A A+ A++

  • Rodzice dzieci z ADHD: walczymy o zmiany w systemie oświaty

  • Marta, mama 12-letniego Piotrka: próbowano ograniczyć mi prawa rodzicielskie

  • Anna, mama 13-letniego Tomka: jeździmy od zajezdni do zajezdni

  • Joanna, mama 14-letniego Stasia: syn ma depresję i niskie poczucie własnej wartości

  • Alicja: syn jest dyskryminowany i gorzej traktowany niż inne dzieci

  • Joanna Markuszewska, mama 7-letniego Mikołaja: problemy zaczęły się już w żłobku, zawsze słyszałam, że bije, gryzie

  • Nauczyciele nazywali go “niegrzecznym” i “złośliwym”:”ja waszego syna nie wychowam”

  • “Po adaptacji w przedszkolu syn miał tiki ruchowe i wokalne”

  • “Odkleje, freaki, dziwolągi, lenie, spóźnialscy, wiercipięty”

rozwiń

Rodzice dzieci z ADHD: walczymy o zmiany w systemie oświaty

Rzucili wyzwanie systemowi, który nie wspiera ich zdaniem odpowiednio dzieci z tym zaburzeniem. – Obecnie jak dziecko ma ADHD, to dostaje jednie opinię lub orzeczenie o kształceniu specjalnymna zagrożenie niedostosowaniem społecznym. Chcemy, żeby były orzeczenia o kształceniu specjalnym z powodu ADHD i subwencja dla szkoły, bo na opinię obecnie w ogóle szkoła nie dostaje zwiększonego finansowania na dziecko – mówi w rozmowie z dziennik.pl Magdalena Szerszeń. inicjatorka i koordynatorka grupy “Walczymy o zmiany”.

Grupa walczy też o szkolenia kadry na temat tego, jak pracować z dzieckiem z ADHD. Jest to bardzo ważne, bo z uwagi na trudności dziecka w przedszkolu czy szkole coraz częściej takie dzieci “wypadają” z kształcenia w placówkach – są edukowani w warunkach domowych na edukacji domowej lub nauczaniu indywidualnym.

Jak dodaje Szerszeń, rodzice doświadczają przemocy instytucji z powodu trudności dziecka, bo szkoły nagminnie składają wnioski do sądu o wgląd w sytuację dziecka, choć po wizycie kuratora często sprawy przez sąd przekazywane są do archiwum.

-To taki straszak na rodziców, żeby zabrali dziecko ze szkoły. Mamy w inicjatywie mamy z takimi doświadczeniami. Zwracamy uwagę, że szkoły nie współpracują z rodzicem, ale i instytucjami. W przypadku dobra dziecka możliwym jest angażowanie OPS. Tam jest pracownik socjalny, asystent rodziny, psycholog. Tu nie chodzi o dobro dziecka tylko wprowadzenie takiej atmosfery, że dziecko już nie chce do niej chodzić – tłumaczy Szerszeń.

Marta, mama 12-letniego Piotrka: próbowano ograniczyć mi prawa rodzicielskie

Mój syn ma bardzo duże problemy z przyswajaniem wiedzy z powodu ADHD, niestety ma również inne obciążenia. Mamy za sobą próbę nauczania domowego, która okazała się totalną porażką. Nauczyciele starają się rozumieć, ale postępów brak, uważam, że wiedza o ADHD i związanym z tym problemem z realizacją obowiązku szkolnego jest bardzo mała, skoro szkoła zgłosiła mnie do wglądu w sytuację rodzinną. Mimo że wiedziała o problemach syna.

Sąd wszczął postępowanie z urzędu o ograniczenie mi praw rodzicielskich. Po trafnej diagnozie, terapii, farmakoterapii jest lepiej, ale półtora roku stresu za mną, bo tyle trwało sprawdzanie mnie jako matki. Dziś zapadł wyrok, że nie ma przesłanek do ograniczenia władzy rodzicielskiej. Czy jestem szczęśliwa? Owszem, bo był to koszmarny czas, ale dużo więcej we mnie jest złości. A wystarczyłoby holistycznie spojrzeć na dziecko, nie dokładając nam stresu, którego i tak nie brakuje.

Anna, mama 13-letniego Tomka: jeździmy od zajezdni do zajezdni

Jestem mamą dziecka z niepełnosprawnością, w tym z ADHD. Nasz przypadek to chyba najgorszy przykład niesprawiedliwego podziału pieniędzy na dzieci z wyzwaniami. ADHD nie wchodzi w sprzężenie. Na syna szkoła otrzymuje jedynie ok. 850 zł. Publiczna szkoła okazała się porażką. Nieustanne telefony o konieczności zabrania Tomka, bo przeszkadza na lekcji, ciągle chce chodzić, bywał impulsywny. Nigdy jednak nie miał żadnych konfliktów z dziećmi, my z rodzicami również. Po prostu Tomek nie potrafił dostosować się do schematu lekcji, 45 minut to zdecydowanie za długo. Nie nadążał też z materiałem.

Szkoła potrafiła już przed godziną dzwonić i wymuszać na nas konieczność zabrania dziecka do domu. Zabieraliśmy, bo w przypadku “braku współpracy” była napięta sytuacja, którą z uwagi na dysforię na odrzucenie bardzo wyczuwał Tomek. Przenieśliśmy w pewnym momencie Tomka na nauczanie indywidualne, ale szybko część nauczycieli przestała przyjeżdżać – był problem z płatnością za dojazdy. Z braku zajęć i koniecznością siedzenia w domu z dzieckiem znadpobudliwością godzinami staliśmy pod jednostką wojskową, w której służy ojciec dziecka. Tak, staliśmy, ja też. Wcześniej musiałam zrezygnować z pracy.

Szkoła psychicznie nas wykańczała. Te nieustanne odbiory, zaburzanie życia rodzinnego. Obecnie jesteśmy w edukacji domowej. To ucieczka z systemu, który jest przemocowy w stosunku do słabszego dziecka i rodzica. Przed tą decyzją szkoła złożyła wniosek do sądu o wgląd w sytuację dziecka. Opinia kuratora to laurka dla nas, rodziców, pełna podziwu dla nas o troskę o dbałość o dziecko. Sąd przekazał sprawę do archiwum.

Na edukacji domowej trochę odpoczęliśmy, pozostaje jednak problem z nadmierną ilością czasu wolnego. Mieszkamy w Warszawie, syn ma legitymację o niepełnosprawności, … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMagdalena Ogórek o zmianach w TVP. Czy obawia się zwolnienia? “Nagonka trwa”
Następny artykułAutobus zderzył się z tramwajem. Utrudnienia w ruchu