A A+ A++

Drugiego dnia nowego roku rosyjski tygodnik Argumenty i Fakty opublikował długi wywiad z generałem KGB w stanie spoczynku Nikołajem Leonowem. Aby zrozumieć znaczenie tego co mówi emerytowany generał sowieckich służb specjalnych warto napisać kilka słów zarówno na temat tego kim jest Leonow, i tygodnik Argumenty i Fakty.

Tygodnik jest najpopularniejszym periodycznym wydawnictwem prasowym w Federacji Rosyjskiej (nakład 1,5 mln egzemplarzy), a jego strona odwiedzana jest średnio przez, według ostatnich dostępnych danych, 28 mln osób. To oczywiście mniej niźli widownia najpopularniejszych stacji telewizyjnych, ale niemało. Przy czym jest wydawnictwem z szeroko pojętego obozu władzy, lojalnym, z pewnością nie można go określić mianem opozycyjnego. Utrzymany jest w formule popołudniówki, co oznacza, że trafia do nieco innej grupy odbiorców niźli poważniejsze wydawnictwa, można powiedzieć, iż adresowany jest do „putinowskiej większości”.

Nikołaj Leonow to jeszcze ciekawsza postać. Ten niemłody (urodzony w 1928 roku) emerytowany generał KGB, a przy tym profesor katedry dyplomacji słynnego MGiMO i akademik o nadal żywym, czego dowodzi w wywiadzie, intelekcie w 1971 roku stanął na czele głównego ośrodka analitycznego KGB za czasów kiedy sowieckimi służbami kierował Andropow, a w 1983 roku osiągnął funkcję szefa wywiadu wojskowego ZSRR. Był zaangażowany w pucz Janajewa, co spowodowało jego odejście ze służb, ale z polityką nie zerwał, związał się z nacjonalistyczną partią Rodina (był deputowanym do Dumy z jej ramienia). Z formacji tej wywodzi się były rosyjski wicepremier, a obecnie szef Roskosmosu Dmitrij Rogozin. Leonow kierował głównym ośrodkiem analitycznym KGB, o którym sam w wywiadzie mówi, że był w stanie w ciągu kilku godzin przedstawić na potrzeby kierownictwa rosyjskich służb specjalnych i Politbiura, prognozę rozwoju sytuacji w dowolnym miejscu świata, nie dlatego, że objął te funkcje po linii partyjnych koneksji czy układów. Powód nominacji dla niego był zgoła inny. Otóż pracując w ambasadzie ZSRR w Meksyku w latach 50-tych, poznał przebywających tam zarówno Fidela Castro jak i Che Guevarę, później zaś, już po zwycięstwie rewolucji na Kubie był rezydentem KGB nadzorującym ten kraj. Oznacza to, że jest autorem największej, po II wojnie światowej, zakończonej sukcesem, rosyjskiej operacji wywiadowczo dywersyjnej w bezpośrednim sąsiedztwie Stanów Zjednoczonych, jakim było przejęcie przez ZSRR kontroli nad Kubą. Nota bene, Kryzys Kubański roku 1962 również jest jego „zasługą”.

W wywiadzie opowiada on o tym, że służby analityczne KGB były zdecydowane przeciw polityce ekspansji ZSRR na inne kontynenty. Ich zdaniem nadmierny rozrost geostrategicznych ambicji niektórych członków Politbiura, na co ZSRR nie miało odpowiedniego potencjału, w efekcie doprowadził do rozproszenia sił i środków i „wykrwawienia” państwa, co zakończyło się jego krachem. Ale nie tylko to. Jego ośrodek był również przeciw wejściu ZSRR do Afganistanu, uważając to posunięcie za szczyt nieodpowiedzialności, a także opowiadał się za inną polityką wobec Stanów Zjednoczonych za czasów Ronalda Reagana. Chodzi w tym wypadku o mającą miejsce w rosyjskich elitach, w latach 80-tych ubiegłego stulecia, dyskusję na temat tego w jaki sposób ZSRR ma odpowiedzieć na amerykańską inicjatywę „gwiezdnych wojen”. Zespół Leonowa był zdecydowanym przeciwnikiem wyścigu zbrojeń, za czym optował marszałek Ustinow widzący w tym możliwość wzrostu swej pozycji i domeny za którą odpowiadał. Leonow naciskał na Andropowa, aby ten przyjął opcję „odpowiedzi asymetrycznej”, mniej kosztownej, ale I ówczesny sekretarz KPZR swą pozycję zawdzięczał właśnie Ustinowowi i w rezultacie przyjęto opcję połowiczną – zarówno uczestnictwa w narzuconym przez Amerykanów wyścigu zbrojeń jak i budowaniu strategii asymetrycznej. Skutkiem tych błędów (w tym i inwazji na Afganistan) było wyczerpanie zasobów ZSRR i krach roku 1991. Pucz Janajewa, który Leonow oglądał z bliska, był w jego opinii skazany na niepowodzenie, bo jego Autorom zabrakło siły woli, determinacji i przede wszystkim planu działania.

Dziś takiego planu działania nie ma w opinii rozmówcy Argumentów i Faktów Rosja, a wywiad Nikołaja Leonowa nie ma też, wbrew pozorom charakteru historycznego, ale jak najbardziej odnosi się do obecnie rysujących się trendów. Ta część, która moglibyśmy opatrzeć mianem wspomnieniowej, czy historycznej, ma w gruncie rzeczy na celu przedstawienie generała Leonowa jako tego, „który wiedział lepiej”, którego rady kierownictwo ZSRR zignorowało, a gdyby jego diagnozy i propozycje znalazły posłuch, to Związek Sowiecki nie rozpadłby się. Nota bene Leonow zgadza się ze słynną diagnozą Putina, że kres ZSRR to była „największa geopolityczna katastrofa XX wieku.”

Znacznie ciekawsze jest to, że Nikołaj Leonow jest zdania, i mówi o tym wprost, bez ogródek i uników, iż obecnie Federacja Rosyjska znalazła się w takim punkcie swego rozwoju, który w konsekwencji doprowadzić może do powtórzenia losów ZSRR.

O ile za czasów komunistycznych, w jego opinii, siły i potencjał państwa był marnotrawiony na bezsensowne awantury geostrategiczne (nie tylko Afganistan, ale również wspieranie wszystkich państw, które wybrały nie-kapitalistyczną drogę rozwoju), tak teraz podobnie destrukcyjny wpływ na przyszłość kraju ma korupcja, która też sprowadza się w gruncie rzeczy do transferowania gigantycznych środków poza granice Rosji. Samo państwo jest dziś statkiem poruszającym się bez planu i bez kapitana.

W jego opinii obecny kryzys na Białorusi jest efektem błędnej polityki Moskwy, popierania niejako „in blanco” reżimu Łukaszenki. Doprowadziło to do tego, że Rosja jest zablokowana i praktycznie nie ma ruchu. Nie przygotowała scenariusza transmisji, przekazania władzy w Mińsku nowemu pokoleniu polityków co stabilizowałoby prorosyjski reżim. Zachód tylko wykorzystał tę sytuację. Co ciekawe, Leonow zdaje się wprost słowa o konieczności przygotowania następstwa, dając przy tym za wzór Kubę i odejście Raula Castro, który przekazał władze wykonawczą młodszemu pokoleniu, samemu koncentrując się na kwestiach ideowych, adresować również do elity rosyjskiej.

Zdaniem Leonowa całkowicie błędna jest polityka Moskwy wobec Turcji, która „teraz wdarła się na Kaukaz i tylko będzie zwiększać tam swoją obecność. Zachód stoi za tym krajem, a z „chorego człowieka Europy”, jak nazywano je w XIX wieku, już dawno przekształcił się w rozwinięte i dynamiczne państwo o ogromnych ambicjach. Ponadto dla nas stanowi poważne zagrożenie dla Krymu. Turcja nigdy nie uzna Krymu za rosyjski, wspierając tam swoją diasporę”. Za Erdoğanem, jak argumentuje Leonow, stoją dziś brytyjskie służby specjalne, a to oznacza, że dwaj historycznie najwięksi wrogowie Rosji zespolili swe, wymierzone w nią wysiłki.

Dziś „chorym człowiekiem Europy” w większym stopniu jest Federacja Rosyjska. Leonow wręcz mówi o tym, że „umiera wielka cywilizacja rosyjska”. Decydują o tym problemy gospodarcze, głęboki kryzys demograficzny i pauperyzacja ludności. W efekcie regiony oddalone od rosyjskiego centrum, takie jak Daleki Wschód, ale również Obwód Kaliningradzki, zaczynają się orientować na gospodarki ościenne, nie zaś rosyjską. Ten proces już trwa i jest zaawansowany. Co więcej wyrosło nowe pokolenie, które nie jest emocjonalnie związane z Rosją. To oczywiście nie oznacza, że procesy dezintegracyjne Federacji Rosyjskiej rozpoczną się za kilka tygodni, ale kolejnego kryzysu, takiego jak pod koniec komunizmu, Rosja jako państwo może nie przetrwać i odpadać od niej zaczną całe prowincje, które będą wolały samodzielność niźli dominację Moskwy.

Dziś, jak argumentuje Leonow, Rosja nie ma strategii, co najwyżej politykę „dożyć do poniedziałku”, a to, w jego opinii, jest symptomem „umierającej cywilizacji”. Rosja dzisiejsza, to zdaniem emerytowanego generała KGB państwo, które w odróżnieniu np. do Chin ostatniego trzydziestolecia, zmarnowało swą szansę. Cały XXI wiek, w jego opinii upłynie pod znakiem rywalizacji „dwóch zawodników sumo” jakimi są Stany Zjednoczone i Chiny. Rosja nie jest w stanie powtórzyć drogi chińskiej, a jej perspektywy są mroczne. „Ale Rosja ma inny los – zauważa – została wybrana do roli wroga z powodu swej słabości”. Ameryce znacznie łatwiej jest mobilizować swą opinię publiczną przeciw Federacji Rosyjskiej nie tylko dlatego, że znaczenie mniej ryzykuje, zarówno gospodarczo jaki i nawet militarnie niż wobec perspektywy konfliktu z Chinami, ale dodatkowo wystarczy wzmocnić stare, jeszcze z czasów komunistycznych, antyrosyjskie resentymenty, aby osiągnąć efekt zjednoczenia, zarówno własnej elity jak i sojuszników.

Leonow wywiad kończy następującym opisem sytuacji, który oddaje, jak można przypuszczać, panujące w części rosyjskiej elity nastroje. Otóż jego zdaniem Rosjanie jako naród „Błądzą w lesie. Wędrujemy, przypadkowo zmieniamy trasy, mylimy ścieżki. Od dawna czekamy na szczerą i otwartą rozmowę na temat przyszłości kraju. Dla mnie, dla potomnych, odpowiedź na to pytanie jest najważniejsze – Gdzie idziemy? (…) Nie znamy odpowiedzi. A nasze życie trwa i zmienia się w jałowe, biologiczne egzystowanie.”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzemysław Saleta komentuje aferę szczepionkową: “To jest dmuchany problem”
Następny artykuł„Przejechał się po was jak po burej suce”. Bogdan Rymanowski do Borysa Budki o wywiadzie „Wprost”