Kolejny raz jesteś jurorem w programie “Twoja twarz brzmi znajomo”. Jakie są twoje wrażenia?
Jestem szczęśliwy. Niezmiennie, nieustannie się cieszę, że mam taką pracę, która jest moim hobby, moją radością, mimo, że rola jurora jest najgorsza na świecie, bo mówi: “Ty jeden, a ty dziesięć”, ale wszyscy państwo wiecie, jak wygląda ten program. Niemniej, ja się cały czas tym jaram. Przepraszam za to słowo. Jestem już siwy, ale znam takie słowa również. To najlepszy program rozrywkowy w telewizji na tę chwilę.
Zanim zostałeś jurorem, sam występowałeś w tym programie. Nie masz czasem ochoty jeszcze raz wskoczyć w buty jakiegoś artysty, ucharakteryzować się na niego i zmierzyć z jego repertuarem?
Zaproście mnie jeszcze raz (śmiech). Zgodziłbym się. Ostatnio mówiłem, że nie, bo ciężko, trzy miesiące wyjęte z życiorysu, ale pomyślałem, że to ogromne szczęście pobyć sobie znowu tym kimś, a ja tylko dziesięciu artystów zaśpiewałem. Mam takich swoich ukochanych tylu, że chętnie bym się w nich wcielił. Dla mnie mógłby ten program trwać 30 odcinków żebym się nasycił.
Ten rok w twoim życiu jest rokiem trochę okolicznościowym i rocznicowym. Zacznę od tej rocznicy zawodowej. Musical, z którym jesteś głównie kojarzony, to “Metro”, ale dużo wcześniej był musical, w którym też występowałeś i w tym roku mija 40 lat od jego premiery. Chodzi o “Kompot”.
Dzięki, że mi to przypomniałaś. Można powiedzieć, że jestem 40 lat na scenie, bo od tego tak naprawdę się zaczęło. Robiliśmy ten musical z Jonaszem Koftą. To wspaniała historia. Miałem długie włosy, byłem nieświadomy, kim jest Jonasz Kofta. Zajrzałem do encyklopedii i pomyślałem, że to taki wielki człowiek, wielki poeta. Wielki zaszczyt. Grałem wtedy w kapeli i Kofta przychodził, czytał gazetkę, pił koniaczek i pewn … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS