Już wielokrotnie na łamach naszego portalu opisywaliśmy problemy, z jakimi muszą się mierzyć rodziny w Rybniku. Nie rzadko muszą przebywać tygodniami na kwarantannie w oczekiwaniu na wymazobus. Do sanepidu nie sposób się dodzwonić, brakuje jakiegokolwiek kontaktu, który przyśpieszyłby cały proces. Zdarzają się też przypadki gubienia próbek lub zacierania na nich danych.
“Żądamy od sanepidu powtórzenia badań“
Tymczasem otrzymaliśmy kolejną wiadomość od Czytelniczki, której rodzina od 13 maja przebywa na kwarantannie. Czytajcie:
Zobacz także
Wiem, że historii takich jak nasza jest wiele, jednak postanowiłam napisać do redakcji, ponieważ może to być nasza jedyna deska ratunku.
9 maja mąż, który pracuje na KWK Jankowice, miał robione badanie przesiewowe w kierunku zachorowania na Covid. 13 maja wynik pozytywny. Zaczyna się kwarantanna całej rodziny: ja, mąż i dwójka dzieci (4l., 7l.). Siedzimy grzecznie w domu, mąż robi zdjęcia, których wymaga od niego aplikacja, jesteśmy sprawdzani przez policję.
Wg procedur po 14 dniach od poprzedniego wymazu, czyli 23 maja powinien być pobrany od męża kolejny. Niestety kontaktu z sanepidu brak. Po wielu naszych próbach udaje się nam wyprosić kolejny wymaz, który ostatecznie zostaje pobrany 27 maja. Gdy 3 czerwca (po tygodniu) wciąż nie ma wyniku, zaczynamy dzwonić po informacje gdzie się da. Interweniuje Warszawa. Zostają obdzwonione wszystkie laboratoria.. Wyniku męża nie ma. I nagle 3 czerwca wieczorem na Internetowym Koncie Pacjenta jest dostępny wynik: NEGATYWNY.
Jednak tutaj pojawia się nasze zdziwienie, ponieważ data pobrania wymazu to 30 maja. Ale dlaczego skoro badanie zostało wykonane 27. Koniec końców bagatelizujemy błędna datę ciesząc się z z negatywnego wyniku. Tego samego wieczora po tysiącach prób kontaktujemy się z rybnickim sanepidem. Pani uprzejmie nas informuje, że kolejny wymaz, tym razem od całej rodziny, zostanie pobrany 4 lub 5 czerwca. I faktycznie 4 czerwca przyjeżdża do nas wymazobus i pobiera próbki do badania od całej rodziny.
Byliśmy szczęśliwi i pełni nadziei, że może w ciągu kilku dni uda nam się wyjść z domu. Czekamy na wyniki. Piątek, sobota.. Nie ma. Mówię do męża: “.. daj im jeszcze jeden dzień..“. Dziś, bardzo już zniecierpliwieni (w końcu siedzimy w domu prawie miesiąc) dzwonimy po wynik. Wszystkie telefony rybnickiego sanepidu wyłączone. Dzwonimy dalej: Katowice, Chorzów, Warszawa. Pani na infolinii w Warszawie przyjmuje moje zgłoszenie, każe czekać na kontakt sanepidu w Rybniku.
Więc czekamy. Po południu dzwoni telefon. Sanepid Rybnik. Pani w słuchawce informuje, że ja i córka mamy wynik negatywny, ale mąż i syn są pozytywni! Pytamy: “Ale jak to? Mąż przecież po ostatnim wymazie był już negatywny”. Pani odpowiada, że prawdopodobnie tamten wynik był błędny. Jak to jest możliwe? Czemu tamten wynik uznaje się za błędny? A może był po prostu zmyślony? Może ktoś go sobie dopisał i to z błędną datą? A może te dzisiejsze, dodatnie są błędne? Skąd mamy wiedzieć?
Jako że mieszkamy w mieszkaniu na blokach, nie mamy możliwości zastosowania izolacji wobec męża i syna. Pani z sanepidu informuje nas, że w takiej sytuacji czeka nas dalsza kwarantanna i przy dobrych wiatrach wyjdziemy z domu pod koniec czerwca! Po 45 dniach!
Jesteśmy już wyczerpani psychicznie.. Dzieci nie mogą wyjść na spacer, na rower.. Jak mam wytłumaczyć 4 latkowi, że jest chory, mimo że fizycznie nic mu nie dolega?
Jestem oburzona i zniesmaczona. Podejrzewamy manipulacje przy wynikach badań. Żądamy od sanepidu ich powtórzenia! Czy gdyby dziś ponownie pobrali od nas wymaz, wyniki byłyby takie same? Obawiam się, że nie.
Mam nadzieję, że nasza historia i nasz apel trafi do kogoś, kto będzie w stanie nam pomóc.
Z góry dziękuję i pozdrawiam
Sabina Nowak, żona Górnika z KWK Jankowice
Szef wojewódzkiego sanepidu: przepraszamy
Niedawno na antenie Polsat News do tych sytuacji odniósł się Grzegorz Hudzik, nowy śląski wojewódzki inspektor sanitarny. Wyjaśnił, że do 4 czerwca przebadano w województwie blisko 98 tysięcy osób, głównie ze środowiska przemysłu wydobywczego. To problem pod względem skali tej sytuacji w stosunku do ograniczonej liczby pracowników.
Niemniej Grzegorz Hudzik przeprosił za chaos.
– Przepraszamy. Staramy się maksymalnie szybko informować po otrzymaniu wyników badań. Często próbki są źle opisane lub ulegają zniszczeniu podczas transportu. To są błędy ludzkie, nie myli się ten, kto nic nie robi – powiedział na antenie Polsat News.
– Po prostu efekt skali przerósł nas, nie mamy więcej możliwości. Trzeba uczciwie to powiedzieć, przeprosić za powolność wydawanych decyzji i kontakt z państwem. Proszę o cierpliwość, Dotrzemy do każdego z państwa – dodał szef WSSE w Katowicach.
Wartościowy artykuł? Cieszymy się! Jesteśmy niezależnym medium, a nasi dziennikarze codziennie starają się przedstawiać Ci rzetelne informacje. Jeśli doceniasz naszą pracę, możesz nas wesprzeć. WSPIERAJ NAS! »
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS