Alina zauważyła, że obrączka na jego palcu jest luźna. Schudł. Kiedy się widzieli ostatni raz, był pełen entuzjazmu i energii. Rozpoczął nowe badania, dostał grant, żył tym. Na ogół lekko wycofany i osobny, wtedy jednak wydał się Alinie wyjątkowo otwarty. To było miłe odkrycie, choć w gruncie rzeczy wolała go takim, jakim był zazwyczaj. Pewny siebie, refleksyjny, zrównoważony. Zawsze miała szacunek dla tych jego cech, które Edyta skłonna 37 była nazywać kostycznością. Wyraźnie się różnili. Edyta widziała świat w jaskrawych kolorach, żyła intensywnie. Miron nie ulegał fascynacjom, przynajmniej pozornie. Alina miała wrażenie, że bliżej jej do niego niż do jego żony. I właśnie to było intrygujące w ich przyjacielskim współistnieniu. Choć kiedy się nad tym zastanawiała, dochodziła do wniosku, że nie mogłaby związać się z mężczyzną takim jak Miron. W jego zdystansowaniu był rodzaj wyższości, której nie tolerowałaby u partnera. To zresztą czcze dywagacje, przecież był mężem przyjaciółki. Często z Reną rozmawiały o tym, że Miron wciąż sprawia wrażenie zakochanego w Edycie dokładnie tak samo jak w dniu ślubu. Niezmiennie je to wzruszało. Teraz, kiedy Alina obserwowała szczupłe palce Mirona, niemal fizycznie odczuła jego smutek. Rozmawiał z nią rzeczowo, jakby negocjował kontrakt. Ale czuła, że jest pogubiony, walczy, żeby nie rozpaść się na kawałki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS