A A+ A++

Sporo się dzieje ostatnio w obozie „Redów”. Po krótkim okresie względnego spokoju warszawska firma znów odważnie mówi o planach na przyszłość, a na świeczniku jest marka cieszącą się największą estymą, czyli Wiedźmin.

Po wizerunkowym kryzysie na przełomie 2020 i 2021 roku byłem święcie przekonany, że studio CD Projekt Red całkowicie zmieni swoją strategię komunikacyjną i, najprościej rzecz ujmując, zejdzie pod wodę na długi czas. Pierwsze ruchy wydawały się to potwierdzać, bo niedługo po premierze Cyberpunka 2077 przekazywanie informacje z obozu deweloperów ograniczono do niezbędnego minimum. Firma chciała stworzyć wrażenie, że koncentruje się na poprawianiu gry, jednocześnie pracuje nad pierwszym dodatkiem do niej, a wielkie plany podboju świata odkłada na później. W 2022 roku sytuacja uległa całkowitej zmianie. Mniej więcej od marca jesteśmy świadkami nieustannego festiwalu odważnych zapowiedzi, a ich królem okazał się Wiedźmin. Na tym nie koniec, o czym zapewne przekonamy się już wkrótce.

Granie kartą „Wieśka” w procesie naprawy reputacji jest całkowicie zrozumiałe. To Dziki Gon jest grą, na której „Redzi” zbudowali swój międzynarodowy prestiż i to ona kojarzy się dziś graczom najlepiej. Już za kilka tygodni ten płomień odżyje zresztą na nowo za sprawą usprawnionej wersji „trójki”, a w międzyczasie każdy fan uniwersum zdążył dowiedzieć się, że powstaje nie tylko kolejna duża odsłona tego cyklu (długofalowo ma to być trylogia), ale też mniejsze projekty. Jednym z nich, co wiadomo od środy, będzie remake pierwszej gry z serii. Znów sprytny ruch pod publikę, bo od kilku lat odświeżona wersja „jedynki” znajdowała się na szczycie listy życzeń fanów, a na pewno w Polsce, gdzie jest najbardziej znana. Dorównać mógłby jej najwyżej trzeci dodatek do „trójki”.

„Redzi ostatnio w ofensywie, reputację chcą naprawić Wiedźminem - ilustracja #1

Osobiście cieszę się z takiego obrotu sprawy. Lubię znać plany deweloperów, nawet te długofalowe, bo jasne jest dla mnie, że zapowiedziane niedawno projekty zobaczymy najwcześniej za kilka lat. Lubią to też wiedzieć potencjalni inwestorzy, bo nie zapominajmy, że CD Projekt Red jest notowane na polskiej giełdzie i po niespotykanym w tej branży boomie na akcje tej firmy w grudniu 2020 roku nigdy ich kurs nie wrócił choćby nawet do połowy rekordowych poziomów. Nie mam żadnych złudzeń, że prowadzona w ostatnim czasie ofensywa komunikacyjna ma na celu poprawę notowań u obu tych grup. W pierwszym przypadku walczy się jednak o opinię, w drugim o pieniądze.

W tym wszystkim obawiam się tak naprawdę tylko jednego – czy „Redzi” te odważne deklaracje udźwigną. Owszem, w pracach znów pomogą im zewnętrzni partnerzy, czego dobrym przykładem jest remake Wiedźmina, ale flagowe projekty ciągnąć będą przede wszystkim ludzie związani z warszawskim studiem, a przynajmniej tak być powinno do momentu zbudowania lub powiększenia zespołów za Oceanem. Ubisoft, w którym pracuje ponad 20 tysięcy osób, ma dziś ogromny problem, żeby wydawać regularnie kilka dużych tytułów rocznie, a to, co wychodzi, i tak wymaga ciągłych poprawek. Mam nadzieję, że wszystko to zostało dobrze przemyślane i że „Redzi” udowodnią, iż premiera Cyberpunka 2077 była jedynie drobnym potknięciem, które nigdy więcej się nie powtórzy. Zalecałbym jednak dużą ostrożność w tym optymizmie, bo ambitne wizje zawsze weryfikuje efekt końcowy, a z tym już może być różnie.

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać go przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMagdalena Stępień o żałobie po śmierci synka. Zaapelowała do narzekających matek
Następny artykułTopnieje przewaga lidera. Najnowszy sondaż parlamentarny