Naddniestrze to separatystyczny, prorosyjski region Mołdawii ze stolicą w Tyraspolu. Zajmuje pas ziemi o długości ok. 200 km i szerokości średnio kilkunastu km wzdłuż rzeki Dniestr, pomiędzy Ukrainą a pozostałą częścią Mołdawii.
Część „ruskiego mira”
Niepodległości regionu, którą ten ogłosił w sierpniu 1991 r., do dziś nie uznało jednak żadne suwerenne państwo. Od marca do lipca 1992 r. w Naddniestrzu toczyła się wojna, która zakończyła się zwycięstwem separatystów i wspierających ich wojsk rosyjskich nad wojskami mołdawskimi.
Z etnicznego punktu widzenia, liczące realnie ok. 300 tys. mieszkańców Naddniestrze to region wielonarodowy. Warto jednak pamiętać, że niemal wszyscy mieszkańcy posługują się na co dzień językiem rosyjskim.
Z Naddniestrzańskiego spisu powszechnego z 2015 r. wynika, że mieszka tam ok. 33-34 proc. Rosjan, podobna liczba Mołdawian, ok. 26-27 proc. Ukraińców, a pozostały odsetek stanowią przedstawiciele innych narodów, z których najwięcej jest Bułgarów, ok. 2-3 proc.
Poradziecki garnizon w Naddniestrzu
W Naddniestrzu stacjonuje stosunkowo niewielki garnizon wojsk rosyjskich, który stanowi „spadek” z czasów Związku Radzieckiego. Garnizon liczy ok. 1500 osób, z obsługą techniczną włącznie.
To właśnie dzięki jego wsparciu mieszkańcom Naddniestrza udało się pokonać liczniejsze wojska mołdawskie, a obecnie stanowi on gwaranta niezależności regionu od władz w Kiszyniowie.
Groźby ws. „interesów ludności rosyjskojęzycznej”
Jak informowaliśmy w czwartek, 1 września, rosyjski minister spraw zagranicznych ostrzegł władze w Kiszyniowie, że Moskwa jest gotowa „zrobić wszystko”, aby „zagwarantować ochronę praw” rosyjskojęzycznej ludności Naddniestrza.
– Wspólnie z władzami Naddniestrza jesteśmy za wznowieniem bezpośredniego dialogu. Jednak wnioskując po publicznych wypowiedziach prezydent [Mołdawii -red.] Mai Sandu i jej otoczenia, nie ma na to szans ze względu na dyktat USA i Unii Europejskiej. Oni liczą na jakieś niedyplomatyczne rozwiązanie problem. Zrobimy wszystko, aby interesy ludności rosyjskojęzycznej nie zostały naruszone – oświadczył Ławrow.
Rosja chciałaby federalizacji Naddniestrza
Co znamienne, Ławrow podkreślił, że Rosja nie traktuje Naddniestrza jako „rosyjską enklawę”, ale integralną część Mołdawii. Tylko pozornie chodzi o przestrzeganie prawa międzynarodowego.
Moskwa od wielu lat naciska na władze w Kiszyniowe w sprawie przekształcenia Mołdawii w państwo federalne. Naddniestrze, jako podmiot federalny, uzyskałoby realny wpływ na mołdawską politykę.
Przede wszystkim chodzi o prawo do wetowania decyzji dotyczących polityki zagranicznej. W ten sposób można by zablokować starania poradzieckiej Mołdawii o integrację z Zachodem, np. akces do Unii Europejskiej.
„Byłby uznany za atak na Rosję”
Jak donosi portal „Deutsche Welle”, Ławrow wysunął w czwartkowym wywiadzie telewizyjnym kolejną groźbę pod adresem władz Mołdawii. Tym razem nie chodzi jednak o rosyjskojęzyczną ludność Naddniestrza, lecz o wspomniany wcześniej garnizon wojsk rosyjskich. Ławrow ostrzegł, że każde, bliżej nieokreślone zagrożenie dla garnizonu może doprowadzić do wojny.
– Każdy rodzaj zagrożenia bezpieczeństwa wojsk rosyjskich byłby uznany w świetle prawa międzynarodowego za atak na Rosję – oświadczył szef rosyjskiego MSZ.
Mołdawia odrzuca oskarżenia ze strony Rosji
Władze Mołdawii stanowczo odrzuciły zarzuty Moskwy, jakoby prawa rosyjskojęzycznych mieszkańców były naruszane. Biuro ds. reintegracji w Kiszyniowie wydało oświadczenie, że Mołdawia nadal wspiera pokojowe rozwiązanie konfliktu w Naddniestrzu.
Celem tego procesu jest „określenie trwałego i wszechstronnego rozwiązania, które respektuje suwerenny i niepodzielny charakter terytorialny Republiki Mołdawii, konsolidację państwowości, przywrócenie integralności terytorialnej i zakończenie reform strukturalnych w całym kraju”.
„Będziemy nadal robić wszystko, co w naszej mocy, aby utrzymać pokój”
Pod koniec sierpnia, podczas Forum Strategicznego w Bled w Słowenii prezydent Mołdawii Maia Sandu poinformowała, że dostrzega rosnącą liczbę oświadczeń ze strony Rosji, „które nie zawsze są właściwe, a czasem wręcz lekceważą suwerenność Republiki Mołdawii”.
Podkreśliła, że sytuacja jest trudna, „ponieważ znajdujemy się blisko regionu wojennego”. Natomiast w wywiadzie dla mołdawskiej telewizji zaapelowała do rodaków, by nie ulegali prowokacjom.
– Będziemy nadal robić wszystko, co w naszej mocy, w tym częściej niż dotąd komunikować się z reżimem w Tyraspolu, aby utrzymać pokój – zapewniła Sandu.
Czytaj też:
Zachód myli się co do Gorbaczowa. „Wszystko zrobił źle i w ten sposób przeszedł do historii”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS