A A+ A++

Przeżywamy Uroczystość Wszystkich świętych i złączone z tą uroczystością wspomnienie bliskich zmarłych, naszych rodziców. Kochaliśmy ich, bo przekazali nam życie, wychowywali, czynili dobro i z pewnością chcielibyśmy się z nimi spotkać. Cmentarz jest ważnym miejscem, gdzie możemy ich wspominać, ale spotkać się z nimi możemy gdzie indziej, oni już wiedzą, już czekają z niecierpliwością na tę chwilę spotkania. A my także mamy nadzieję, że się z nimi połączymy. Skąd ta nadzieja? Z prawdziwie przeżywanej religii, a właściwie nie z religii, ponieważ chrześcijaństwo w swojej istocie nie jest religią, ale wydarzeniem, jest spotkaniem z Osobą Zmartwychwstałego Pana. On pokonał śmierć i dlatego szczególnie dzisiaj możemy też zastanowić się, jak to spotkanie przeżywamy, na jakiej płaszczyźnie? Możemy bowiem zbudować nasze relacje z Bogiem na skale, którą jest Jezus Chrystus, na Prawdzie, którą On jest i  idąc Drogą, bo On nas prowadzi do Ojca. Ale najpierw spróbujmy zobaczyć, jak też można wykrzywić obraz Boga, zejść  z drogi, która do Niego prowadzi i pozostać na zawsze sierotą. 

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dziś uroczystość Wszystkich Świętych. „Każdy ma powołanie do świętości”; „Święci są dla nas drogowskazami w naszej wędrówce”

Tytuł artykułu może wydawać się prowokacyjny, ale jak się przekonamy pokazuje rzeczywistość, która zawiera się w takim właśnie określeniu. Samo słowo religia, od łacińskiego relegare, oznacza pewien związek z Bogiem, albo bożkiem, idolem, który daje życie, sens istnienia i dla którego gotów coś drogiego poświęcić, aby osiągnąć zamierzony cel. Od początku ludzkości, jak mówią antropologowie, czy też historycy religii i religioznawcy człowiek był i pozostaje istotą religijną – nie rodzi się ateistą, jak to próbowali nam wbić w głowę niektórzy filozofowie i marksistowscy ideolodzy.

Religijność człowieka jest czymś wrodzonym, instynktowną odpowiedzią na fundamentalne pytania człowieka, skąd się wziąłem, kto mnie stworzył, dlaczego istnieje cierpienie i śmierć, co mnie czeka po śmierci. Bardzo ważne pytanie człowieka dotyczy istoty życia, jak być szczęśliwym i dlaczego pomimo moich pragnień  tak trudno  to szczęście osiągnąć.

Właściwie wszystkie religie próbowały dać odpowiedź na te podstawowe pytania i przeczuwały, że jest jakieś miejsce, gdzie można znaleźć taką odpowiedź. W wyższych sferach, w tym, co ponad nami, w niebie, w pogańskich religiach, albo monoteistycznych jak judaizm, czy islam. Te święte miejsca jak góra Olimp, czy kamień w Mecce, czy inne miejsca związane z epifanią bóstw otaczano szczególną czcią i budowano w tym miejscu świątynię. Wewnątrz świątyni był ołtarz, na którym składano ofiary, nawet z ludzi, a pośrednikami  byli kapłani, którzy te ofiary składali bogom, albo Bogu, aby ich uchronił od nieszczęść i kataklizmów.

W tym kontekście możemy zobaczyć, że religijność tak przeżywana, nie była czymś oczywistym tylko dla ludów pierwotnych. Taka religijność istnieje do dzisiaj, bo człowiek, chociaż technicznie nadzwyczajnie rozwinięty, to jednak bez religii nie może poradzić sobie z takimi problemami, jak cierpienie, śmierć, niesprawiedliwość, pragnienie szczęścia i czynienia dobra, gdy tymczasem doświadczamy w sobie skłonności do zła. Możemy więc powiedzieć, że odpowiedź na te problemy szukano nie tylko w tradycyjnych formach religijności, ale czyniły to różne systemy filozoficzne, szukano odpowiedzi w sztuce ale także w polityce, która często była zbudowana na różnych ideologiach, z których narodziły się nowe formy religijności.

Spoglądając na czasy nowożytne, możemy stwierdzić, że stare religie zastąpiły nowe, które w wyraźny sposób dały się poznać od czasów oświecenia, od takich filozofów, pisarzy, jak Voltaire i Jean Jacques Rousseau, czy także przywódców rewolucji francuskiej, którzy wywyższyli nowego boga „rozum” i ogłosili nową doktrynę: wolność, równość, braterstwo. To z pewnością jest nowa ateistyczna religia, a jej głównym dogmatem jest wiara, że nie ma Boga. Była to taka religia, że w imię równości, wolności i braterstwa, że zabito setki tysięcy swoich braci.

Człowiek, który tak bardzo szukał szczęścia i miłości, odciął przysłowiową gałąź, na której siedział, ponieważ pierwsze doświadczenie miłości i szczęścia małe dziecko otrzymywało w ramionach matki i ojca. Tym Ojcem jest Bóg i matką Maryja, którą Bóg wybrał na matkę Jezusa. Tymczasem rewolucjoniści i propagandyści oświecenia ogłosili, że Boga nie ma. Kto wierzył, w tę nową religię odczuwał radość w uwolnienia od tyrana, bo tak zaczęto przedstawiać Boga, jako przyczynę wszystkich nieszczęść człowieka. Człowiek stał się naprawdę sierotą, bo przestał wierzyć w Ojca, który jest Miłością, bo tę miłość objawił Jego Syn Jezus Chrystus umierając na krzyżu, aby tym sposobem zaświadczyć o nadzwyczajnej miłości Boga do człowieka.

Człowiek sierota nie jest szczęśliwy i dlatego szuka ratunku w inny sposób, nie przestał być religijny, ale już nie zwraca się do Jedynego Boga, ale szuka życia w innych bożkach, idolach, w pieniądzu, władzy, swoim „ja”, w szukaniu hedonistycznych przyjemności na wszelki możliwy sposób, często wykorzystując innych, bo ostatecznie sam staje się centrum swojego mikrokosmosu.
Może wymyślać i szukać coraz to nowych form zapełnienia pustki i sieroctwa, również poprzez grzechy różnego rodzaju, które ostatecznie go degenerują i wciąż rodzą frustrację. Stąd pomysły na coraz to nowe doświadczenia alienacji w narkotykach, w seksualności, chociaż jest ona jednym z najpiękniejszych darów Boga. Szuka szczęścia we władzy, która ciemięży innych, w zabijaniu niewinnych, nienarodzonych, aby nie musieć cierpieć. Pozbywa się chorych i starych, dla świętego spokoju. Życie spędza na pracy, konsumpcji i na rozrywce. Im bardziej jest syty, tym bardziej głodny, im więcej ma wolności, tym bardziej staje się niewolnikiem. Im bardziej staje się bogiem samego siebie, tym bardziej nienawidzi siebie i innych.

Po rewolucji francuskiej przyszli nowi kapłani nowej religii jak Karol Marks, Ludwik Feuerbach, Zygmunt Freud, a tę nową religię wprowadzili w praktykę Lenin, po nim Stalin, a na zachodzie Hitler z demoniczną, socjalnaziostowską ideologią  i apetytem na całą Europę, która będzie kontynentem, gdzie niewolnicy będą pracować dla wyższej rasy. To też jest religia, gdzie istnieje pewna doktryna, wiara w wyższość niemieckiej rasy nad innymi. Oba totalitaryzmy niemiecki i sowiecki rozpadły się. Bożki, którym salutując, oddawano kult, stały się prochem, nie ma ich, za to pozostały miliony ofiar w całej Europie. Ta religia okazała się wielkim oszustwem.

Przyszli nowi wspaniali ludzie: chrześcijanie jak jak Alcide De Gasperi, Robert Schuman, Konrad Adenauer, którzy byli głęboko wierzącymi katolikami – dwóch pierwszych są kandydatami na ołtarze. Mieli pomysł, aby zbudować nową Europę na tych fundamentach, które wyrastają z miłości Boga objawionej w Jezusie Ukrzyżowanym i taką była na początku, ale znowu nieprzyjaciel człowieka zasiał kąkol, tam gdzie była zasiana pszenica i powoli chwasty zniszczyły zasiew. To znowu ludzie, którzy z pewnością doświadczyli jakiejś krzywdy i obwinili o to Boga, jak Altiero Spinelli i inni.

Dzisiaj Unia Europejska jest naprawdę religijna, ma swoich bożków, idole, święte dogmaty, swoistą moralność, wojowników pilnujących doktryny, ewangelizatorów głoszących tę religię i co jest najbardziej charakterystyczną cechą takiej religijności, że za niewiarę w ich dogmaty są surowe kary. Już nie ma w konstytucji Unii, że korzeniem cywilizacji europejskiej jest cywilizacja judeo – chrześcijańska, gdzie w centrum jest Bóg Ojciec, który z miłości do nas podarował nam zbawienie w Jezusie Chrystusie. Takie przesłanie przyniosło chrześcijaństwo i uratowało Europę od barbarzyństwa. Mamy Ojca, mamy doświadczenie miłości. Tak poganie wołali patrząc na chrześcijan: zobaczcie, jak oni się miłują.

W historii Europy przychodzili nowi apostołowie, także wtedy, kiedy rodziła się Unia Europejska, jak wyżej wspomniałem. Przynieśli ze sobą kłamliwą doktryną socjalistyczną i wyrzucili Boga z życia narodów i całych społeczeństw, zaparli się mądrości ojców założycieli Unii i dokonali strasznego spustoszenia w całej Europie, gdzie w tej nowej religii jest swoista  doktryna, nowa moralność i najwyższa praworządność. Każdy, kto się sprzeciwia nowym dogmatom będzie karany, ośmieszany, poniżany i niebawem mogą zostać zbudowane nowe gułagi i obozy dla nieprawomyślnych, chyba, że niewolnicy tej doktryny schowają się ze swoimi poglądami i będą wykonywać wszystkie dyrektywy, nowej demonicznej religii, o której już kilkadziesiąt lat temu pisali, i Orwell, i Huxley. 

Oczywiście taka forma religii jest chora i  jest to choroba śmiertelna, na którą się umiera, bo nie ma na nią lekarstwa. Osobiście życzę żeby ona jak najszybciej umarła, bo zakaża uczciwych ludzi, którzy zostali stworzeni jako dzieci Boże, a więc podobni do niebieskiego Ojca. Zostaliśmy stworzeni dla szczęścia, i dla miłości, i tak było na początku, ale pojawił się ktoś, kto zaraził dzieci Boże wirusem niebezpiecznym, śmiertelnym, niewiarą w miłość Ojca – Boga. Lucyfer, bo o nim mowa, sam będąc synem światła, odszedł od Boga. Stał się nieposłusznym Miłości, stał się ciemnością, nienawiścią do wszystkiego, co podobne do Boga, wydał wojnę Bogu i zniszczył szczęście i miłość naszych praojców, zniszczył raj w ich serach, odeszli na wschód od Edenu, walcząc o człowieka w wymiarze indywidualnym, społecznym i globalnym. Demon inspiruje ludzi przeciw Bogu pod pretekstem postępu, oświecenia. W tym celu usiłuje przejmować każde wzniosłe humanistyczne inicjatywy.

Wszystko się zmieniło, zło weszło w rodzinę, brat zabił brata, ludzie robili straszne rzeczy, budowali już wtedy systemy – wieżę Babel, niby dla ich dobra, ale nie pytali swojego Ojca, czy to dobre inicjatywy i na szczęście nie mogli ukończyć, bo doprowadziłoby to globalnej katastrofy. Biblijny potop ukazał skalę zniszczenia, jakie już wtedy i także dzisiaj są skutkami niszczących ideologii, religii bez Boga. Tylko wiek XX odsłonił skutki takich religii: nowe totalitaryzmy, gdzie człowiek stał się bogiem decydującym o tym co dobre i złe.

Ojciec niebieski obmyślił lekarstwo na tę chorobę, coś więcej, posłał nam Lekarza – swojego Syna, którego zabili, bo zdemaskował fałsz faryzejskiej religii, gdzie też wyrzucono Boga, a sprawowano kult swojego ja, wypełniania setek przepisów prawa, które według ich ideologii miały dać im lepszą pozycję na ziemi i wstęp do nieba. Dzisiaj urzędnicy unijni podobnie, jak dawni faryzeusze wymyślają tysiące przepisów i praw dla innych, a sami palcem nie chcą ich ruszyć i też nienawidzą chrześcijan. Nowa europejska religia nie przynosi ludziom szczęścia, przeciwnie podaje truciznę pod pozorem praworządności i nowej moralności, która degeneruje człowieka i całe społeczeństwa. Jezus, którego ukrzyżowano zmartwychwstał, żyje dzisiaj i tylko ON jest naszym życiem i będzie na wieczność. Odwiedzając cmentarze przypominamy sobie prawdę, że śmierć została zwyciężona, że nasi bliscy na nas czekają. Czy rzeczywiście chcemy się z nimi spotkać?

O. Henryk Dziadosz SJ

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMalarstwo Jerzego Pęczuły na wystawie w PMDK
Następny artykułDoom 3 Doom 3 & RoE: Rivarez Edition v.2.3 PC