Wydawało się, że najważniejszym wydarzeniem końcówki tygodnia będzie publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy, które okazały się być bardzo dobre. Jednak Gazprom wyszedł przed szereg i poinformował, że na ten moment nie zamierza wznawiać dostaw do Niemiec poprzez NordStream I ze względu na problemy techniczne na nieokreślony czas. Euro dosyć wyraźnie straciło od tamtego momentu i notowane jest ponownie na najniższym poziomie od niemal 20 lat.
To był efekt dolarowy. Z kolei efekt euro jest powiązany z sytuacją energetyczną w Europie. Gazprom zdecydował się nie wznawiać dostaw do Niemiec przez NordStream I po kolejnym przeglądzie, wskazując, że działa jedynie jedna turbina i wymaga ona zbyt częstych konserwacji. Dostawy innymi drogami nie zostały wznowione, ale są one marginalne przy tym, ile gazu Rosja wysyłała do Europy jeszcze przed wojną. Magazyny w Europie są wypełnione w 80% i zakładając, że Gazprom nie wznowi dostaw, gazu wystarczy do początkowych dni marca. Wydaje się, że jesteśmy bezpieczni, ale nie można być pewnym innych dostaw i przede wszystkim tego, ile za gaz będziemy płacić. Bardzo słabe warunki handlowe dla euro związane z kosztami energii mogą w dalszym ciągu pogrążać tę walutę.
Jednocześnie warto pamiętać, że w tym tygodniu swoją decyzję podejmuje Europejski Bank Centralny. Dużo wskazuje na to, że może dojść do podwyżki o 75 punktów bazowych. Czy jednak taki ruch wystarczy, aby wspomóc leżące na łopatkach euro?
Dzisiaj mamy dzień wolny w Stanach Zjednoczonych, dlatego teoretycznie handel na rynku powinien być nieco mniej zmienny, w szczególności po południu. Od początku startu sesji w Europie będziemy poznawać publikacje danych dotyczących indeksów PMI z sektora usług dla gospodarek europejskich.
Przed otwarciem w Europie za euro musimy płacić 4,7255 zł, za dolara: 4,7746 zł, za 5,4748 zł, za franka: 4,8623 zł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS