Jak można położyć zakażonego rotawirusem w sali z innymi dziećmi? – pytają rodzice małych pacjentów chełmskiej pediatrii, którzy jeden po drugim zarazili się wirusem. Szpital przyznaje, że problem na oddziale był, ale sytuacja jest już pod kontrolą.
Rodzice małych pacjentów chełmskiej pediatrii nie kryją swojego oburzenia. Na oddziale dzieci zostały zarażone rotawirusami, które są przyczyną ostrych biegunek i wymiotów. Efekt jest taki, że ich pobyt w szpitalu i pełne dojście do zdrowia znacznie się przedłużyły. Zdaniem rodziców, nie doszłoby do tego, gdyby zakażeni pacjenci byli odizolowywani od reszty. Wirus nie mógłby transmitować.
– To skandal. Moje dziecko już ponad miesiąc leży w szpitalu – mówi ojciec jednego z maluchów zarażonych na pediatrii rotawirusami.
Szpital przyznaje, że w pierwszej połowie maja był duży problem z rozprzestrzenianiem się wirusa na oddziale (zdecydowana większość dzieci była zakażona), ale… nie dało się temu zapobiec.
– Mamy tylko dwie izolatki na pediatrii – bronią się lekarze. – Wirus jest bardzo zaraźliwy, ale sytuacja jest już w miarę opanowana. Kryzys minął. Aktualnie mamy kilku pacjentów z rotawirusami, a było kilkunastu.
Jednocześnie lekarze podkreślają, że problem z rotawirusami widoczny jest wszędzie, nie tylko w Chełmie. Skończył się koronawirus i wróciły stare choroby. Lekarze łączą to m.in. z poluzowaniem obostrzeń. – Nakaz dbania o higienę, reżim sanitarny powodowały, że inne choroby były w mniejszości, a teraz znów się pojawiły. Zaraz będziemy mieli też chorobę brudnych rąk – dodają medycy. (pc)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS