A A+ A++


Zobacz wideo

Hasła “niemojawojna” i “tonienaszawojna” ostatnio coraz bardziej zalewają przestrzeń publiczną. Pojawiają się nie tylko w mediach społecznościowych. Trafiły już także m.in. na piłkarskie stadiony (za sprawą kibiców Śląska Wrocław). Pod tym pozornie pacyfistycznym przekazem kryją się jawnie sprzyjające Rosji treści, żeby winą za rosyjską inwazję na Ukrainę obarczyć Stany Zjednoczone, a także fałszywe sugestie mówiące, że Polska ma zamiar wysłać na Wschód swoje wojska. 

Polski Ruch Antywojenny. “Tym powinny zajmować się polskie służby”

Jak zwróciła uwagę Anna Mierzyńska, inicjatywy są “w większości niszowe”, choć skalą działania wyróżnia się jedna z nich – firmowana przez Polski Ruch Antywojenny, którego twarzami są Leszek Sykulski oraz Sebastian Pitoń. Pierwszy jest geopolitykiem, nauczycielem akademickim, a także dawnym pracownikiem kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego i członkiem komisji WSI Antoniego Macierewicza. Drugi to architekt z Zakopanego, który podczas pandemii COVID-19 zasłynął akcją “Góralskie weto”, namawiał przedsiębiorców do prowadzenia swoich działalności mimo obowiązywania ostrych obostrzeń.

– Nie mamy dostępu do informacji, skąd oni mają na to pieniądze. Tym powinny zajmować się polskie służby, które o swoich ustaleniach powinny jak najszybciej poinformować opinię publiczną. Ale tak się nie dzieje. Leszek Sykulski udostępnia projekty wszystkich tych billboardów, plakatów i wlepek za darmo – każdy może je pobrać i wydrukować. Ma to sprawiać wrażenie – nie wiem, na ile prawdziwe, że jest to wynik oddolnego, obywatelskiego działania – mówiła w TOK FM związana z OKO.press analityczka funkcjonowania polityki w sieci.

Zasiać wątpliwość

Rozmówczyni Piotra Maślaka podkreśliła, że celem kampanii pod hasłem “niemojawojna” jest przede wszystkim “zasianie wątpliwości”. – Z punktu widzenia Kremla to bardzo istotne działania. Jeżeli zostanie zasiana wątpliwość, będzie mniej ludzi popierających polityków, którzy są za wspieraniem Ukrainy. Jesteśmy w okresie przedwyborczym i to oddziaływanie będzie się intensyfikować przed wyborami. Po to, żeby wspierać polityków o nastawieniu antyukraińskim. I Kreml będzie to wspierać m.in. setkami czy tysiącami komentarzy, bo to będzie tylko jedno z podjętych działań – uważa Mierzyńska.

Zdaniem gościni TOK FM Polacy są dużo mniej odporni na oddziaływanie kampanii dezinformacyjnych, niż mieszkańcy krajów zachodnich, a to z braku systemowych zabezpieczeń. – Służby mogą sprawdzać przepływy finansowe, mogą sprawdzać kontakty takich osób. Na przykład na Twitterze pojawiają się jedynie informacje od Stanisława Żaryna – pełnomocnika ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej, że takie narracje są. Sam Stanisław Żaryn udziela też wywiadów, w których mówi o tym, że tego rodzaju narrację są korzystne dla Kremla. Jednak to jest zdecydowanie za mało, żeby mówić o realnym działaniu państwa. Można uznać, że jesteśmy bezbronni, a państwo w tym zakresie po prostu nie działa – podsumowała wiązana z OKO.press analityczka funkcjonowania polityki w sieci.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułТеракт у Стамбулі: обвинувачення вимагає тисячі років ув'язнення для жінки, яка заклала бомбу
Następny artykułОбретение главы Иоанна Предтечи: что нельзя делать