A A+ A++

Masz w domu pamiątki po krewnych, które nie zastąpią zdjęć w rodzinnych albumach, ale mogą zainteresować pasjonatów? Być może dobrym pomysłem będzie przekazanie ich muzealnikom. W ten sposób m.in. do Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni regularnie trafiają autentyczne dokumenty, odznaczenia czy elementy wyposażenia przedwojennych oficerów i marynarzy, który współtworzyli polską flotę. Rodzinne archiwa skrywają prawdziwe skarby!

Jak swoje obszerne zbiory tworzą muzea? Jedna rzecz to zbieranie materiałów, wiedzy i doświadczeń z ogólnodostępnych źródeł, przetwarzanie ich i przekazywanie kolejnym pokoleniom, ale prawdziwa kopalnia skarbów to niepozorne, choć cenne rodzinne archiwa.

To dzięki nim odwiedzając tematyczne ekspozycje podziwiamy nie tylko największe, odrestaurowane dzięki dotacjom eksponaty czy edukacyjne plansze z archiwalnymi fotografiami, ale i mnóstwo mniejszych, bardziej osobistych pamiątek, które kryją w sobie historie konkretnych osób – ich własne doświadczenia, przeżycia czy też sukcesy zawodowe sprzed lat.

Właśnie takich prywatnych rarytasów regularnie przybywa w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Placówka, która przybliża odwiedzającym Gdynię turystom historię polskiej floty i wszystkiego, co działo się na wodach pod polską banderą znów uzupełniła zbiory o zestawy pamiątek przekazane przez potomków ludzi morza.

To systematycznie powtarzający się scenariusz – w domowych archiwach zalegają osobiste przedmioty po bliskich, które po upływie wielu lat i wymianie pokoleń (lub przekazywane przez kolejnych członków rodziny) nie mają już silnie sentymentalnej wartości, ale nadal mogą być cenną podróżą w czasie dla pasjonatów konkretnej tematyki. Gdy zatem trafią do muzeum, mogą zostać dokładnie zabezpieczone przed wyniszczającym wpływem czasu i uzupełnić konkretny wątek historyczny o osobistą historię prawdziwej postaci.

Ślad po kapitanie „Jocu”

W ostatnich tygodniach do muzeum zgłosił się m.in. wnuk przedwojennego oficera polskiej Marynarki Wojennej. Mirosław Żabski jest krewnym kmdr. ppor. mar. Józefa Danyluka – postaci, która zapisała się na kartach morskiej historii. Oficer, który dla kolegów w mundurze był „Jocem” (kończył edukację wspólnie z m.in. Janem Grudzińskim czy Bogusławem Krawczykiem) to zastępca dowódcy szkolnej „Iskry” z lat trzydziestych ubiegłego wieku, dowódca hulka „Bałtyk”, a także wykładowca Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej.

Gdy w 1939 roku rozpoczynała się II wojna światowa, kapitan Danyluk był już szefem Służby Uzbrojenia w Komendzie Portu Wojennego Gdynia, co sprawiło, że aktywnie uczestniczył w Obronie Wybrzeża. Dalszą część wojny spędził w jenieckich oflagach, a po jej zakończeniu życiowy los posłał go do Wielkiej Brytanii, działał m.in. w Stowarzyszeniu Marynarki Wojennej, a w 1984 roku spoczął na cmentarzu w Wąbrzeźnie.

W domowych archiwach kilkadziesiąt lat przetrwała m.in. charakterystyczna, drewniana fajka należąca do oficera, a także wyjątkowy portret autorstwa majora Rudolfa Fryszowskiego, który wykonano w czasie niewoli w Oflagu II E Neubrandenburg. Zbiory wzbogaciła też należąca do niego obrączka ślubna z 1932 roku.

Kobiecy wątek morskiej służby

Kolejne wyjątkowe pamiątki dotarły do gdyńskiego muzeum aż zza oceanu. Tym razem do placówki zgłosiła się córka Zofii A. Siemaszko-Proszek, ps. „Hanka”, czyli łączniczki biorącej udział w Powstaniu Warszawskim.

W tle morski wątek, czyli służba pełniona w Wielkiej Brytanii od 1945 roku w ramach Pomocniczej Morskiej Służby Kobiet. To historyczna formacja, którą współtworzyło zaledwie 190 pań. I to właśnie o jej istnieniu przypominają osobiste przedmioty, które trafiły do Gdyni.

Kobieca czapka Pomocniczej Morskiej Służby Kobiet należąca do Zofii A. Siemaszko-Proszek ps. “Hanka”, uczestniczki Powstania Warszawskiego, fot. Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni

– Obok dokumentów osobistych z okresu służby w MW i egzemplarzy polskiej prasy czasu wojny, otrzymaliśmy prawdziwy unikat, egzemplarz czapki marynarskiej PMSK. Formacja ta liczyła maksymalnie ok. 190 pań, jednak czapki tego typu przysługiwały tylko do stopnia starszego marynarza. Później uznano pani Zofii stopień starszego sierżanta z AK (st. podoficer PMSK) – wyjaśnia Muzeum Marynarki Wojennej.

Zofia A. Siemaszko-Proszek po wojnie osiadła na stałe w Kanadzie, gdzie przez wiele lat działała na rzecz Związku Nauczycielstwa Polskiego w Kanadzie, pomagając przy organizacji szkół w prowincji Ontario oraz ucząc języka polskiego. Zmarła w 2010 roku, a ślad po niej pozostał także w Muzeum Powstania Warszawskiego. Pamiątki przekazała żyjąca na co dzień również w Kanadzie Iwona J. Proszek-Mooney.

Coraz więcej osobistych historii

Przypomnijmy, że w ostatnim czasie podobnych przykładów zasilenia muzealnych zbiorów w rodzinne pamiątki było więcej. Chociażby na przełomie 2022 i 2021 roku do Muzeum Marynarki Wojennej trafiły w ten sposób przedmioty związane z porucznikiem marynarki Andrzejem Piaseckim, członkiem załogi słynnego ORP „Orzeł” (cenny mundur oficerski, uszyty w Gdyni, bandera wojenna czy fotografie).

Warto zatem przyjrzeć się segregatorom, strychom i kartonom, które zalegają w domowych archiwach, bo mogą być cennym źródłem wiedzy – lub po prostu mogą znacznie pomóc w tworzeniu ciekawej wystawy na konkretny temat. W ten sposób najłatwiej zachować pamięć o swoich bliskich, a nawet przybliżyć ich historię nie tylko kolejnym krewnym, ale i osobom spoza rodziny.




Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKlub PlusLigi rozstał się ze znanym siatkarzem! To reprezentant kraju
Następny artykuł​Ukradł sąsiadowi osiem kur i jajka. Zdradziło go pierze