Gerarda Wolskiego znają niemal wszyscy mieszkańcy Kościeliska, Zakopanego i okolicznych miejscowości. Pracuje jako taksówkarz pod Tatrami i chętnie udziela się społecznie. Bezinteresownie pomaga potrzebującym m.in. w kuchni św. Brata Alberta. To on był inicjatorem akcji pomocy w zakupach seniorom podczas pandemii. Ponadto prowadzi prywatne schronisko w domu dla 25 zwierzaków z różnych życiowych tragedii – 5 psów 2 owieczki kozę i 18 kotów.
Teraz pomocy potrzebuje jego rodzina, a dokładnie ojciec Witold, któremu pożar strawił dom i dorobek całego życia.
– Mówi się, że poniedziałek to najgorszy dzień tygodnia. Od tego tygodnia możemy podpisać się pod tym rękoma i nogami – mówi Gerard Wolski.
Do zdarzenia doszło w Zawoi w poniedziałek 16 listopada 2020 r. Pożar strawił dom w przysiółku Barańćowa.
Żywioł być tak silny, że po domu zostały same pręty i gołe cegły. Strażacy musieli pozbyć się dachu, aby uniknąć zawalenia się całej konstrukcji. Budynek jest w stanie, który pozwala jedynie na rozbiórkę.
– Na całe szczęście Tata wraz ze swoją konkubiną zdążyli opuścić dom. Na ten moment mają zapewnioną opiekę. Witold nie może jednak poradzić sobie z utratą domu, w którym spędził tak wiele lat. Kiedy pojechał na pogorzelisko, ze względu na stres i szoku powypadkowego nie zauważył skali dramatu, jaki się rozegrał. Chodził po spaleniźnie i powtarzał, że wystarczy pomalować i można mieszkać, pokoje nie są przecież całe spalone – mówi Gerard Wolski.
– Na ten moment oboje mają zapewnioną pomoc ze strony opieki społecznej. Niestety z mieszkania socjalnego będą mogli korzystać jedynie przez kilka miesięcy, a później muszą się przenieść. Przez skalę pożaru, nie mają jednak gdzie. Tata nie chce przenieść się do naszego domu, mówi, że jest za daleko (ok. 100 km), a on musi być na miejscu. Opiekuje się swoją niepełnosprawną konkubiną (ma orzeczoną niepełnosprawność umysłową, a ze względu na charakter sprawy nie chcemy dodawać tutaj jej zdjęć). Jako syn marzę o tym, aby odbudować Tacie dom, w którym będzie mógł spokojnie mieszkać. Tata nie radził sobie z utrzymaniem dużego, starego domu, dlatego dom popadł. W zeszłym roku cały dom przeszedł gruntowny remont, w którego czasie dostosowaliśmy wszystkie pomieszczenia do jego potrzeb – mówi.
Strażacy za przyczynę podają elektrykę. Nie wiadomo czy było to spięcie, czy jakaś wada. Dom nie był ubezpieczony, dlatego rodzina poszkodowanych zwraca się z prośbą o wsparcie odbudowy domku.
– Sami nie jesteśmy w stanie pokryć kosztów odbudowy. Pracujemy w branży bardzo dotkniętej przez koronawirusa (turystyka), co sprawiło, że sami nie mamy praktycznie żadnych przychodów. Tata żył ze skromnej emerytury. Niedługo skończy 80 lat i jako schorowany człowiek nie jest w stanie już pracować. Potrzebujemy nie tylko pieniędzy na odbudowę, ale także rzeczy pierwszej potrzeby – kosmetyków, ubrań zimowych (męskie M/L na 174 cm wzrostu, but 44, damskie na M, buty 36/37) środków czystości, a także jedzenia zarówno dla Witka i Teresy, jak i dla psów, które mieszkały razem z Tatą. Przyjmiemy także wszystkie materiały budowlane, farby, niepotrzebne meble – mówi Gerard Wolski.
Zbiórka dostępna jest na stronie internetowej pod adresem:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS