A A+ A++

Na facebookowym profilu Magdaleny Wiśniewskiej, mamy 3-letniej Łucji, pojawił się obszerny wpis pełen pretensji pod adresem Stowarzyszenia Moc Muzyki. Sprawa dotyczy koncertu charytatywnego z 2018 roku. Jak twierdzą rodzice dziewczynki, nadal nie otrzymali pieniędzy ze zbiórki. Organizatorzy koncertu odpierają zarzuty, nie mając sobie nic do zarzucenia. 

O małej Łucji mówiło całe miasto. Według rodziców lekarze za późno podjęli decyzję o cesarskim cięciu, w wyniku czego dziewczynka przyszła na świat w stanie śmierci klinicznej. Jej wola życia okazała się ogromna, lecz powikłania są bardzo dotkliwe. Dziewczynka jest w złym stanie i wymaga kosztownego leczenia. To właśnie dla niej Stowarzyszenie Moc Muzyki zorganizowało w czerwcu 2018 koncert charytatywny. Sprawa nagle wróciła wczoraj. Na Facebooku pojawił się wpis mamy Łucji:

„(…) Bardzo długo myśleliśmy o tym, aby o tym publicznie napisać, szczerze, nie mieliśmy odwagi, byliśmy zajęci dziećmi, naszymi sprawami. W końcu doszliśmy do wniosku, iż powinniśmy o tym napisać publicznie. Wszyscy zapewne wiecie, że mamy córkę w bardzo złym stanie. Zbieraliśmy dla malutkiej pieniądze na przeszczep komórek macierzystych. Liczył się dla nas każdy grosz. Niestety przeszczep odbyć się nie może ze względu na to iż Łucji stan bardzo się pogorszył. Łucja do przeszczepu się nie kwalifikuje. 22-23.06.2018 odbył się koncert charytatywny dla naszej Łucji. Organizatorem koncertu było Stowarzyszenie Moc Muzyki Kędzierzyn-koźle. Jest to małżeństwo, które zaangażowało się aby nam pomóc. A więc koncerty się odbyły. Było troszkę ludzi ,chcemy bardzo wszystkim z osobna podziękować za pomoc. Po koncercie dostałam informację że powinniśmy być przy liczeniu pieniędzy. Niestety liczenie odbyło się bez naszej obecności co nas bardzo zniesmaczyło ale nie chcieliśmy być nie mili. Dostaliśmy informacje iż uzbierała się suma około 6 tysięcy złotych. Bardzo się ucieszyliśmy przecież to nie była mała suma. Każdy grosz się liczył. I wiecie co… Jest rok 2021 a nasza córka tych pieniędzy nie dostała do dnia dzisiejszego. Oczywiście upominaliśmy się ciągle o te pieniądze, ale ciągle byliśmy zbywani. Ciągle jakieś wymyślanie bo rozliczenie bo to bo tamto. Zaangażowało się na prawdę bardzo dużo ludzi dla naszej małej cudownej córki, która została okradziona z własnych pieniędzy. Zostało okradzione małe chore niewinne dziecko. Żadne tłumaczenie tutaj tego nie załatwi. Oczywiście Ci ludzie grozili nam, że inaczej z nami będą rozmawiać jeżeli będziemy o tym mówić głośno. Mieliśmy iść na policję ale ciągle jest brak czasu. Może też ciągle łudzimy się iż nasza córka te pieniądze odzyska bo na prawdę my nie chcemy nikomu robić problemu. Chcemy abyście wiedzieli, że zostaliśmy przez tych ludzi oszukani. Chcemy również ostrzec innych. Dotychczas o zaistniałej sytuacji wiedzieli tylko bliscy. Teraz wiecie również i Wy. Chcemy abyście wiedzieli, że pieniądze, które wrzucaliście w tych dniach do puszek nie dotarły do naszej małej. Nie dotarł ani jeden grosz. Jest nam bardzo przykro z tego powodu. Bardzo Was przepraszamy I bardzo Wam dziękujemy za chęć pomocy. Jesteście wszyscy niesamowici.” 

Oświadczenie wywołało prawdziwą burzę, po potyczkach słownych z komentującymi stowarzyszenie zdecydowało się zablokować tymczasowo swoje konto społecznościowe. Uzyskaliśmy stanowisko stowarzyszenia odnoszące się do całej sytuacji.

Zgłosiliśmy sprawę na policji. Adwokat doradził nam zawiesić profil, bo padały tam straszne oskarżenia. My tego tak nie zostawimy, bo nie mamy sobie nic do zarzucenia. Nic nie poradzę na to, że koszty były, jakie były. Wzięliśmy nawet kredyt, by wszystko pospłacać. Jestem rozbity tym wszystkim, bo z moją Anią włożyliśmy w to bardzo dużo serca, zaangażowania i tylko za to obrywamy – mówi Łukasz Giziński, Stowarzyszenie Moc Muzyki. – Nie spaliśmy całą noc. To co się działo w internecie, było niezrozumiałe i ciężko było przejść wokół tego obojętnie. Zgłosiliśmy to na policję, bo jest to ewidentne oszczerstwo i nękanie. Gdyby było w tym choć trochę prawdy… Ale umieszczanie screenów moich rozmów wyjętych z kontekstu nie jest w porządku. My przelaliśmy 340 złotych na konto fundacji. Tylko tyle nam zostało, wszystko inne było kosztami organizacji. Podejmując się tego koncertu, chciałam porozmawiać z panią Magdą, bo nie mieliśmy sponsorów i rodziły się obawy, czy to w ogóle się uda. Liczyliśmy na to, ze zbiórka będzie większa. Zespoły grały charytatywnie, ale koszty przyjazdu musieliśmy zwrócić, lub zespoły grały za połowę normalnego wynagrodzenia. Do dziś regulujemy koszty podatkowe, które spłacamy w skarbówce ratalnie. Zaciągnęliśmy kredyt, by spłacić ochronę. Tak duży koncert robiliśmy pierwszy raz i niestety porwaliśmy się z motyką na słońce. No ale cel był wielki, sami wybraliśmy rodzinę, bo właśnie im chcieliśmy pomóc.

Jak zaznacza mama Łucji, postanowiła nagłośnić sprawę z nadzieją, że być może uda się odzyskać pieniądze dziewczynki uzbierane na koncercie organizowanym przez stowarzyszenie.

Na koncercie było bardzo dużo znanych zespołów. Każdy robił to z dobrego serducha, zaangażowało się na prawdę bardzo dużo ludzi, którym chcę bardzo podziękować. Oczywiście zarzucano nam, że my się w ogóle nie interesowaliśmy całym tym koncertem, ale jak mieliśmy to wszystko pogodzić, kiedy nasze dziecko leżało na intensywnej terapii, walcząc o swoje życie, syn w domu czekał i tęsknił za nami, a tata Łucji robił wszystko, by rodzinę utrzymać. Na koncercie staliśmy z puszkami dobre parę godzin w deszczu, prosząc ludzi o pieniądze. Ludzie nawet nie wiedzieli że my jesteśmy rodzicami Łucji. Dostaliśmy smyczki na szyję z napisem „wolontariusz”, ale to nie jest istotne, istotne jest to, że wszyscy do tych puszek wrzucali naprawdę duże sumy – mówi Magdalena Wiśniewska, mama Łucji.

Każdy chciał pomóc najmocniej jak potrafił. Po koncercie mieliśmy być przy liczeniu pieniędzy, ale ostatecznie zrobiono to bez naszej wiedzy. Czyli nie wiemy, jaka została ostatecznie uzbierana suma. Powiedziano nam, że zostało uzbierane 6345 zł. Niestety Łucja dostała na swoje konto fundacji tylko 345 zł. Ponieważ, jak się później okazało, wszystkie wydatki musiały być zrealizowane z pieniędzy zebranych w puszkach – dodaje.

Jak deklaruje pani Magda, sprawa zostanie zgłoszona na policji. Jednak, jak zaznacza, nie pójdzie tam sama, bo po opublikowaniu przez nią postu zgłosiły się do niej inne osoby, które również zarzucają organizatorom nieodpowiednie postępowanie.

Szukamy wciąż pokrzywdzonych. Wiemy, że jest tych ludzi więcej. Obecnie nadal trwa zbiórka założona przez organizatora tego koncertu, czekamy aż pieniądze zostaną przekazane naszej córce. Chcemy również, aby stowarzyszenie okazało nam dowody, faktury, wszystkie dokumenty. Wszyscy czekają na wyjaśnienia – dodaje pani Magdalena.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRaiffeisen pozywa słynnych frankowiczów
Następny artykuł"Recovery plan" nie rozwiązuje nowych problemów