A A+ A++

Trzy łomżyńskie zespoły The Small Pull, Tears In A Pocket i Raban zagrały w Hali Kultury. Dla dwóch z nich był to koncertowy debiut na profesjonalnej scenie. Młodzi muzycy zaprezentowali własne spojrzenie na alternatywnego i post-rocka, grając nie tylko przeróbki znanych przebojów, ale też w przypadku Tears In A Pocket własne, bardzo ciekawe kompozycje. Była to jednocześnie inauguracja nowej inicjatywy Hali Kultury, która jest otwarta dla młodych wykonawców z różnych dziedzin sztuki.

Sobotni koncert młodych rockmanów przyciągnął do Hali Kultury całkiem liczną, nie tylko młodą publiczność, tak więc wygląda na to, że mieszkańcy Łomży wciąż chcą słuchać rocka. Co ważne chcą go również grać, a do zespołów takich jak Polityka, Holy Water i The BL Blues Band dołączają też młodzi wykonawcy. Znają się oni doskonale, w dodatku 2/3 składu The Small Pull gra też w Rabanie, co tym bardziej ułatwia współpracę przy wspólnym koncercie.

– To inicjatywa naszej wokalistki Emilii – mówi Paweł Walendziewski, gitarzysta Rabanu i The Small Pull. – Wcześniej mieliśmy z Rabanem strasznego pecha, bo mieliśmy w planach dwa koncerty, w tym na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, ale zawsze coś się nie układało. W końcu jednak się udało i jesteśmy bardzo zadowoleni. W dodatku był to sceniczny debiut nie tylko Rabanu, ale również The Small Pull! 

Koncert rozpoczęło właśnie to trio (poza Pawłem Walendziewskim śpiewający gitarzysta i niekiedy basista Jakub Wysmułek oraz perkusista Krzysztof Kuśmirek). – Ten zespół to ciekawa sprawa, bo zaczęliśmy po prostu grać na ulicach i plażach, i graliśmy tak całe ostatnie lato – mówi Paweł Walendziewski. – Tak nam się to spodobało, że stwierdziliśmy, że zrobimy to z większym rozmachem. Krzysztof gra z nami od miesiąca na perkusji i tak się skład rozbudował. Chcemy to robić minimalistycznie, dlatego tylko trzy osoby, bez basu, żebyśmy mogli zmieścić się w jedno auto i pojechać gdzieś grać. 

Grupa zaprezentowała się bardzo dobrze, proponując półgodzinną, urozmaiconą dawkę coverów, utrzymanych w popowo-alternatywnej stylistyce i nie trzymając się kurczowo oryginalnych aranżacji – wiele piosenek, choćby „Take Me To The Church” Hoziera, można było rozpoznać dopiero na wysokości refrenu. – Jest to dla nas zaskakujące, że mieliśmy okazję pograć na scenie, bo zazwyczaj pod stopami mamy piasek, a nad głową słońce – zauważa Paweł Walendziewski. – Gramy covery, ale jest w tym dużo improwizacji, czasami ludzie nawet zastanawiają się czy to jest ten kawałek, bo dość mocno je przekręcamy. Tak jednak gramy, to sprawia nam największą przyjemność, a im więcej możemy improwizować, tym lepiej.

Jeszcze lepsze wrażenie zrobiło kolejne trio, powstały w roku 2020 i mający już koncertowe doświadczenie Tears In A Pocket – śpiewający basista Paweł Florczyk oraz bracia Jakub Karłowicz (gitara, śpiew) i Dominik Karłowicz (perkusja) – grający fuzję alternatywnego, progresywnego i post/math-rocka. – To są nasze fascynacje – mówi Paweł Florczyk. – Każdy z nas praktycznie od dziecka czymś się fascynował, na czymś grał, ja na przykład pół życia gram na gitarze, zacząłem się interesować bardziej alternatywnymi brzmieniami. Teraz co prawda gram na basie, ale lubię o sobie mówić multiinstrumentalista, bo gram też trochę na perkusji czy na pianinie. Dominik jest tatuatorem, poznaliśmy się kiedy byłem jego klientem – zgadaliśmy się, że obaj jesteśmy muzykami, mamy też podobne upodobania, takie bardziej alternatywne, lubimy bardziej offową muzykę i razem z jego bratem Jakubem założyliśmy zespół.

Tears In A Pocket postawili na autorski materiał, długie, trwające nierzadko 6-8 minut i rozbudowane kompozycje, pełne instrumentalnych pasaży, zmian tempa i ciekawych podziałów rytmicznych, z których publiczność najgoręcej przyjęła „Good Words”, „River” i „Night Sky”. 

– W tej muzyce chodzi przede wszystkim o emocje, dlatego wymyślamy te różne rzeczy, poza schematami, żeby lepiej się wyrazić, żeby była to jakaś inna forma ekspresji – zauważa Paweł Florczyk. – Nie stawiamy też na jakieś radiowe schematy, żeby piosenka była krótka, trzy minuty i po wszystkim, żeby był refren – zwrotka, refren – zwrotka. Idziemy tam, gdzie muzyka nas poprowadzi, głównie improwizując – nie mamy w zespoje jednego twórcy muzyki, spotykamy się na jam sessions, a fajne fragmenty, które nam się spodobają, wycinamy i tworzymy z nich piosenki.  Grupa pracuje już nad materiałem na debiutancki album, ale to wciąż melodia przyszłości.

– O tej płycie mówi się już długo, ale są różne przeszkody – nie kryje Paweł Florczyk. – Każdy z nas pracuje, ale jeśli chce się zrobić coś profesjonalnie to są to jednak koszta, trzeba poświęcić na to dużo czasu i pieniędzy. Dlatego planujemy nagrywki różnego typu i ta płyta to po prostu kwestia czasu. Planujemy też kolejne koncerty – wiadomo jak wyglądają ostatnie dwa lata, ale liczymy, że sytuacja się unormuje i latem będziemy mogli trochę pograć. Myślimy o większych miastach, również na Podlasiu, bo chcemy pojechać w strony chłopaków z Sejn. 

Na finał zagrał Raban w składzie: wokalistka Emilia Sobocińska, śpiewająca od dobrych 10 lat tegoroczna maturzystka, zaczynająca przygodę z muzyką u Magdy Sinoff w Studio Wokalnym eMDeK, zwyciężczyni, nierzadko podwójna, licznych przeglądów i festiwali, Jakub Wysmułek, Paweł Walendziewski, basista Rafał Chojnowski i perkusista Michał Gromadzki. Grupa wykonała stylowo i na niezłym poziomie wykonawczym osiem cudzych kompozycji, a  Emilia Sobocińska bez trudu poradziła sobie nawet z „Rollin’ In The Deep” Adele i „I Will Survive” Glorii Gaynor. 

– Jesteśmy bardzo zadowoleni – mówi Emilia Sobocińska. – Nie spodziewaliśmy się tego, że ludzie tak ciepło nas przyjmą, a przyszło ich naprawdę dużo. Jestem zachwycona i zaszczycona, że mogłam wystąpić na scenie w Hali Kultury, bo to naprawdę pełen profesjonalizm i miła atmosfera. 

Ten zespół również zamierza przygotować autorski materiał, utrzymany w stylistyce alternatywnego rocka, ale z dużą dozą przebojowości. – Planujemy stworzyć coś własnego – zapowiada Emilia Sobocińska. – Już próbowaliśmy i może na kolejny występ uda się coś zrobić, bo pomysły mamy. – Bardzo chcemy pisać własny materiał, ale do tej pory ograniczał nas czas, bo w tym składzie gramy razem od grudnia – dodaje Paweł Walendziewski. – Teraz też musieliśmy przygotować tip-top materiał na ten koncert, więc nasze eksperymenty odłożyliśmy w czasie, ale proszę trzymać kciuki, może coś z tego będzie. 

Hala Kultury zaprasza innych młodych wykonawców z Łomży i z regionu, bowiem planowane są nie tylko kolejne koncerty jak ten sobotni, ale też mile widziane będą występy grup teatralnych, tanecznych czy standuperów – to jedyna okazja, żeby wystąpić, nierzadko po raz pierwszy, na tak dużej scenie i w profesjonalnej oprawie świetlno-dźwiękowej. 

Wojciech Chamryk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTaniec i emocje! Przed nami OTTS „Jantar 2022” [ Sport ]
Następny artykułGIŻYCKO: Tragedia na jez. Kisajno – pod mężczyzną załamał się lód – nie żyje!