autor: Adam Zechenter
Redaktor. Historyk. Miłośnik strategii, gier sieciowych i dobrej literatury.
Nie ma nic lepszego niż trochę nudnawa gra, która trafia na Switcha. O ile na pececie czy PS4 po Jurassic World Evolution bym nie sięgnął, tak na krótkie sesje ta gra nadaje się idealnie.
Recenzja powstała na bazie wersji Switch.
- choć gra wygląda tak sobie, to działa płynnie, a sporadyczne spadki klatek nie psują zabawy;
- w zestawie jest cała zawartość, również płatna, która została dodana w czasie rozwoju gry;
- Complete Edition to dziesiątki godzin z dinozaurami;
- trochę monotonna rozgrywka w Jurassic World Evolution jest idealna do krótkich sesji, a więc i do Switcha.
MINUSY:
- niska rozdzielczość powoduje, że czasami niewiele widać;
- brzydka grafika trochę psuje urok gry, która częściowo polega na podziwianiu dinosów – ale to kwestia indywidualna.
Od czasu do czasu lubię ponudzić się w grach. Sięgam wtedy po taki tytuł, który nie wymaga pełnego zaangażowania, a w czasie zabawy mogę jednym okiem śledzić serial. Ale co się będę rozwodził – napisałem o tym felieton. Rzecz w tym, że najprzyjemniej nudzę się nie na pececie, gdzie rozpraszają mnie media społecznościowe i tona innych atrakcji, ale na Switchu; konsolce, którą można wziąć w każdy zakątek domu i odłożyć równie łatwo, jak podnieść.
Jurassic World Evolution to prosta gra strategiczna, która idealnie nadaje się właśnie do takiej niezobowiązującej zabawy. Nie wymaga od nas ani jakieś szczególnej kreatywności, ani nie stawia trudnych wyzwań. Tym bardziej więc cieszę się, że zawitała na konsolę Nintendo. Na pececie się od niej odbiłem; na Switchu wreszcie znalazłem motywację, aby dać jej szansę.
CO OCENIASZ, RECENZENCIE?
Ocena, którą widzicie nad recenzją, dotyczy jakości portu Jurassic World Evolution na konsolę Nintendo Switch. To nie jest ocena samej gry – co o niej sądzę możecie przeczytać poniżej w ramce, ale na ocenę nie miało to wpływu.
Powrót do przeszłości
Fascynacja dinozaurami, jednymi z najpiękniejszych istot, jakie chodziły po Ziemi, trwa już kolejną dekadę – i regularne powroty hollywoodzkich przebojów o dewastowanych przez wielkie jaszczury parkach jurajskich są tego dowodem. W grach nie jest inaczej. W naszej encyklopedii gier znajdziecie ponad 60 gier z tematyką dinozaury, a przecież to nie wszystkie dinogry, jakie powstały.
Przyzwyczailiśmy się z nieufnością podchodzić do gier tworzonych na bazie popularnych marek. Na szczęście prehistoryczne gady nie muszą wstydzić się swojego występu w Jurassic World Evolution, bo to jedna z lepszych produkcji z dinozaurami – a na pewno w ostatnich latach. Dzieło studia Frontier Developments posiada kilka wad (patrz ramka poniżej), ale na Switchu mogą się one nawet stać… zaletami.
JURASSIC WORLD EVOLUTION – MINIRECENZJA
W tej recenzji nie oceniamy Jurassic World Evolution; skupiamy się na jakości portu gry na Switcha. Jeśli nie wiecie czy po grę warto sięgnąć, to przeczytajcie naszą recenzję, albo kilka słów poniżej.
Jurassic World Evolution to spełnienie marzeń chyba wszystkie dzieciaków w latach 90. – w grze stajemy na czele ogrodu zoologicznego dla dinozaurów. Do naszych obowiązków należy szukanie skamielin, w których znajduje się DNA nowych dinookazów (a tych w edycji Complete Edition jest 68), projektowanie atrakcji dla gości, dbanie o dobrostan naszych jaszczurzych podopiecznych czy odkrywanie nowych atrakcji turystycznych.
W przeciwieństwie do poprzedniej gry studia Frontier Developments, czyli Planet Coaster, która stawiała nacisk na wizualne projektowanie parku, w Jurassic World Evolution skupiamy się na dinozaurach. Gady mają swoje potrzeby, domagają się nie tylko posiłków czy odpowiedniego terenu; nie lubią też same spędzać czasu w wybiegach, trzeba więc zadbać o sensowny ich dobór (np. żeby te z większymi kłami, nie zjadły tych z mniejszymi). Jeśli nie zadowolimy naszych jaszczurów, to zaczną uciekać i terroryzować gości parku. Szkoda jednak, że takie wypadki w niewielkim tylko stopniu wpływają na rozgrywkę, która jest po prostu niezbyt wymagająca.
Kampania fabularna JWE zabiera nas na kolejne wyspy, na których musimy rozwijać parki jurajskie – co zazwyczaj sprowadza się do tego samego, co robiliśmy wcześniej. Co prawda im dalej w las, tym więcej przeszkód (takich jak np. sztormy), ale trudno nazwać je poważnymi wyzwaniami. Nie musimy też dbać o zyski, bo kasy nie brakuje. Główną frajdę daje więc w grze odkrywanie nowych dinozaurów, budynków i podziwianie swoich parków.
Największą zaletą gry jest jej klimat. Dialogi nagrane przez aktorów znanych z Jurassic World czy przepiękne animacje dinozaurów trafią szczególnie w serca osób zakochanych w dinozaurach. Największa wadą jest dość powtarzalna rozgrywka – przy równoczesnym jej niskim poziomie trudności.
Moja ocena: 7/10
Diplodok w 540p
Pamiętacie Switchera, czyli Wiedźmina 3 na Switcha? Ta wersja przygód Geralta wygląda jak efekt pracy moderów, przygotowujących śmieszkowy filmik o Wieśku w trybie ziemniaczanym (czyli z okrojonymi niemal wszystkimi efektami, detalami czy teksturami). Podobnie jest z Jurassic World Evolution na Switchu. Kosztem znacznego przycięcia graficznych wodotrysków oraz dzięki niskiej rozdzielczości twórcom udało się zoptymalizować grę na sprzęt Nintendo. I to jest dobra wiadomość, bo faktycznie JWE działa przyzwoicie. Okazjonalne spadki klatek uprzykrzą życie głównie miłośnikom jakości w stylu PCMR, ale posiadacze Switcha już dawno przyzwyczaili się do kompromisów. W samej rozgrywce nie przeszkadzają, ale nic w tym dziwnego, bo ta dynamiczna nie jest.
Niestety, kosztem płynności były dość znaczne cięcia w grafice. Efekt? W grze, w której jednym ze źródeł frajdy jest śledzenie naszych majestatycznych podopiecznych, po prostu trudno to robić. Nie pomaga też niska rozdzielczość, przez którą nawet nie tak odległe obiekty są zwyczajnie niezbyt czytelne. Czy przeszkadza to w grze? Mnie niespecjalnie – czasami tylko musiałem przybliżać, żeby rozpoznać ikonkę nad budynkiem, ale to raczej detal. Dotkliwość tej wady zależy jednak od tego, do czego przykładacie wagę w grach – mi ta nie za piękna oprawa nie przeszkadzała w dobrej zabawie, ale to tylko ja. Przyjdzie nam jeszcze poczekać na przepiękne gry na konsolach przenośnych – do czasu nowej ich generacji albo popularyzacji usług streamingowych.
Świetnie sprawdza się w Jurassic World Evolution sterowanie – co nie powinno dziwić, bo port na „duże” konsole był już te dwa lata temu przemyślany. Sterowanie za pomocą pada jest intuicyjne i wygodne.
Nudnozaury
Jurassic World Evolution trafiło na Switcha dwa lata po premierze gry na pecetach i większych konsolach. W tym czasie twórcy wspierali swoją grę nie tylko aktualizacjami, ale też płatnymi dodatkami. Complete Edition, bo taki podtytuł na edycja na konsolę Nintendo, wyjaśnia w zasadzie wszystko. W grze znajdziecie od razu i bez opłat wszystkie dodatkowe atrakcje – w tym udane DLC Return to Jurassic Park, w którym mamy szasnę odbudować kultowy tytułowy park z filmów Spielberga.
Pytanie brzmi: czy warto sięgnąć po Jurassic World Evolution na Switchu? Krótko po premierze gry na pececie uruchomiłem ją i dość szybko się odbiłem. Rozgrywka była dla mnie trochę zbyt monotonna, a i też jakimś wielkim fanem dinozaurów nigdy nie byłem. Na konsoli Nintendo wady gry jednak mniej mi przeszkadzają. Jeśli więc lubicie ciut monotonną rozgrywkę, a próbując zasnąć liczycie dinozaury zamiast owiec, to tak, warto. W innym przypadku poczekajcie na przecenę.
O AUTORZE
Kiedyś godzinami zagrywałem się Zeusa: Pana Olimpu, SimCity 2000 czy Theme Hospital. Dzisiaj nie sięgam już po tycoony tak często, ale ciągle mają specjalne miejsce w moim sercu. Parę lat temu recenzowałem Planet Coaster – i o ile gra zachwyca możliwościami projektowania, tak brakowało mi w niej wyzwania, które utrzymałoby mnie przy niej na dłużej.
ZASTRZEŻENIE
Kopie gry otrzymaliśmy od firmy Heaven Media.
Ostatnia aktualizacja: 2020-11-07
Adam Zechenter | GRYOnline.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS