Od początku mówimy: “Ani jednej więcej” – mówią organizatorzy demonstracji w Gorzowie, po śmierci 33-letniej Doroty z Nowego Targu
Dorota miała 33 lata. Była w dwudziestym tygodniu ciąży, gdy 21 maja trafiła do szpitala w Nowym Targu, gdzie zmarła trzy dni później w wyniku wstrząsu septycznego. – Nikt nam nie powiedział, że szanse na uratowanie dziecka są minimalne, a przede wszystkim, że sytuacja zagraża życiu żony – mówił podhalańskiej reporterce „Wyborczej” Marcin, mąż zmarłej kobiety.
W szpitalu stwierdzono bezwodzie, czyli brak wód płodowych, które umożliwiają rozwój płodu i chronią go. Personel monitorował stan zdrowia ciężarnej i nie podejmował dalszych działań. – Lekarze prawdopodobnie czekali na obumarcie płodu. I wychodzili z założenia, że dopóki nie ma bezpośredniego zagrożenia życia matki, terminacja lub wywołanie poronienia żywej ciąży będą niezgodne z zaostrzonymi przepisami aborcyjnymi. Nie widzę innego celu przetrzymywania pani Doroty w szpitalu przez ten cały czas – mówiła portalowi OKO.press Jolanta Budzowska, prawniczka i specjalistka od błędów medycznych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS