Renault Kadjar jest już na rynku od 4 lat, a mimo wszystko producent nie zdecydował się na duże zmiany przy okazji faceliftingu. Tak naprawdę zmieniły się tylko silniki. Czy Francuzi wiedzą, co robią?
Renault Kadjar to całkiem popularny samochód, ale po 4 latach produkcji klienci często oczekują czegoś nowego. Być może jednak klientom Renault aktualny Kadjar podoba się tak bardzo, że gdyby zbyt mocno się zmienił, straciliby nim zainteresowanie. Producenci słuchają zazwyczaj opinii klientów i przynajmniej przy okazji faceliftingu starają się poprawić to, co nie wyszło za pierwszym razem lub mogło być trochę lepsze.
Bryła Renault Kadjar faktycznie jest całkiem ładna, więc po liftingu dodano tylko chromowane obwódki w przednim zderzaku, polakierowano większą powierzchnię zderzaków i zintegrowano kierunkowskazy z reflektorami LED do jazdy dziennej. W droższych wersjach dostaniemy światła przeciwmgłowe LED.
Z kabiną jest podobnie. Zmiany nie są tutaj duże, ale zauważalne. Dostaliśmy zupełnie inny system multimedialny – teraz to nowy R-Link 2, podobny do tego z Megane i wszystkich nowszych Renault. Nowy jest też panel klimatyzacji – bardzo elegancki, przyjemny w obsłudze.
We wnętrzu użyto też trochę lepszych materiałów. I to czuć, bo pamiętam Kadjara, którego dostaliśmy po premierze. W tamtym skrzypiało wszystko, chociaż może była to cecha modelu z wczesnego etapu produkcji. W tym nie skrzypi… NIC! Ładnie wygląda też pikowana materiałowa tapicerka.
Wnętrze jest całkiem ergonomiczne, ale obsługa tempomatu nadal jest zupełnie inna, niż w samochodach niemieckich. Tempomat włączamy przełącznikiem na tunelu centralnym, a dalej obsługujemy go na kierownicy. Dziwny to pomysł, ale jak już raz znajdziemy przycisk, nie będzie nam to przeszkadzało.
Przez dłuższy czas myślałem też, że w testowanym Ranault Kadjar nie ma podgrzewania foteli, ale jest! Przyciski umieszczono pod podłokietnikiem, w takim miejscu, że nie jesteśmy w stanie ich zauważyć z pozycji kierowcy.
Za co można lubić Renault Kadjar tak, żeby nie zmieniać w nim zbyt wiele?
Na przykład za fotele – przepraszam za rym. Nieźle trzymają na boki, zagłówek można wyciągnąć wysoko, a do tego mamy też regulację długości siedziska, którą bardzo docenią wyższe osoby. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby można było regulować wysokość przedniej części siedziska – pewnie można w wersji z elektryczną regulacją fotela. Tylko regulację elektryczną dostaniemy dopiero na najwyższym poziomie Intens, za dopłatą 700 zł.
Z tyłu też nie ma na co narzekać – Renault Kadjar nie jest to limuzyna, więc choć wysokie osoby nie usiądą „same za sobą”, tak w realnym użytku – dzieci będą miały miejsca aż nadto, dorośli o wzroście do około 175 cm pewnie też.
Bagażnik Renault Kadjar również jest wyjątkowo rodzinny. Ma zupełnie płaską podłogę i 472 litrów pojemności. Fotele można składać z poziomu bagażnika i otrzymać w ten sposób 1478 litrów. Gdy wyjeżdżałem sam na kilka dni, z zaledwie jedną torbą, czułem, jak bardzo ta przestrzeń się przy mnie marnuje. Ale cóż – takie prawa „delegacji”.
Skompresowane silniki
Nie mogę pozbyć się wrażenia, że współpracujące ze sobą Nissan i Renault dogrywały szczegóły liftingu razem. Zarówno Qashqai, jak i Kadjar – bliźniacze samochody – przy okazji liftingu przeszły podobne zmiany. Czyli niewiele się zmieniły z zewnątrz, może trochę wewnątrz, ale kompletnie wymieniono w nich jednostki napędowe.
Pod maskę Kadjara również trafiły benzynowe silniki 1.3 TCe (u Nissana DIG-T) w wariantach 140 i 160 KM. Niby wygląda to na mały silniczek w dość dużym samochodzie, ale z drugiej strony – ten sam silnik znajdziemy w Mercedesach. I od razu robi się jakby bardziej prestiżowo.
Po stronie silników Diesla mamy nowe 1.5 Blue dCi o mocy 115 KM, z napędem na przednią oś i z 6-biegowym manualem lub 7-biegowym automatem do wyboru oraz jedyny wariant z napędem na cztery koła – 1.7 Blue dCi o mocy 150 KM. Ten silnik nie występuje w wersji z automatem.
Testowałem Renault Kadjar w wersji 4×4. Maksymalny moment obrotowy wynosi tu solidne 340 Nm, ale jeśli wierzyć danym technicznym w cenniku, to jest on dostępny punktowo przy 1750 obr./min. Krzywa momentu jest zapewne w miarę płaska, bo czuć, że samochód, po przekroczeniu tej wartości, nadal ma sporo „pary”, ale być może odrobinę słabnie po przekroczeniu punktu przegięcia wykresu.
Osiągi są zadowalające, ale nie rewelacyjne. Do 100 km/h Renault Kadjar rozpędza się w 10,6 sekundy i jedzie maksymalnie 197 km/h. W porównaniu do wersji przednionapędowych te osiągi będą dostępne częściej za sprawą napędu na cztery koła. Napęd ten dołącza tylną oś po wykryciu poślizgu przednich kół lub gdy wyczuwa ryzyko takiego poślizgu na podstawie danych z komputera samochodu.
Renault Kadjar dobrze radzi sobie na luźnych nawierzchniach i prawdopodobnie będzie się bezpiecznie prowadził na śniegu. Nawet jeśli jeździmy w deszczu, kontrolka układu ESP nie włączała się po mocnym ruszeniu. Na duży plus zasługuje też możliwość zblokowania centralnego dyferencjału (czy raczej sprzęgła).
Jak jeździ Renault Kadjar?
Komfortowo. Zawieszenie bardzo dobrze radzi sobie z torami, uskokami i podobnymi wybojami. Do tego dochodzi niezłe wyciszenie kabiny. W zakrętach też prowadzi się przewidywalnie i układ kierowniczy jest całkiem bezpośredni, ale nie czerpiemy z tego większej przyjemności.
To jeden z tych samochodów, w których wygodnie spędzisz czas w podróży, ale po dotarciu na miejsce będziesz pamiętał widoki lub to, co spotkałeś przy drodze, a nie to, jak ci się jechało. To staje się tłem. I jest to oczywiście w porządku – nie każdy przecież chce się mocno angażować w jazdę.
Skoro samochód jest jedynie tłem dla podróży, tak też powinno być z kosztami tejże. Spokojnie można zejść ze zużyciem paliwa poniżej 6 l/100 km, więc tak – da się.
Nie jestem jedynie fanem tego, jak pracuje dźwignia zmiany biegów Renault Kadjar. Niestety, nie jest bardzo dokładna.
Renault Kadjar po faceliftingu – więcej nie potrzeba
Mam wrażenie, że ten lifting został bardziej wymuszony przez nowe normy emisji CO2 niż realne sygnały ze strony klientów. Tak, zmiana systemu multimedialnego i panelu klimatyzacji wyszła Kadjarowi na dobre, ale pewnie i w poprzedniej formie Kadjar sprzedawałby się jeszcze przez parę lat.
Mimo że przy okazji liftingów samochody zazwyczaj nieco drożeją, to Kadjar nadal jest atrakcyjnym wyborem. Testowaliśmy najdroższą, „full-wypas” wersję Renault Kadjar – 1.7 dCi 4×4 Intens. I taki samochód kosztuje 118 900 zł. Do Intens nie trzeba już wiele dopłacać – 3000 zł kosztuje system audio Bose, możemy też dobrać parę pakietów, jak na przykład pełne światła LED za 4 tys. zł. Dziwi mnie tylko trochę to, że np. za system autonomicznego hamowania trzeba dopłacić. W samochodach tej klasy to już jest zazwyczaj standardem.
Niemniej, nadal kupimy duży, praktyczny i przede wszystkim bardzo wygodny samochód za – wydaje się – dobrze skalkulowaną cenę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS