A A+ A++

We wtorek cała piłkarska Europa będzie oglądać start kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Nie inaczej będzie w Rosji, ponieważ Europejska Federacja Piłki Nożnej (UEFA) sprzedała tamtejszej stacji prawa telewizyjne.

Rosyjska agresja w Ukrainie odbiła się na środowisku sportowym. Piłkarska reprezentacja kraju agresora wraz ze wszystkimi klubami natychmiast zostały skreślone z europejskich rozgrywek w tej dyscyplinie.

Kolejnym sygnałem przeciwko Rosji, ze strony UEFA, było zerwanie kontraktu z Gazpromem. Rosyjski koncern zajmujący się wydobyciem gazu, od lat był jednym z największych sponsorów Ligi Mistrzów.

W sezonie 2022/2023 nie zobaczymy rosyjskich drużyn w europejskich pucharach. Okazuje się, że europejska federacja nie odcięła się całkowicie od kraju Putina. UEFA sięgnęła po rosyjskie pieniądze, sprzedając tamtejszej telewizji prawa do transmisji spotkań Ligi Mistrzów. Federacja pochwaliła się tym za pośrednictwem swojej strony internetowej.

Nabywcą praw do transmisji spotkań Champions League jest rosyjska stacja „Match TV”. W pierwszej kolejce stacja pokaże spotkania Dinamo Zagrzeb – Chelsea FC oraz Paris Saint-Germain – Juventus FC. Z kolei z odtworzenia zostanie puszczony mecz Sevilla FC – Manchester City.

Podobnie zachowała się światowa federacja piłkarska (FIFA), która sprzedała prawa telewizyjne do pokazywania meczów tegorocznego mundialu trzem rosyjskim stacjom.

Jak informuje portal „sport.24tv.ua”, od każdej ze stacji VGTRK, Match TV oraz Pierwyj kanał, FIFA otrzyma po 13 mln dolarów. Do tej kwoty należy jeszcze dodać po milionie dolarów za opłacenie pośrednika.

Źródło: stefczyk.info/na podst.WP Sportowe Fakty Autor: MS

Fot.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoniec sezonu kąpielowego bez utonięć w Narwi
Następny artykułPhilipp Lahm narzeka na Ligę Mistrzów. Jako przykładu używa Lewandowskiego