Odstawić alkohol, wyjechać na wieś i przez trzy godziny patrzeć w białą ścianę. To nie jest przepis na napisanie przeboju. To recepta na życie. O swojej opowiadają nam m.in. Anna Jurksztowicz i Jacek Kleyff
Czasami przeszkadza popularność, czasami doskwiera jej brak. Pojawiają się używki. I już jest za późno, aby wyjść na prostą. Tak było w przypadku Ryszarda Riedla. Legendarny wokalista Dżemu był uzależniony od narkotyków, o czym często dramatycznie krzyczał w piosenkach (przykładem „Niewinni i ja” czy „Detox”). Wielokrotnie odtruwany w końcu został pokonany – zmarł z powodu niewydolności serca 30 lat temu.
Więcej szczęścia miał pierwszy wokalista Oddziału Zamkniętego – Krzysztof Jaryczewski. Nadużywał i narkotyków, i alkoholu, wychodził pijany na scenę, śpiewał kilka numerów, po czym kładł się za wzmacniaczem, żeby odpocząć, a gitarzysta grał w tym czasie długą solówkę. “Jary” w końcu stracił głos i otarł się o śmierć. – Jak widzisz światło w tunelu, to w końcu potrafisz inaczej spojrzeć na życie, docenić tu i teraz. Potrzebna jest iskra, która spowoduje zmianę optyki – to może być jedno zdanie bądź słowo, które podziała jak zwrotnica i wszystko poprzestawia w głowie – opowiadał mi Jaryczewski kilka lat temu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS