A A+ A++

Trwa chaos związany z remontem szpitalnego budynku przy ulicy Niskiej. Okazuje się, że planowana od lat inwestycja, jest faktycznie nie do końca zaplanowana. Zarząd powiatu, który jest inwestorem nie przewidział, że szeroki zakres prac budowlanych i ich rodzaj wymagają przeniesienia 40 pacjentów Zakładu Pielęgnacyjno Opiekuńczego. W normalnych warunkach nie byłoby większego problemu, chorzy trafiliby na oddział wewnętrzny i być może częściowo na neurologie. W czasie pandemii jednak łóżka na oddziałach stały się niezwykle cenne i zostały zarezerwowane dla chorych na Covid 19. Obok ZPO w remontowanym obiekcie działa także oddział rehabilitacyjny. Jego funkcjonowanie można jednak na jakiś czas zawiesić.

Jak już wcześniej informowaliśmy, budynek szpitalny przejść ma gruntowny remont termomodernizacyjny. Wcześniej powiat próbował kilkakrotnie pozyskać dofinansowanie na ten cel, jednak okazało się, że Wydział Inwestycji Starostwa Powiatowego nie potrafi solidnie przygotować stosunkowo prostego wniosku. Dwa razy został on odrzucony ze względów formalnych, co stanowi niemałą kompromitację. Tym razem wniosek nie był potrzebny, wystarczyła prosta deklaracja konieczności wykonania zadania (chociaż wiele osób w ogóle kwestionuje sensowność tej kosztownej inwestycji – i ich argumentacji trudno odmówić słuszności).

Inwestycja mimo wszystko rusza. Ma charakter kompleksowy. Wykonane zostaną nie tylko prace zewnętrzne, takie jak:  docieplenie ścian fundamentowe  i zewnętrznych oraz wymianą stolarki okiennej i drzwiowej, ale także  przebudowana zostanie instalacja centralnego ogrzewania oraz ciepłej wody użytkowej wewnątrz budynku. Wszyscy zgadzają się, że prace trudno bezie wykonać w trakcie normalnego funkcjonowania oddziałów. Wszyscy się zgadzają, jednak nikt tego nie brał pod uwagę. Dokumentacja przetargowa mówi wprost, że o przeniesieniu pacjentów nie powinno być mowy. Jednak po jego rozstrzygnięciu wyłoniony wykonawca stwierdził że w takich warunkach prac nie jest w stanie przeprowadzić.  

Pojawił się poważny problem z 40 pacjentami Zakładu Pielęgnacyjnego. Ich ewakuacja nie jest sprawą prostą. Większość z nich, to osoby leżące. Należy dla nich stworzyć odpowiednie warunki. Ad hoc wymyślono więc, że zostaną oni przeniesieni do Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Polnej. Pomysł sam w sobie może nie byłby najgorszy ze względu na duża liczbę wolnych miejsc w tomaszowskich DPS-ach. Tyle, że należało go wcześniej skonsultować z pracownikami i dyrekcją. Nikt nie zadał obie tego trudu.

Zamiast tego wysłano sygnał, że placówka zostanie zlikwidowana, a umieszczenie w niej ZPO, to jedynie preludium do jej wygaszenia. To chyba już taka przypadłość obecnych władz powiatu i partii, jaką reprezentują, że ludzie ci nie potrafią rozmawiać i prowadzić rzetelnego, uczciwego dialogu. W sposób protekcjonalny narzuca się swoje pomysły, wywołując konflikt, a w przypadku protestów z tych pomysłów się wycofuje. Podobnie jest w tym przypadku, co świadczy niestety o niskim poziomie kompetencji zarządczych. 

Pracownicy DPS zaczęli protestować. Pisali pisma do radnych, wojewody. Wywołali dyskusję, której chyba nikt się nie spodziewał. W poniedziałek do Tomaszowa ściągnięto posłankę Anitę Sowińską, która zorganizowała konferencję prasową i skierowała szereg pism do władz wojewódzkich i krajowych. Wszystko wskazuje na to, że Starosta Mariusz Węgrzynowski parlamentarzystki się wystraszył. Decyzję o przeniesieniu pacjentów ZPO do DPS na Polną jednak zmieniono.  

Teraz pojawił się nowy pomysł. Chorzy trafią do DPS ale na ulicę Jana Pawła II. W ten sposób w obiekcie wymieszani s zostaną z pensjonariuszami domu pomocy społecznej. ZPO ma być w wydzielonej części z osobnym wejściem. Przy okazji wytworzono kolejną sytuację konfliktową, bo Starosta postanowił na przenosinach dodatkowo zarobić. Od Tomaszowskiego Centrum Zdrowia zażądano opłaty w wysokości 1500 złotych za każdą przeniesiona osobę. Daje to niebagatelną kwotę 60 tysięcy złotych miesięcznie a wiec ponad pół miliona złotych za czas trwania remontu na Niskiej. 

Nikt nie wie jak tę kwotę wyliczono. To, że koszty (choćby mediów) jakieś będą jest oczywiste, ale czy aby na pewno w takiej wysokości i czy aby na pewno powinien je pokrywać szpital skoro inwestycję prowadzi powiat. Radni powiatowi twierdzą, że jest to próba pokrycia kosztów funkcjonowania DPS, które w ostatnim czasie są deficytowe. 

Warto zwrócić uwagę, że Tomaszowskie Centrum Zdrowia zakontraktowane ma obecnie 53 łóżka dla pacjentów ZPO. Ze względu na pandemię i konieczność przenosin zajętych jest 40. Aby działalność zbilansować potrzeba jest ich ok. 60. Biorąc pod uwagę poziom kosztów stałych, to każde dodatkowe stanowi zysk dla szpitala. Oddział jest więc na minusie, a stratę zwiększa jeszcze opłaty, których domaga się Starosta Węgrzynowski. Z ekonomicznego punktu widzenia sensowniejsze więc wydaje się zamknięcie całkowite oddziału na czas remontu. Co z pacjentami? Cóż… niech się o to martwi NFZ. 

Niepokoje pracowników DPS są uzasadnione. Informacja o tym, że ZPO ma zwiększyć liczbę łóżek i zyskać nowa siedzibę na Polnej są “tajemnicą poliszynela”. Na Niskiej pojawiła się bowiem koncepcja rozszerzenia działalności oddziały rehabilitacyjnego. Dodatkowe łóżka dla rehabilitacji pocovidowej oraz rehabilitacja neurologiczna. Rzecz jednak w tym, że covidowskich miejsc musi być co najmniej 60 a neurologiczni pacjenci pacjenci muszą być rehabilitowani pod nadzorem neurologa. 

O wiele więc sensowniejszym byłoby stworzenie na Niskiej dużego ZPO składającego się z 60 łóżek i przywrócenie rehabilitacji do szpitala przy ul. Jana Pawła II oraz jej wydzielenie dla potrzeb chorych po udarach. 

Tymczasem zapowiadane jest zawieszenie działalności oddziału rehabilitacyjnego, który i tak działa dzisiaj w ograniczonym zakresie. Kolejka pacjentów jest gigantyczna i przez nie całkiem przemyślane decyzje i niekompetencje zarządu powiatu tomaszowskiego jeszcze się wydłuży.  Gdyby sprawnie przeprowadzono w ubiegłym roku remont na psychiatrii tego problemu by nie było. Na szczęście prace na tym oddziale niedawno ruszyły. 

Niestety wydaje się, że ochrona zdrowia nie jest priorytetem pisowskich władz powiat tomaszowskiego na czele ze Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Świadczy o tym fakt, że do tzw. tarczy nie złożono żadnego wniosku dotyczącego wzmocnienia systemu lecznictwa w  Tomaszowie. Wnioski z komisji zdrowia i od szpitala wrzucono do kosza. Zamiast nich postanowiono wydać 3 miliony złotych na remont zatęchłego garażu w Specjalnym Ośrodku Szkolno Wychowawczym, co jest chyba jednym z największych skandali obecnej kadencji samorządowej (chociaż ich lista jest naprawdę długa). Teraz władze powiatu odpowiedzialnością za własne zaniechania i brak kompetencji chcą obciążać zarząd szpitalnej spółki. Wszak winny zawsze musi się znaleźć. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMaseczki dla mieszkańców Płocka. Gdzie się po nie zgłosić?
Następny artykułLewiatanki. Przyjaciele z sąsiedztwa. Startuje największa akcja konsumencka PSH Lewiatan