“Godzinę temu rosyjski żołnierz próbował schwytać nieletnią na ulicy w jednej z dzielnic miasta. Nasi partyzanci są wszędzie. Okupantowi poderżnięto gardło” – poinformował w mediach społecznościowych mer Melitopola Iwan Fiodorow.
“Symboliczne jest to, że doszło do tego na ulicy Bohaterów Ukrainy” – dodał.
Fiodorow podkreślił, że gwałt w warunkach wojennych jest ciężką zbrodnią, a także jednym z elementów ludobójstwa.
“Nasze siły zbrojne znajdą każdego, kto popełnia te straszne zbrodnie przeciwko naszym kobietom i dzieciom! Wszyscy odpowiedzą za to, co zrobili!” – zapowiedział mer Melitopola, cytowany w poniedziałek przez agencję Interfax-Ukraina.
Wojna na Ukrainie trwa już prawie pół roku
Doniesienia o gwałtach, nawet na małych dzieciach, pojawiają się od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Atak trwa już szósty miesiąc i przekształcił się w największy konflikt zbrojny w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej.
Rosja nie nazywa swoich działań przeciwko Ukrainie wojną, lecz “specjalną operacją wojskową” i domaga się od Kijowa “demilitaryzacji i denazyfikacji” kraju. Za informowanie o sytuacji na froncie nie tak, jak życzy sobie Kreml (np. podawanie prawdy o zabitych żołnierzach rosyjskich), grozi w Rosji nawet do 15 lat więzienia.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy przekazał w sobotę, że Rosjanie stracili na froncie już 44 900 żołnierzy, w tym 200 w ciągu jednej doby. Danych tych nie sposób zweryfikować – strona rosyjska od miesięcy nie podaje informacji o stratach poniesionych w czasie walk na Ukrainie.
Ani z Kremla, ani z Kijowa nie płyną sygnały świadczące o tym, żeby konflikt miał się szybko zakończyć. Nie spodziewają się tego również wojskowi analitycy.
Czytaj też:
Zełenski: Rosja może zrobić coś szczególnie okrutnegoCzytaj też:
Rosyjscy spadochroniarze nie chcą walczyć. Putin znalazł rozwiązanie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS