A A+ A++

Zmysłowa i absolutnie cudowna Bayonetta powraca (czy aby na pewno?) po ośmiu latach nieobecności. Najnowsze dzieło PlatinumGames już przed premierą budziło obawy. Najpierw trwająca kilka lat nieznośna cisza, która mogła sugerować problemy produkcyjne i niepewność co do jakości efektu końcowego. Następnie Hellena Taylor (oryginalna aktorka głosowa Bayonetty) znalazła się w centrum burzliwej afery, która miała miejsce na chwilę przed zaplanowaną premierą. Teraz gra trafia na rynek i podejrzewam, że z uwagi na kilka aspektów może podzielić fanów. Sam nie jestem do końca pewny, co o niej myśleć, i paradoksalnie stanowi to według mnie najlepszą rekomendację, jaką mogę wystawić tej produkcji.

Na początku wyjaśnijmy sobie kwestię dla wielu najważniejszą. Jeśli obawialiście się, że PlatinumGames „nie dowiezie”, możecie już odetchnąć z ulgą. Bayonettę 3 cechuje świetna jakość – gra godnie reprezentuje segment najlepszych oraz najważniejszych tytułów tej ekipy. Pod względem prezencji i ogólnego działania nie widać tu oznak domniemanego piekła produkcyjnego. Biorąc pod uwagę standardy Switcha – gra wygląda (choć rozdzielczość boli) i działa super. Całość jest szalenie dynamiczna podczas walki, zabójczo efekciarska i intensywna, a przy tym doskonale responsywna i czasem doprawdy ekscytująca.

Witajcie w Bayoversum obłędu

PLUSY:

  1. ponownie świetny system walki, ciekawe typy broni i zmiany w mechanice;
  2. pomysłowo skonstruowana z uwagi na rozgrywkę postać Violi;
  3. jedna z najlepszych gier na Switchu pod względem technicznym;
  4. eksperymentowanie z formułą;
  5. część fantastycznie zrealizowanych momentów;
  6. sporo wyzwań i zawartości.

MINUSY:

  1. najgorsi przeciwnicy w serii;
  2. widocznie ugrzeczniony charakter;
  3. niewykorzystany potencjał multiwersum;
  4. rozczarowujące kwestie artystyczne;
  5. nierówne tempo gry;
  6. doceniam zmiany w kierunku, ale nie jestem do niego przekonany.

Tym razem Bayonetta mierzy się z największym zagrożeniem w swojej dotychczasowej karierze i stawia czoła istocie określanej mianem Osobliwości. Działania antagonisty zwiastują nie tyle koniec świata, co apokalipsę całego multiwersum. Sprawę komplikuje dodatkowa armia niebezpiecznego wroga, który do walki z tytułową wiedźmą wystawia biologiczną broń w postaci homunkulusów. Te, w przeciwieństwie do aniołów z Paradiso, nie są apetycznym kąskiem dla demonów naszej bohaterki. Bayonetta zmuszona jest więc do zawarcia nowych paktów oraz do wyruszenia w podróż przez wieloświat wraz ze wszystkimi konsekwencjami, jakie taka wyprawa może ze sobą nieść.

Jeśli spodziewaliście się, że Bayonetta 3 pójdzie śladem drugiej odsłony serii i będzie po prostu kolejnym do bólu odtwórczym sequelem, to czeka Was nieliche zaskoczenie. PlatinumGames postanowiło trochę poeksperymentować i zmienić parę elementów gry, podejmując też kilka ryzykownych decyzji. Tak, to dalej slasher z krwi i kości, kładący przede wszystkim nacisk na efekciarską walkę oraz akrobatyczne akcje. Część rzeczy twórcy robią jednak inaczej i widać również, że postanowili odejść od maksymalnie zręcznościowego charakteru gry w stylu arcade na rzecz czegoś w domyśle bardziej rozbudowanego i rozszerzonego.

Bayonetta rusza się jak nigdy wcześniej

Całe japońskie wariactwo pozostało na szczęście na miejscu i autorzy nie hamowali swojej wyobraźni. Bayonetta pięknie tańczy na polu walki i dysponuje absurdalnie szalonym arsenałem. W jednej chwili potrafi wystrzelić z magicznego kapelusza radiowozem, by następnie kontrolować tłum za pomocą ognistego jojo. Możemy rozszarpywać wrogów pazurami lub przecinać piłą mechaniczną, by za chwilę zmiażdżyć ich wielką wieżą zegarową.

W trakcie walki dzieje się tyle, że łatwo o autentyczny zawrót głowy. Gdy opanujemy ten pozorny chaos, przeradza się on w absolutnie przepiękny spektakl szaleństwa pełen widoków, jakie zapewnić potrafią tylko Japończycy. To wszystko dostarcza doznań porównywalnych z zastrzykiem adrenaliny, a do tego wygląda i rusza się wprost bajecznie!

Z jednej strony Bayonetta 3 oferuje fantastyczny system walki, który dalej opiera się na spowalnianiu czasu poprzez umiejętne uniki oraz na mechanice Dodge Offset (wykonywanie uników w taki sposób, aby nie przerywać rozpoczętego combo). Trzon rozgrywki sam w sobie jest cudowny, choć potrafi być przytłaczający. Gracz zostaje rzucony na głęboką wodę i zapewne wielu z Was będzie po prostu „mashowało” przyciski, czołgając się przez kolejne etapy. Gwarantuję jednak, że im więcej czasu poświęcicie systemowi walki, tym bardziej zaczniecie go rozumieć i wyciągać prawdziwe „mięcho” z rozgrywki, a tym samym – gra dostarczy Wam dużo więcej zabawy. To przede wszystkim produkcja polegająca na zmysłowym tańcu z wrogami.

Skoro jesteśmy przy systemie walki, muszę wspomnieć, że debiutująca w tej części Viola również dodaje nieco kolorytu rozgrywce. Jej styl promuje w większym stopniu defensywne podejście nastawione na parowanie ataków. Generalnie uwielbiam nią walczyć i faktycznie odróżnia się od Bayonetty, oferując zgoła odmienne doznanie. Szkoda, że nie dostała większej liczby własnych etapów, bo naprawdę chciałbym spędzić z nią dużo więcej czasu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNarada w BBN z udziałem prezydenta, premiera, ministrów i dowódców wojskowych
Następny artykułKarty graficzne AMD Radeon RX 7000 nie będą wyposażone w złącze 12VHPWR. Kolejne źródła donoszą o klasycznym systemie zasilania