Przedostatnią z wymienionych, Faithfull, również pamiętam z jednego przeboju – z roku 1964 – As Tears Go By, który podobał mi się, gdyż napisali go Mick Jagger i Keith Richard, a ja byłam wtedy fanką Stonesów, ale chociaż nadal brzmi on w mojej pamięci, teraz nie za bardzo chcę do niego wracać, ponieważ w międzyczasie całkowicie odcięło mnie od słuchania tego zespołu, a ekscentryczność Faithfull też mnie za bardzo nie zachęca. Być może jednak kiedyś powrócę do tych płynących łez, lecz w zupełnie innym kontekście?
Z brytyjskich piosenkarek z czasu Swinging Sixties chyba najlepiej w mojej pamięci zapisała się Petula Clark. Nie wiem jednak, czy z powodu swojego śpiewu, czy też z powodu – w moim odczuciu – zabawnie brzmiącego i zabawnie rymującego się kwietnego imienia oznaczającego płatek tulipana [rymy]. Jednak obecnie właśnie do jej przebojów i do jej silnego głosu chce mi się wracać. O Lulu, Shaw czy Black wiem tylko, że były, i że kiedyś ich słuchałam. Springfield jest ok, ale jednak nie przebije Petuli. A kiedy dowiedziałam się, że związana była romantycznie z różnymi kobietami, z których któraś wybiła jej rondlem zęby, to mówię tej pani – dziękuję. Nie chcę słuchać jej muzycznych miłosnych wynurzeń. A więc na moim prywatnym placu muzycznego boju w konkurencji Rozbrykane Brytyjki pozostaje żona jednemu mężowi i matka trojgu dzieciom, Petula Clark:
.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS