawcę około 100-120 zł za pracownika. A my postanowiliśmy stworzyć benefit pozapłacowy, który będzie kosztował do 10 zł za pracownika, aby nawet pani zza kasy w markecie mogła go dostać do pensji. Tak powstała platforma, która gromadziła zniżki dla pracowników. Biznes polegał na tym, że nasi sprzedawcy szli np. do Vistuli i negocjowali zniżki na garnitury dla pracowników dużej firmy konsultingowej. I w ciągu roku udało nam się pozyskać szereg znanych brandów w Polsce, w tym ze 30 dużych, jak banki itp. I już w 2014 r. zgłosił się do nas strategiczny gracz, Edenred, znany na świecie w branży świadczeń pozapłacowych. Zaproponowali, że kupią nasz biznes. W tym czasie Benefit także złożył ofertę, ale okazała się słabsza.
Mieliście wtedy jakiegoś inwestora?
Nie. To akurat była spółka, którą zbootstrapowaliśmy, czyli rozkręciliśmy za własne pieniądze.
Dla swojego start-upu rzucił pan pewną pracę?
W pierwszym przypadku pracowałem prawie do końca w banku inwestycyjnym i równolegle rozwijałem spółkę. A robienie start-upu to praca więcej niż na full time. Po sprzedaży skoncentrowałem się już tylko na nowym biznesie. Natomiast na pewno nie brałbym odpowiedzialności za czyjeś pieniądze. Obecnie, gdy inwestuję na wczesnym etapie i nie widzę pełnego zaangażowania founderów, odpuszczam. Wyobraźmy sobie sytuację, że biznes idzie dobrze, ale ktoś dostaje propozycję objęcia wymarzonego stanowiska, które wiążę się z ogromnym bonusem. I nagle okazuje się, że founder wybiera między start-upem a tą propozycją. To jest ryzyko nieakceptowalne dla inwestora.
Na jakim etapie rozwoju była wasza spółka, gdy ją sprzedawaliście?
Pracowało w niej kilkanaście osób. Ale to nie był duży exit, to było rzędu mniej niż 10 milionów złotych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS