Zapowiedź rządowych dopłat do każdego hektara uprawianego
przez polskiego rolnika przyniosła wzrost popytu na akcje producenta nawozów.
Kurs Grupy Azoty jest najwyżej od ponad dwóch lat.
Jednym
ze składników ogłoszonej w piątek „tarczy antyputinowskiej” jest dopłata
500 zł do każdego hektara użytków rolnych, do 50 hektarów oraz 250 zł jeśli są
to łąki lub pastwiska. W założeniu ma to ulżyć rolnikom sprostać kosmicznym cenom nawozów, z jakimi muszą się mierzyć, aby utrzymać wielkość plonów na
wystarczającym poziomie. Tarcza jest “antyputinowska”, ale to nie tylko wojna ma
wpływ na skokowy wzrost cen. Przyczyn należy upatrywać wcześniej i jak w
większości przypadków jako winnego wskazać cenę gazu.
W czwartek cena gazu na holenderskim hubie TTF w dostawach na najbliższe miesiące wynosiła ok. 107 euro za MWh po mocnych spadkach z historycznych szczytów. Ciągle jednak była wyższa niż jesienią kiedy wynosiła ok. 100 euro za MWh. To o prawie 800 proc. więcej niż rok wcześniej.
Rządowe dopłaty mają pomóc w zakupie nawozów, by sprostać oczekiwaniom
produkcyjnym w rolnictwie. Kurs Grupy Azoty rośnie w piątkowe popołudnie o
ponad 5,4 proc., a cena zbliża się do 40 zł za akcję. Ostatni raz taki poziom
inwestorzy widzieli we wrześniu 2019 r. Od początku roku kurs jest wyżej o
ponad 15 proc., ale do rekordowych 113 zł za akcję z grudnia 2015 r. jeszcze
daleko.
Kosmiczne ceny nawozów
Jeszcze rok temu jeden z najbardziej popularnych nawozów
wykorzystywanych w rolnictwie, jakim jest saletra amonowa, kosztował poniżej 1000
zł za tonę. Ogłoszony niedawno cennik Anwilu – spółki z grupy Orlen, produkującej nawozy dla rolnictwa, od 11 marca wprowadził cenę ponad 6000 zł za
tonę saletry. Szybki rachunek na pełnych liczbach daje wzrost ceny o 500
procent. To być może nie koniec, bo o ile obecne ceny, są wynikiem dotychczasowych
wydarzeń, to trudno przewidzieć co przyniesie przyszłość.
Wzrost cen to przede wszystkim wypadkowa cen gazu, który
jest głównym surowcem do produkcji nawozów dla rolnictwa. Gaz ziemny to od 80
proc. do 90 proc. kosztów całkowitych, mówili dla Rzeczpospolitej przedstawicielce
Azotów i Anwilu, a więc pozycja, której nie da się pominąć w kalkulowaniu
ostatecznej ceny produktu. Ceny tego surowca, mimo że spadły w ostatnim czasie z historycznych szczytów, ciągle są kilka razy większe, niż choćby rok temu.
Mniejsza podaż
Drugim ważnym czynnikiem wpływającym na cenę nawozów jest
ograniczona podaż. Już jesienią światowi producenci byli zmuszeniu do
ograniczania produkcji ze względu na koszty. Amerykański producent CF
Industries jako pierwszy zamknął swoje dwa zakłady w Wielkiej Brytanii w Ince i
Billingham. Firma Yara, ograniczyła produkcję amoniaku, tłumacząc to właśnie
wysokimi cenami gazu ziemnego. W tym kierunku poszły też inne zakłady
produkcyjne z różnych krajów – donosił portal farmer.pl
Nowy rok przyniósł kolejne problemy związane z wojną i
sankcjami. Z jednej strony kraje wschodu zaangażowane w wojnę to czołowi producenci
zbóż, a ich ograniczone moce produkcyjne ze względu na sankcje czy obronę
swojego kraju przekładają się na presję większych oczekiwań produkcyjnych w
innych krajach. co napędza ceny płodów rolnych. O potencjalnym problemie głodu w krajach Afryki wspominał niedawno
prezydent Macron. Trudno jednak będzie sprostać oczekiwaniom produkcyjnym przy
takich cenach nawozów.
Jest jeszcze drugi aspekt wojny. Obłożone sankcjami Rosja i Białoruś
odpowiadają łącznie za blisko 40 proc. światowego eksportu nawozów potasowych
oraz wieloskładnikowych. Sama Rosja odpowiadała za 12 proc. światowego rynku
nawozów azotowych. Zamknięcie tamtych kierunków jeszcze bardziej podniesie ceny nawozów, ale i płodów rolnych. Być może obecny szok cenowy to dopiero preludium do jeszcze większych wzrostów.
Ograniczona podaż razem z wysokimi cenami gazu ziemnego to podstawowe
czynniki wpływające na ceny nawozów. Z uwagi, że są to ceny historycznie najwyższe, ich wpływ istotnie odbije się na popycie na nawozy. Pewnym czynnikiem
bilansującym mogą być rosnące ceny płodów rolnych, które w jakimś stopniu ograniczą
negatywne czynniki oddziałujące na popyt. Dodatkowe pieniądze od polskiego
rządu, w gruncie rzeczy też powinny zostać wydane przez rolników na paliwo i nawozy.
Wojenne ryzyka Azotów
Sama Grupa Azoty na początku marca zdiagnozowała cztery
podstawowe zagrożenia związane z wojną na Ukrainie. Podstawowym jest dostępność i
ceny gazu. Dostawcą dla spółki jest PGNiG, a umowa zawiera formułę cenową bazującą na cenach giełdowych
z rynku niemieckiego – największego i jednego z najtańszych w Europie, ale uzależnionego
od rosyjskiego gazu. Po drugie zdiagnozowano ryzyko dostępności innych surowców
takich jak propylen czy sól potasowa. W przyszłym roku do produkcji propylenu
Grupa będzie posiadała jedną z najnowocześniejszych instalacji chemicznych na świecie
w Polimerach Police, jednak teraz dostępność oraz ceny mogą być problemem.
Dalej wskazywano na ryzyko wzrostu stóp procentowych (FED,
ECB) co w konsekwencji może przełożyć się na słabość złotego do euro i dolara.
Odpływ pracowników to ryzyko związane z realizowanymi projektami inwestycyjnymi.
Same turbulencje w Ukrainie, Rosji i Białorusi według Grupy nie powinny mieć większego
wpływu z perspektywy rynków zbytu. Sprzedaż do tych krajów w 2021 r. odpowiadała
za 2,2 proc. oraz 1 proc. przychodów spółki.
Przed Grupą Azoty okres, w którym będzie musiała sobie poradzić z
presją kosztową, zaburzonym popytem i ograniczoną podażą na rynku. Wyższe ceny
nawozów i płodów rolnych oraz szczodra dłoń rządu mają pomóc spółce przejść suchą
stopą przez okres burzy i naporu. Za rok to już będzie inna firma, dzięki inwestycji
w Polimery Police.
Michał Kubicki
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS