Forza Motorsport zmusza mnie do złamania recenzenckiego kodeksu. Jedna z naszych niepisanych zasad mówi, że grom we wczesnym dostępie nie wystawia się oceny. Microsoft i Turn 10 Studios każą mi jednak zaopiniować pozycję, która, choć formalnie ukazuje się jako pełny produkt, w istocie nie jest kompletna – i nie będzie jeszcze przez co najmniej parę miesięcy. Tym niemniej już w owym „wczesnym dostępie” można się rewelacyjnie bawić.
Forza, która położy kres wszystkim Forzom (Motorsport)
Zacznijmy jednak od podstaw. Należy się słowo wyjaśnienia osobom, które przed laty grały w jedną z siedmiu poprzednich odsłon serii Forza Motorsport i teraz ze zdziwieniem konstatują, że znowu wyszła „jedynka”. Czy to remake? Nie – jest to swoisty restart cyklu. Właściwie nawet nie cyklu.
Oto Forza, którą zaprojektowano w taki sposób, żeby nigdy nie była potrzebna kontynuacja z numerkiem w tytule. Twórcy nazywają ją „grą-platformą”. Ma to być projekt, który będzie można rozwijać w nieskończoność, ciągle dodając samochody, trasy, zawody w karierze, tryby rozgrywki itd. – i w założeniu wszystko za darmo.
Brzmi zbyt pięknie, żeby mogło być prawdziwe? Cóż, blisko dwuletni rozwój siostrzanej Forzy Horizon 5 dowodzi, że to nie mrzonka. Zanim jednak ziści się wizja pięknej przyszłości, musimy zaakceptować teraźniejszość. W tej zaś mamy niebywale solidny filar rozgrywki – z modelem jazdy na czele – na którym cieniem kładą się dość skromna zawartość, niedostatek różnorodności i naręcze problemów technicznych.
Pełna powaga
- fantastyczny model jazdy;
- nieprzewidywalna AI i system kar zapewniają ekscytujące, uczciwe wyścigi;
- wciągająca pętla rozgrywki z praktyką, wyścigami i tuningiem aut;
- znakomite udźwiękowienie;
- porządna immersja i świetna praca kamery;
- wyśmienity wybór samochodów (choć z pewnymi brakami);
- bogate opcje ustawień gry, zwłaszcza dostępności;
- bardzo ładna oprawa wizualna (zazwyczaj).
WADY:
- uboga lista tras i skromna kariera (na premierę);
- na dłuższą metę może brakować różnorodności w trybach gry;
- regularne problemy z wydajnością i grafiką;
- sporo pomniejszych niedociągnięć, np. w AI i polskiej wersji językowej.
Kluczowe znaczenie ma tu zwłaszcza różnorodność. Trzeba Wam wiedzieć, że nowa Forza Motorsport jest grą o innym charakterze niż poprzedniczki. Dni naśladowania Gran Turismo – przynajmniej w kontekście trybu single player – seria ma już za sobą, dziś oczy jej twórców zwrócone są raczej ku cyklowi Project CARS.
Realizm i motosportowy autentyzm – taki kurs obrało studio Turn 10. Owszem, Forza nadal jest przystępna dla laików dzięki szerokiemu wachlarzowi asyst i opcji dostępności, jednak zniknęły elementy, które mogły kojarzyć się z głupkowatą rozrywką (albo Forzą Horizon).
Usunięto na przykład odblokowywanie fikuśnych strojów kucharzy czy klaunów, zostały tylko „fachowe” wyścigowe kombinezony do wyboru na starcie kariery. Z listy samochodów wyleciały dostawczaki, terenówki, mikroauta, 7-metrowe limuzyny – ba, nawet SUV-y. Nie przewidziano losowań nagród (np. przy awansach na kolejne poziomy). Nie ma też już rozjeżdżania kręgli, wyprzedzania „ruchu ulicznego” i innych takich luźnych wyzwań.
To ostatnie zagadnienie jest szczególnie ważne. Nowa Forza Motorsport ma pętlę rozgrywki zaprojektowaną wokół aktywności, które na dłuższą metę mogą jawić się jako powtarzalne i nużące – mimo że wyścigi jako takie są tu w istocie znacznie bardziej urozmaicone niż w poprzednich częściach.
Bez pracy nie ma koł… tuningu
Kariera strukturą nawiązuje do starych odsłon serii, zwłaszcza FM3. Pozbywszy się kontrowersyjnego systemu homologacji z „siódemki”, twórcy znów kładą nacisk na cieszenie się samochodami w wersji seryjnej i stopniowe ich ulepszanie.
Wskazujemy zawody o interesującej nas tematyce – zwykle spośród kilku dostępnych opcji – a następnie decydujemy, którym wozem weźmiemy udział w swoistej podróży, rozciągniętej zwykle na pięć czy sześć wyścigów poprzedzonych sesjami treningowymi (co istotne, można uczestniczyć w kilku takich „trasach” naraz i przełączać się między nimi co wyścig).
Docieramy tutaj do naczelnej nowinki Forzy Motorsport – chodzi o tuning uzależniony od „levelowania” aut. Już nie płacimy pieniędzmi za części, zamiast tego z kolejnymi poziomami rośnie pula punktów, które dowolnie rozdzielamy między odblokowywane stopniowo komponenty.
Forza Motorsport jest dostępna z polskimi napisami, ale wolę grać po angielsku. Tłumaczenie razi wszechobecnymi błędami, które najpewniej wynikają z tego, że Microsoft poskąpił testów lokalizacji.Forza Motorsport, Xbox Game Studios, 2023
O ile na początku mamy bardzo ograniczone pole manewru i w pierwszym wyścigu startujemy zwykle pojazdem w praktycznie takiej postaci, w jakiej wyjechał z fabryki, z każdym kolejnym wyścigiem możemy dokonywać coraz szerzej zakrojonych modyfikacji, aż w finale zawodów potencjalnie dysponujemy istnym monstrum.
Jednak „możemy” jest tutaj słowem-kluczem. Gra nie zmusza nas do tuningu; nic nie stoi na przeszkodzie, by cały czas jeździć fabrycznym egzemplarzem. Wprawdzie pod koniec zawodów przeciwnikom zdarza się trochę podrasować swoje maszyny, ale da się to ewentualnie zrównoważyć niższym poziomem trudności albo wyższą pozycją startową w wyścigu.
I to mi się podoba w tej grze: swoboda dopasowywania doświadczenia do własnych preferencji połączona z systemem ryzyka i nagrody. Im dalej od czoła stawki zaczniemy, tym więcej mamy szansę zarobić – musimy jednak przebić się do pierwszej trójki, inaczej nagroda przepadnie.
Trzeba więc kalkulować. Czy zdążę dogonić liderów w cztery okrążenia? Czy mojej maszynie nie przydałby się tuning, by zwiększyć szanse (albo chociaż bardziej miękka mieszanka ogumienia)? Czy warto ryzykować dla kilku tysięcy kredytów, biorąc pod uwagę, że w klasyfikacji generalnej nadal brakuje mi paru punktów, by wysunąć się na prowadzenie, a to już przedostatnia runda zawodów?
Forza Motorsport idzie w ślady Gran Turismo, stając się kolejną grą, która do działania wymaga połączenia z siecią. W trybie offline możemy tylko bawić się w module jazdy dowolnej.Forza Motorsport, Xbox Game Studios, 2023
Zwracam Waszą uwagę na ten ostatni aspekt. Już dawno nie zetknąłem się z samochodówką, w której przejmowałem się tym, z kim się ścigam, w taki sposób, by np. płatać małe figle rywalom w celu pozbawienia ich pozycji i wpłynięcia na punktację w tabeli mistrzostw.
Szybcy i przepisowi
Pewnie myślicie, że pod pojęciem płatania figli rozumiem po prostu wypychanie przeciwników z drogi. Cóż… tak, ale nie do końca. Docieramy tu do kolejnej istotnej innowacji: „zasad wyścigowych Forza”.
Gra na bieżąco monitoruje zachowanie wszystkich uczestników wyścigu (nie tylko gracza) i przyznaje kary za przewinienia, czyli przede wszystkim ścinanie zakrętów i właśnie taranowanie rywali. System ma trzy ustawienia czułości i nawet na średnim wykazuje się sporą surowością – przynajmniej w odniesieniu do wycieczek poza tor, bo na przepychanki czasem przymyka oko (twórcy uprzedzili, że jeszcze nad tym pracują).
Tak czy inaczej mechanika sprawdza się znakomicie i skłania do jazdy w bardziej rozważny sposób, niż zwykliśmy czynić to w grach wyścigowych. Dotyczy to zwłaszcza trybu multiplayer, gdzie skutecznie zniechęca graczy do wygłupów (przynajmniej tych, którzy nie chcą stracić rangi bezpieczeństwa; reszta może bawić się ze sobą we własnym piekiełku).
Ekonomia w nowej odsłonie stanęła na głowie. Nie dość, że nie płacimy już za tuning, to najdroższe auta kosztują teraz mniej niż pół miliona kredytów (przy z grubsza takich zarobkach jak dawniej).Forza Motorsport, Xbox Game Studios, 2023
Jak zatem podłożyć nogę rywalowi w trybie single player, gdy wielki brat czuwa? Czasem wystarczy lekka psychologiczna presja. Sztuczna inteligencja to kolejny obszar, na którym zaszła fundamentalna zmiana na lepsze. Rywale nie tylko nie jeżdżą już jak po sznurku, ale także stali się bardziej świadomi otoczenia. Gdy zajeżdżamy ich od wewnętrznej, zwykle odsuwają się w bok, by uniknąć kolizji… i może się zdarzyć tak, że nie zmieszczą się przez to w łuku, wypadając w piach.
„Potrafią” też popełniać błędy sami z siebie – acz już nie tak często jak w prasowej wersji demo, którą omawiałem we wrześniu. Jest kilka zakrętów, z którymi AI radzi sobie gorzej niż z innymi, ale w ogólnym rozrachunku przeciwnicy nie przesadzają z wylatywaniem z toru.
Na ogół jeżdżą sprawnie, czysto i dość szybko. To ostatnie zależy od wybranego poziomu trudności – na najwyższym oponenci stają się istnymi demonami prędkości. Co jednak istotne, osiągają to bez jakichkolwiek oszustw, inaczej niż w poprzednich odsłonach serii. Miłośnikom wyzwań nie powinno tu zabraknąć sycącej zabawy.
Dzięki zmianom w AI wyścigi stają się nieprzewidywalne i ekscytujące. Przedzieranie się przez tłum ku czołu stawki za każdym razem wygląda inaczej, a pogoń za szybszymi prowodyrami jest tyleż satysfakcjonująca co emocjonująca – zwłaszcza gdy komuś nieoczekiwanie powinie się noga i weźmie zakręt trochę za szeroko…
Model zniszczeń jest powierzchowny – przynajmniej wizualnie, bo auta nadal doznają silnych uszkodzeń mechanicznych przy kraksach.Forza Motorsport, Xbox Game Studios, 2023
Tym niemniej wspomnę od razu, że mogłoby być na tym polu jeszcze lepiej. Sztuczna inteligencja kiepsko radzi sobie z wyprzedzaniem tudzież omijaniem innych samochodów – na ogół zamiast wysunąć się w bok, po prostu przyhamowuje za nimi.
Mam nadzieję, że Turn 10 jeszcze nad tym popracuje, by podnieść trudność przeciskania się przez tłum. Deweloper mógłby też troszkę ograniczyć sytuacje, gdy AI uderza w inne auto, bo go „nie zauważyło” (na szczęście nie są one częste).
DRUGA OPINIA
Dość już tej jazdy na opinii wypracowanej dekady temu! Po ograniu “pełnej” wersji Forzy Motorsport wiem już, czemu twórcy porzucili “ósemkę” w tytule. „Forza 8” musiałaby oznaczać grę lepszą i atrakcyjniejszą od wydanej sześć lat temu “siódemki”, a tak po prostu nie jest.
W nowej odsłonie wyrzucono praktycznie wszystko, co wcześniej starało się jakoś wyróżnić ten tytuł, nie dając nic w zamian: wyścigi drag race, wyzwania Stiga na torze Top Gear, bolidy Indy i Nascar, minigrę w kręgle, kałuże 3D ze świetnym efektem aquaplaningu, nie wspominając o wielu kultowych torach.
Pozostał jedynie „symulator karuzeli”, czyli przygotowana na kolanie kariera singlowa z playlistami składającymi się z kilku pięciominutowych wyścigów bez pit stopów, w których trudno poczuć emocje prawdziwych zawodów. Do tego filmy wprowadzające do każdej playlisty to zlepek tych samych ujęć do podmienianego zestawu aut, z przynudzaniem lektora o niczym.
Wierzyć się nie chce, że taki Ubisoft włożył w ten sam pomysł na karierę w The Crew Motorfest dużo więcej wysiłku i kreatywności, naprawdę pokazując miłość do samochodów. W nowej Forzie, rozwijanej od 18 lat przez jedno studio i z możliwościami Microsoftu, widać tylko drogę na skróty po taniości i licytowanie się na ilość aut. A przy tylu maszynach z dawnych epok wystarczyło przykładowo dać tory w wersji retro z ciekawym wprowadzeniem, tak jak robi to Automobilista 2.
Poza tym lista rzeczy, których nowa Forza nie ma, a są już standardem w tym gatunku jest długa. Doceniam przystępną rozgrywkę dla każdego, ładniejszą grafikę i ulepszony model jazdy, jednak przy przesiadce na nową generację takie rzeczy powinny być oczywiste, pisane małym drukiem, a nie jedyną atrakcją całej gry. Póki co to jedynie demo technologiczne, które może za rok, dwa stanie się bardziej kompletne, ale złego wrażenia i nudnej kariery już nie zmieni. Dobrze, że jest w Game Passie, bo jej zakup w obecnym stanie to trochę zdzierstwo.
MOJA OCENA: 6,5/10
Dariusz „DM” Matusiak
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS