Rolnicy chcieli blokować drogę w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego przez 48 godzin, a potem – jeżeli nie będzie reakcji premiera – protestować w Warszawie. Postanowili jednak zakończyć blokadę po 35 godzinach. – Ludzie zobaczyli, że premier nie dotrzymał żadnego słowa, o którym mówił w trakcie kampanii wyborczej – tłumaczył w TOK FM Michał Kołodziejczak.
– 35 godzin, które staliśmy na drodze, wystarczyły po to, by ludzie sprawdzili, że premier zachowuje się bardziej jak tchórz niż ktoś, kto chce odważnie rozwiązać problem. Dla nas to też była pewna weryfikacja, jeżeli ktoś po 35 godzinach nie daje reakcji, to i po 48 by nie dał – stwierdził lider Agrounii.
Kołodziejczak wyjaśnił, że teraz rolnicy zastanawiają się, w jaki sposób powinni dalej walczyć o swoje. Podkreślił, że “trzeba iść mocniej”. – My chcemy małej zmiany przepisów, niektórych ustaw czy rozporządzeń tak, by rolnicy mogli normalnie sprzedawać – tłumaczył Kołodziejczak. Jak precyzował, dzisiaj rolnicy, których gospodarstwa znajdują się w tzw. strefach ASF, czyli w promieniu nawet kilkudziesięciu kilometrów od miejsca, w którym wykryto ognisko wirusa afrykańskiego pomoru świń, muszą przestrzegać dodatkowych obostrzeń. Prewencyjnie zabijane są również zdrowe zwierzęta.
– My się na to nie zgadzamy – gość TOK FM.
– Codziennie zamykanych jest w Polsce ponad 250 gospodarstw, które zajmują się hodowlą zwierząt – przypomniał Kołodziejczak. – Będziemy robić wszystko, żeby za kilkanaście dni podobnych miejsc jak wczoraj pod Piotrkowem Trybunalskim było dużo więcej. Już rozpoczynamy mocne działania, by pokazać, że ten problem nie jest miejscowy, jednorazowy – dodał lider Agrounii. Jak stwierdził, ASF “idzie przez Polskę jak walec”.
Co robi PSL? “Rola partii jest inna”
W kontekście protestów rolników coraz częściej pojawia się pytanie: gdzie jest PSL? Na blokadach i in. akcjach protestacyjnych widać bowiem głównie Agrounię.
– Inna jest rola partii politycznej, inna jest rola związku zawodowego. Partia polityczna skutecznie może zablokować złe rozwiązania, tak jak zablokowaliśmy “piątkę Kaczyńskiego” w Senacie – wyjaśniał w TOK FM prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. – Sytuacja jest autentycznie tragiczna. Wczoraj byłem w powiecie sandomierskim, gdzie spotkałem się z sadownikami. Sady są pełne wiśni, które w skupie są po 70 groszy – mówił.
– Myślę, że rząd kompletnie wyzyskał, oszukał i odrzucił polską wieś. Dostali tam najwięcej głosów. Duda wygrywał dzięki wsi. PiS wygrywał dzięki wsi. A dzisiaj zostawili wieś – ocenił. 200 milionów złotych, które rząd planuje przeznaczyć na wsparcie rolnictwa, Kosiniak-Kamysz nazywał “kpiną”. – To na jedno województwo może by wystarczyło. I to takie, w którym nie ma zbyt dużo gospodarstw – wyjaśnił.
“Dobrze, że udało się przypomnieć nazwisko”
Szef Polskiego Stronnictwa Ludowego zauważał też, jak niewidoczny jest minister rolnictwa Grzegorz Puda. Jak stwierdził gość TOK FM, nigdy nie słyszał go w “żadnym poważnym wystąpieniu”.
Po ostatnim proteście Agrounii minister zastanawiał się tylko w Polskim Radiu, kogo reprezentują protestujący i “czy na pewno polska wieś”. Puda ocenił też, że postulaty były “rozmyte i niejasne”. – Dobrze, że się udało przypomnieć nazwisko – ironizował Kosiniak-Kamysz. – Jak się wczoraj pytałem rolników, kto jest ministrem rolnictwa, to oni nie mają pojęcia – podsumował.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS