A A+ A++

– W pierwszej połowie piłkarze Manchesteru atakowali, prowadzili grę i nagle jedna akcja Realu spowodowała „bum!”, padła bramka Viniciusa. Bardzo ładna zresztą. Taka strata daje do myślenia. Dlatego później Manchester grał spokojnie, rozgrywał od tyłu, był skoncentrowany w obronie, bo raz się nadział. Natomiast spodziewałem się, że Real u siebie zagra odważniej – tak w rozmowie z Polsatsport.pl pierwszy półfinał Ligi Mistrzów Real – Manchester City (1-1) skomentował Roman Kosecki.

Michał Białoński: Real Madryt co roku jest faworytem do wygrania Ligi Mistrzów. W ostatniej dekadzie podniósł Puchar Europy aż pięciokrotnie. W pierwszym meczu u siebie nie był jednak w stanie utrzymać prowadzenia 1-0, Manchester City wyrównał po przerwie. Zaskoczyło to pana?

Roman Kosecki, były piłkarz m.in. Atletico Madryt, 69-krotny reprezentant Polski: W tym meczu nie było widać determinacji u żadnej ze stron. Uważam, że Manchester jest pewny, że rozstrzygnie rywalizację u siebie. Z kolei Real sprawiał takie wrażenie: „Bez znaczenia czy w Madrycie, czy w Anglii, i tak wygramy, bo przecież potrafimy to zrobić”.

ZOBACZ TAKŻE: Ojciec Haalanda wyrzucony ze stadionu! Nie dokończył meczu półfinału LM

W meczu dominowało badanie sił i szukanie rozstrzygającej akcji. Obydwie drużyny zupełnie inaczej grają w lidze, a także inaczej prezentowały się we wcześniejszej fazie Ligi Mistrzów. Bardziej otwarcie. Natomiast teraz widać było w ich poczynaniach ogromną presję, jaką wywołuje chęć dojścia do finału. Podkreślam – Real jest pewny, że uda mu się wygrać w rewanżu, bo wygrywał już w Anglii. Z kolei Manchester jest pełen wiary w to, że na Emirates Stadium ogra Real. Spodziewałem się, że Real w pierwszym meczu zagra odważniej.

Nie odniósł pan wrażenia, że Manchester City od strony mentalnej nie czuł się w Madrycie tak pewny, jak w ćwierćfinałowej rywalizacji z Bayernem? Zwłaszcza strata bramki podcięła skrzydła podopiecznym Pepa Guardioli i „tiki-taka” jego zespołu przestała działać.

Wie pan, w pierwszej połowie piłkarze Manchesteru atakowali, prowadzili grę i nagle jedna akcja Realu spowodowała „bum!”, padła bramka Viniciusa. Bardzo ładna zresztą. Taka strata daje do myślenia. Dlatego później Manchester grał spokojnie, rozgrywał od tyłu, był skoncentrowany w obronie, bo raz się nadział.

A wydawało się, że City dobrze weszło w mecz, bo utrzymywało rywala daleko od własnej bramki, tymczasem nie obroniło się przy jednej kontrze, choć miało przewagę liczebną. Vinicius potwierdził, że ma w nogach potężny wręcz „gaz”. Manchester dostał taką bramkę, której nie mógł się spodziewać.

Ale też Real nadział się w drugiej połowie stratą piłki, za którą zapłacił bramką Kevina De Bruyne.

Real pokpił sprawę. Nie zablokował strzału z dystansu, a przecież Manchester próbował tej broni już wcześniej. Dlatego zabrakło koncentracji u niektórych zawodników „Królewskich”

Jakie ma pan odczucia przed drugim półfinałem – AC Milan – Inter?

Wydaje mi się, że więcej możliwości trenerowi daje skład Interu, który zwłaszcza w ofensywie ma lepszych zawodników. Ale jeżeli Milan zagra na takim poziomie, jaki pokazał w rywalizacji z Napoli, to może stawić ostry opór. Szanse obu stron oceniam 50 na 50.

Przejdź na Polsatsport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBędzie więcej czasu na rozliczenie składki zdrowotnej? Chcą tego księgowi
Następny artykułOkradła taksówkarza