Mówisz Tour de France, myślisz finisz w Paryżu. Organizatorzy “Wielkiej Pętli” od pierwszej edycji w 1903 roku zawsze układali trasę tak, by wyścig zakończył się w stolicy. Na przestrzeni lat zmieniano jedynie pomysły na rozegranie ostatniego etapu wyścigu. Były długie etapy ze startu wspólnego, były czasówki, a od 1990 roku nieprzerwanie oglądaliśmy etapy przyjaźni kończące się finiszem na Polach Elizejskich.
W 2024 roku wszystko się zmieni. Po raz pierwszy w historii “Le Grande Boucle” nie zakończy się w Paryżu. Ma to związek z Igrzyskami Olimpijskimi, które latem przyszłego roku odbędą się właśnie we francuskiej stolicy. Christian Prudhomme i jego współpracownicy musieli więc poszukać alternatywy i poprowadzić trasę tak, by impreza mogła zakończyć się w innym dużym mieście.
Kosmiczny finisz na Lazurowym Wybrzeżu
Choć fani kolarstwa obawiali się potencjalnych pomysłów dyrekcji Tour de France, ta nie zawiodła i przygotowała dla kolarzy i kibiców nie lada gratkę. W poniedziałek wczesnym popołudniem oficjalnie zaprezentowano trasę dwóch ostatnich etapów przyszłorocznej edycji, które zadowolą praktycznie każdego.
Podobnie jak zdarzało się to w poprzednich latach, etap 20 będzie jednym z najtrudniejszych w całym wyścigu. Najlepsi kolarze z całego świata będą musieli zmierzyć się z czterema najtrudniejszymi podjazdami Alp Nadmorskich. Mowa tu o Col du Braus, Col de Turini, Col de la Colmiane i Col de la Couillole, gdzie usytuowana zostanie meta, i gdzie kilka dni temu po zwycięstwo etapowe podczas Paryż – Nicea sięgnął Tadej Pogacar.
Zupełnie niespodziewanie ostatni etap Tour de France 2024 nie będzie etapem przyjaźni. Choć wszyscy spodziewali się, że organizatorzy przygotują kolarzom płaski odcinek po rundach w Nicei, na całą stawkę czekać będzie coś zdecydowanie trudniejszego.
Christian Prudhomme i jego współpracownicy zdecydowali się ostatniego dnia rywalizacji zorganizować bardzo trudną, górską czasówkę z Monako właśnie do Nicei. Na dystansie 35 kilometrów zawodnicy zmierzą się z doskonale znanymi podjazdami pod La Turbie i Col d’Eze, by zakończyć zabawę na Placu Massena.
Finałowa czasówka do Nicei będzie zdecydowanie najtrudniejszym zakończeniem Tour de France w całej jego historii, nie mówiąc już o czasach stricte zawodowego kolarstwa. Nie będąc zobligowanymi do zakończenia imprezy w Paryżu, organizatorzy postanowili więc dodać do trzytygodniowej trasy dodatkowy dzień walki o żółtą koszulkę, co może zmienić bieg historii.
Czy tradycja wygra z nowoczesnością?
Według wstępnych założeń, Tour de France ma powrócić do Paryża w 2025 roku, by ponownie rozegrać finisz na Polach Elizejskich. Dużo będzie jednak zależeć nie tylko od powodzenia organizacji ostatniego etapu wyścigu w Nicei, ale i działalności władz miasta. Od kilku lat coraz więcej mówi się o zamknięciu głównej paryskiej arterii dla ruchu samochodowego i zamiany jej w deptak. To miałoby też wpływ na Tour de France, którego organizatorzy musieliby znaleźć nowe miejsce na finisz.
Czy Nicea wyprze Paryż i wypchnie z trasy “Wielkiej Pętli” niezwykle szanowany finisz w Paryżu? Czas pokaże.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS