“Królewscy” pokonali FC Barcelonę 2:0 w meczu na szczycie 26. kolejki hiszpańskiej ligi. Real Madryt w pierwszej połowie mocno cierpiał na brak sytuacji podbramkowych, ale w drugiej połowie narzucił w El Clasico niesamowite tempo i wygrał 2:0 z odwiecznym rywalem.
Kłopoty Realu i Barcelony
Do hitowego starcia obie drużyny podchodziły w kiepskich nastrojach. Real Madryt grał o uratowanie sezonu, ponieważ porażkę 1:2 w Lidze Mistrzów z Manchesterem City będzie ciężko odrobić na wyjeździe. Poza tym, najbardziej utytułowany klub na świecie odpadł w lutym z Pucharu Hiszpanii. Sytuacja w Barcelonie przed pierwszym gwizdkiem była jeszcze gorsza, mimo że drużyna Leo Messiego wyprzedzała Real o dwa punkty w tabeli. “Blaugrana” przeżywa kryzys instytucjonalny, ogromna część kibiców domaga się dymisji zarządu Barcy po tym, jak ujawniono, że zatrudniano speców od social-mediów do krytykowania w sieci zawodników, byłych piłkarzy, trenerów i opozycję wobec prezesa Josepa Bartomeu. Barcelona rzutem na taśmę zremisowała z Napoli w 1/8 finału Ligi Mistrzów 1:1 i sprawia fatalne wrażenie na wyjazdach, gdzie przegrali m.in. z Valencią, Levante i Athletic Bilbao.
Pierwsza połowa dla Barcelony w El Clasico
Barcelona na początku meczu na Santiago Bernabeu oddała pole Realowi, który swobodnie rozgrywał piłkę w linii obronnej i środku pola. Brakowało jednak okazji do strzelenia gola, a jedyną ciekawą zanotował Karim Benzema, który uderzył z powietrza nad poprzeczką. Barcelona z minuty na minutę grała coraz odważniej i wychodziła z groźnymi kontrami. W jednej sytuacji sam na sam z Thibault Courtois znalazł się Arthur, ale Belg kapitalnie zatrzymał pomocnika reprezentacji Brazylii. Po szybkiej akcji w polu karnym, inną sytuację zmarnował Antoine Griezmann. Lepiej mógł też zachować się w końcówce pierwszej odsłony Messi, ale jego strzał w groźnej sytuacji bez problemu złapał bramkarz Realu. Kibice nie mogli jednak narzekać na poziom rozrywki – mimo bezbramkowego remisu dużo działo się na boisku, piłkarze obu drużyn walczyli zacięcie o każdy metr boiska, a spotkanie było intensywne.
W El Clasico do głosu zaczął dochodzić Real. Obraz gry zmienił kapitalny strzał Isco z dystansu, z którym jeszcze poradził sobie Marc Andre-Ter Stegen między słupkami Katalończyków. “Blancos” zaczęli usilniej napierać, wykorzystując szybkich Viniciusa i Marcelo. Piłkę natychmiast rozdzielał albo Toni Kroos albo pracujący w destrukcji Fede Valverde. To przyniosło efekt w 71. minucie: Kroos pokazał, jak ma wbiegać Vinicius, a 19-latek po otrzymaniu piłki sam wykończył akcję.
Bramka Viniciusa w hicie z Barceloną
Wyłączony Messi
Od tej pory Barcelona nie była w stanie niczego wymyślić na połowie Realu, nie licząc akcji Messiego. Gdy wydawało się, że genialny Argentyńczyk w swoim stylu zburzy to, co Madrytczycy sobie wypracowali, zatrzymał go Marcelo na spółkę z Sergio Ramosem już w polu karnym. Messi nie był sobą w El Clasico, wygrywali z nim pojedynki nie tylko obrońcy, ale też defensywny pomocnik Casemiro.
Zinedine Zidane na końcówkę posłał Mariano – dawno niewidzianego na boisku napastnika, który zaliczył pierwsze minuty w tym sezonie. Francuski trener miał nosa, bo zaledwie minutę później snajper ustalił wynik meczu na 2:0 w 92. minucie w pierwszym kontakcie z piłką.
Zobacz gola na 2:0 dla Realu Madryt
Najlepszą okazję dla Barcelony zmarnował natomiast Martin Braithwaite. Sprowadzony w zimowym okienku transferowym były gracz Levante nie wygrał pojedynku z Courtois, a później nie upilnował Viniciusa na lewym skrzydle przy akcji bramkowej. Co ciekawe, na Santiago Bernabeu za Real trzymał kciuki w Klasyku Cristiano Ronaldo – legendarny zawodnik “Królewskich”, który ustrzelił aż 450 goli dla Realu w latach 2009-2018.
– W pierwszej połowie nie naciskaliśmy dobrze, mieliśmy swoje problemy, ale w drugiej odsłonie robiliśmy to świetnie i wysoko. Mocno ich męczyliśmy, zmiażdżyliśmy Barcelonę pressingiem. W pierwszej połowie Courtois miał trzy wielkie parady, które pozostawiły nas w meczu. Co do drugiej połowy, nie trzeba nic mówić. Cieszymy się z wygranej ale powtarzam: ciągle niczego nie wygraliśmy. Nie mamy jeszcze ligi, trzeba pracować dalej i wygrywać spotkania. Jestem dumny ze swoich zawodników, trudno grać ciągle na tak wysokim poziomie – ocenił po wygranej 2:0 Zidane.
– W pierwszej połowie to był jeden z najgorszych Reali, przeciwko któremu grałem na Bernabeu. W drugiej części zamknęli nas i pechowo straciliśmy gola. Powinniśmy wykorzystać swoje okazje, stworzone wcześniej. Teraz Real jest wzmocniony, a my zranieni, ale ciągle nie w rozpaczy, bo mamy jeszcze szansę na mistrzostwo – wypowiedział się dla hiszpańskich mediów obrońca Barcelony Gerard Pique.
Wygrana 2:0 nad Barceloną oznacza zmianę lidera La Liga Santander. Po 26. kolejkach bliżej tytułu mistrzowskiego jest Real Madryt, który ma 56 punktów i o jedno “oczko” wyprzedza “Dumę Katalonii”. W bezpośrednich starciach w sezonie 2019/2020 lepsi są “Królewscy”, którzy jesienią zremisowali na Camp Nou 0:0. Ta różnica będzie miała znaczenie w przypadku identycznego dorobku punktowego.
GW
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS