Rodząca odesłana do Łodzi. Dziecko nie żyje. Dlaczego?

O tragedii poinformowała w piątek TVP3 Łódź. W skrócie: wczesnym popołudniem do  szpitalnego oddziału ratunkowego w Pabianicach przyjechała 17-latka. Towarzyszyła jej mama. Po zbadaniu na oddziale ginekologiczno- położniczym, młoda kobietę odesłano do Centrum Zdrowia Matki Polski. Poród rozpoczął się przedwcześnie, nasz oddział ma tzw. 1 stopień referencyjności, czyli nie posiada wyposażenia i wystarczająco wykwalifikowanego personelu do zajmowania się skomplikowanymi przypadkami. Sprawa trafiła do prokuratury. Jak poinformował Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, można rozważać teoretycznie przestępstwo polegające na nieumyślnym spowodowaniu śmierci. W grę wchodzi także bezpośrednie narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu, dziecka jak i jego matki. Jeżeli postępowanie wykaże zaniedbania czy błędy, winnym grozi do pięciu lat więzienia.

Postanowiliśmy podrążyć temat. Nic do powiedzenia nie ma Pabianickie Centrum Medyczne. Powód? Latem ub. roku nasz odział ginekologiczno – położniczy PCM wydzierżawiło prywatnej spółce Medical Partner z Łodzi.  Jej wspólnikiem jest ginekolog prof. Przemysław Oszukowski, były wieloletni dyrektor Centrum Zdrowia Matki Polski w Łodzi (właśnie do CZMP “oddelegowano” rodzącą) – Zmiana ma na celu przede wszystkim poprawę jakości świadczonych usług z terenu naszego powiatu, m.in. poprzez zwiększenie liczby i rodzajów procedur z zakresu ginekologii, w tym ginekologii onkologicznej – informował wówczas Lechosław Dorożała, p.o. dyrektora ds. lecznictwa w PCM.

Jednocześnie zarządzający naszym szpitalem nie ukrywali, że dzierżawa miała na celu podratowanie finansów PCM (ta miejska spółka wygenerowała ujemny wynik finansowy). Upraszczając – sprawy finansowe oddziału przestały obchodzić PCM.

Prof. Przemysław Oszukowski, przedstawiciel spółki dzierżawiącej oddział na terenie PCM, powiedział nam, że taką decyzje pacjentka z mamą podjęły, kiedy dotarło do nich, że na transport sanitarny przyjdzie czekać dłużej, a przez ten czas zdążą dotrzeć swoim przewozem do CZMP.

Nie udało się. Jeszcze na ul. Warszawskiej wioząca ją mama musiała wezwać karetkę. Dziewczyna skręcała się z bólu, krwawiła. Jak ustaliliśmy, wezwanie zostało odnotowane o godz. 15.25 pacjentka trafiła do CZMP dokładnie o godz. 15.57.

Według moich, przynajmniej wstępnych, ustaleń postępowanie personelu było zgodne z procedurą. Kobieta została przyjęta niezwłocznie. Zaczął się przedwczesny poród. Jeśli kobieta urodziłaby u nas, dziecko musiałoby zostać od razu przetransportowane do CZMP. Podróż transportem sanitarnym trwałaby dłużej. Lekarka uznała, że bezpieczniejszą opcją jest wewnątrzmaciczny transport dziecka niż przewożenie go w inkubatorze po porodzie u nas. Z mojej wiedzy wynika, że urodziła ok. godz. 18. 30 – siłami natury. 

Zwykły przewóz sanitarny rzeczywiście oddaliłby realizację zadania w czasie. W samochodzie nie byłoby też lekarza czy położnej, nie mówiąc już o braku specjalistycznej aparatury. Czy można/trzeba było podąć decyzję o porodzie w Pabianicach i szybkim zamówieniu specjalistycznego ambulansu z CZMP, aby przetransportował inkubator z wcześniakiem? (nie ma wtedy możliwości przewozu z mamą). Nad odpowiedzią na to m.in. pytanie będzie głowił się prokurator. Jaka była przyczyna śmierci dziecka, wykaże sekcja zwłok.