A A+ A++

Niegdyś posiadanie karty rowerowej było marzeniem wielu z nas. Był to pierwszy dokument uprawniający i dopuszczający do jazdy po drogach. Aby go zdobyć trzeba było zdawać egzaminy i wyjeździć „swoje” w miasteczku drogowym. Jedno z nich powstało w Zielonej Górze – 60 lat temu.

Na początku 1963 roku Wydział Komunikacji Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Zielonej Górze postanowił w mieście wybudować ośrodek ruchu drogowego dla dzieci i młodzieży. Miał to być pierwszy tego typu ośrodek w kraju. Jak pierwszy, to zarazem najnowocześniejszy.

Na ośrodek przeznaczono 6 ha zlokalizowanych za stadionem przy ul. Wyspiańskiego. Zielony teren doskonale nadawał się na tego typu miasteczko drogowe. Miał to być ośrodek z prawdziwego zdarzenia – z drogami, skrzyżowaniami, sygnalizacjami świetlnymi, znakami, przejazdem kolejowym. Miało się tam znaleźć także miejsce dla pilnującego ruchu milicjanta! Dodatkową zabudowę tereny miały stanowić sklepy, kawiarenki, gdzie można było kupić słodycze, napoje oraz lody. Dodatkowo, aby skorzystać z miasteczka nie trzeba było mieć swojego roweru, gdyż miały być one dostępne na miejscu dla wszystkich chętnych do wypożyczenia. W niedalekiej przyszłości planowano nawet wypożyczanie samochodzików dla dzieci napędzanych „siłą mięśni kierowców” – jak we Flinstonach.

Pomysł ten przypadł do gustu Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej, Kuratorium Szkolnemu i przystąpiono do działania. Wszystko miało zostać oddane do użytku w tym samym roku na jesień. Niestety obiekt powstawał w czynie społecznym i ukończono go jesienią… ale 1964 roku. W sumie powstało prawie 3 km ulic, które oczywiście nazwano Kubusia Puchatka, Misia Uszatka, Złamanej Strzały, Królewny Śnieżki.

Oficjalna nazwa ośrodka brzmiała Młodzieżowy Ośrodek Ruchu Drogowego – w skrócie dość niefortunnie MORD. Zarządzał nim Młodzieżowy Dom Kultury, a sam ośrodek był często oblegany przez uczniów podczas nauki bezpiecznej jazdy na rowerach. Od 1964 roku karta rowerowa i motorowerowa była obowiązkowa, dlatego zainteresowanie ośrodkiem nie mogło dziwić i systematycznie wzrastało. Tym bardziej, że działające światła, mnogość ludzi uczących się przechodzenia przez pasy (tak było!) oraz mnóstwo bicykli powodowało, że można było poczuć się jak na prawdziwych miejskich ulicach.

Eksploatacja obiektów była ogromna i cieszyło się one ogromną popularnością. Niestety ta popularność nie szła w parze z remontowaniem dróg, budyneczków i ośrodek został zaMORDowany popadając w ruinę. Jeszcze pod koniec lat 90. XX wieku można było przejechać się dawnymi uliczkami ośrodka. Dzisiaj jest to praktycznie niemożliwe, gdyż teren jest całkowicie zarośnięty i tylko zarysy dawnych ulic i kikuty betonowych lamp przypominają, że coś w tym miejscu kiedyś było.

Źródła:
-opracowania i zbiory własne;
-archiwalne numery „Gazety Lubuskiej”, „Łącznika Zielonogórskiego”;
-fotografie B. Bugla, M. Kalinowskiej;
-https://www.szs – lubuskie.pl/

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOlbrychski nie poszedł do kościoła ze święconką. “Żona wystawiła do ogrodu”
Następny artykułKolejna wygrana Jacka Międlara w sądzie! Tym razem wygrał z synem premiera Tadeusza Mazowieckiego