Za pośrednictwem polskiej rodziny nasza redakcja nawiązała kontakt z ukraińskim studentem, Dimą Kuriljukiem, który w ramach wolontariatu bierze udział w obronie Kijowa. Dima, dopóki będzie miał taką możliwość, będzie przesyłał informacje z walk w Ukrainie i sytuacji w stolicy tego państwa. Ze względu na drastyczne sceny, zdecydowaliśmy o niepublikowaniu przesłanych fotografii przedstawiających ofiary śmiertelne rosyjskiej agresji, w tym dzieci.
Żyjemy w XXI wieku, a ja, jako student, dwudziestoletni młodzieniec żyłem z przeświadczeniem, że w tym czasie ludzkość powinna zajmować się eksploracją kosmosu, ochroną środowiska, rozwiązywaniem uniwersalnych problemów I mimo wszystko żyć w pokoju! Miałem wielkie plany na dalsze życie, aby przyczynić się do rozwoju państwa, kontynuować studia, wyróżniać się i żyć nie tylko dla siebie, ale dla dobra społeczeństwa. 24 lutego 2022 r. wszystkie te plany odeszły w zapomnienie.
Wojna!
Nie wyobrażałem sobie, że w XXI wieku takie wydarzenia mogą mieć miejsce, że nadejdzie wojna. Nie mam teraz na myśli tylko Ukrainy, żaden inny kraj nie powinien nigdy więcej stanąć w obliczu takiej katastrofy. O co walczyli nasi dziadowie? Zapewne teraz przewracają się w grobach.
O godz. 6.00 obudził mnie znajomy, który zadzwonił przez Telegram* (tego dnia miałem prace laboratoryjne i kurs języka angielskiego) ze słowami:
– Zaczęło się, są wybuchy.
– O jakich eksplozjach mówisz?
– Wojna!
– Co to kurwa jest wojna, o co ci chodzi!?
– Mówię poważne!
– Dobra, rozumiem…
Potem odłożyłem słuchawkę i położyłem się spokojnie do łóżka, ale mój sen nie trwał długo. Dosłownie po kilka minutach na korytarzu usłyszałem hałas, ludzie zaczęli się gromadzić, wszyscy mieli torby. Natychmiast otworzyłem wiadomości w telegramie i zobaczyłem straszne rzeczy: ludzie zaczęli udostępniać straszne rzeczy, walki, oświadczenie Putina o operacji specjalnej.
Nasz własny front
Kilka minut później zaczęli do nas przychodzić przyjaciele, rozpoczęła się ożywiona dyskusja na temat aktualnej sytuacji, wielu wpadło w panikę. Później, kiedy zeszliśmy na dół, zobaczyliśmy dużo ludzi, około 80 proc. studentów akademików miało spakowane walizki, wszystko działo się w pośpiechu. Radzono nam jechać do domu na zachód, do Iwano-Frankiwska, do Lwowa, ale coś mnie i moich dwóch przyjaciół zatrzymało. Chodząc po mieście w pierwszych godzinach, widzieliśmy długie kolejki w sklepach, prawie cały biznes odmawiał przyjmowania płatności kartami bankowymi, więc kolejek w bankomatach nie było mniej. Na szczęście nasz wspólny znajomy zaprowadził nas do bankomatu, o którym niewiele osób wiedziało, dzięki czemu mogliśmy bez problemu wypłacić prawie wszystkie pieniądze i czuć się mniej lub bardziej pewnie o przyszłość.
Około ósmej zabrzmiała syrena, ogłaszając stan wojenny. Kiedy nasi chłopcy na wschodzie walczyli z okupantami, my utworzyliśmy nasz własny front. Zaczęliśmy organizować, zbierać i dystrybuować żywność, zaopatrywać w wodę, organizować przesiedlenia, pomoc humanitarną i żywnościową dla naszych żołnierzy. Potem, w kolejnych dniach, zaczęliśmy przyjmować ludzi, którzy nie mieli się gdzie ukryć podczas nalotów. Pod koniec trzeciego dnia zupełnie straciliśmy ochotę na powrót do domu, bo poczuliśmy się tu potrzebni. Zresztą to widzimy, bo wciąż jest tu mniej cywilnych mężczyzn niż kobiet, a potrzebna jest nocna straż i dyżury. Dziewczyny też wcale nie odstają, myją podłogi i gotują dla nas, za co jesteśmy im nieskończenie wdzięczni! Obecnie zajmujemy się rozładunkiem i załadunkiem różnych towarów i ich dystrybucją na naszym terenie.
Czułbym się jak tchórz
Im dłużej trwała wojna, tym trudniejsze i bardziej niebezpieczne stawały się próby ewakuacji miasta. Teraz myślę: „gdybym wtedy odszedł, nie wybaczyłbym sobie, czułbym się jak tchórz”. Często słyszymy odgłosy alarmów lotniczych i schodzimy do bunkra. Niewiele śpimy, ale sam zauważyłem, że 4 godziny snu na dobę wystarczą, aby mieć energię na cały dzień. W każdej chwili miasto może zostać zaatakowane przez rosyjskie samoloty i wtedy trzeba się obudzić i pospieszyć do schronu.
Codziennie coś się dzieje. Pierwszy dzień był chyba najtrudniejszy dla każdego Ukraińca, bo chodziło o świadomość zaakceptowania wojny. Sam byłem tym wstrząśnięty, ale dwie tabletki waleriany, trzeźwa ocena sytuacji i byłeś gotowy dokonać wyboru.
Trudno przywrócić w pamięci przebieg ostatnich trzech dni, więc opowiem ogólnie. Chciałbym tylko podkreślić, że atak Putina rozpoczął się od wystrzelenia rakiet na lotniska w całym kraju oraz kilka składów i jednostek wojskowych. W tych dniach „łysy dziadek” chciał rozdzielić nasz naród, ale okazało się, że jest dokładnie odwrotnie. Odbyła się mobilizacja na dużą skalę, obecnie ponad 100 tys. ochotników, z których połowa to osoby z doświadczeniem bojowym. Mój znajomy mieszkający niedaleko powiedział dziś, że chce się zapisać do obrony terytorialnej, ale nie został zabrany z tego prostego powodu, że nie ma miejsc! Ludzie masowo organizują się, demontują znaki drogowe, aby zdezorientować wroga, przygotowują schrony przeciwlotnicze, wyposażają je w oświetlenie, wodę i inne środki. Lokalne władze ustawiają zapory przeciwczołgowe na obrzeżach, barykadując drogi. A słyszeliście już, jak Cyganie i niektórzy cywile po prostu zabierają i kradną sprzęt wroga (transportery opancerzone, czołgi)? Pewnie pomyślałeś, że to żart, później ściągnę wideo, ale jeśli chcesz, to możesz sam znaleźć te informacje w Internecie. Wojska rosyjskie są zdemoralizowane, mówi im się, że przyszli nas ratować, że przywitani zostaną chlebem i solą jak my na Zachodzie. W praktyce okazuje się, że mają kiepski sprzęt i wyszkolenie, nie wiedzą gdzie są, wielu z niż w panice odbiera telefony. Oczywiście mam świadomość, że to jest tylko niewielka część armii, którą po prostu rzuca się w nas jak mięso armatnie. Stalin zrobił to podczas II wojny światowej.
Wielu z tych facetów jest nawet młodszych ode mnie! To straszne! Ale nie myśl, że jesteśmy bestiami, które bezlitośnie zabijają rosyjskiego biedaka, ci faceci dobrowolnie nam się poddają, niektórzy płaczą, inni zachowują się z godnością. Daje się im możliwość zadzwonienia do rodziców. Możesz to wszystko przeczytać na https://t.me/rf200_now.
Wojska Kadyrowa
Drugi rodzaj wojsk to już nie zwykli żołnierze poborowi, Rosjanie, czy Białorusini, ale doświadczone bojowo oddziały, jak te od Kadyrowa. Oprócz czołgów i transporterów opancerzonych, mają systemy rakietowe typu Buk, Grad, zakazane na świecie bomby próżniowe. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby zniszczyć całe rosyjskie kolumny pojazdów wroga z białym „V” bez dużych strat własnych.
Sytuacja w Charkowie jest teraz trudna. Jestem pewien, że nigdy nie upadnie przed okupantami, ale sytuacja jest tam opłakana. Właśnie teraz, kiedy piszę mój daleki od ideału reportaż (nigdy wcześniej takiego nie pisałem) rosyjskie wojska bezlitośnie strzelają w miasto rakietami. Pod ostrzałem artyleryjskim giną cywile, ledwie kilka godzin temu jeden z pocisków oderwał starszej pani nogi. Babuszka zmarł potem w szpitalu. Z dnia na dzień, jeśli ostrzał Charkowa będzie trwał nadal, ludność zacznie głodować. Przypadki rabunków już dzisiaj mają miejsce. Myślę jednak, że nasi już niedługo i z tym sobie poradzą.
Na wojnie giną dzieci
Rosjanie wysłani zostali do nas, aby rzekomo wyzwolić nas od neonazizmu, faszyzmu, od nieznośnego reżimu Zełenskiego, strzelają do cywilów, ostrzeliwują samochody z uchodźcami, domy, przedszkola, celowo niszczą cywilów czołgami. I najbardziej dramatyczne – zabijają DZIECI! W ciągu ostatnich czterech dni wojny zabili 16 dzieci, a 45 ranili. I powiedzcie mi ludzie, może jestem niekompetentny w terminologii, ale czy to nie nazywa się terroryzmem, atakiem terrorystycznym, zbrodnią wojenną, ludobójstwem?!
Trzeci typ wojsk to samoloty, rakiety balistyczne i bombowce, które nie pozwalają nam spać w nocy.
Na szczęście dzięki globalnemu wsparciu jesteśmy wyposażeni w systemy obrony przeciwlotniczej, które skutecznie eliminują ich ataki. Przedwczoraj odparliśmy jeden z najsilniejszych prób desantu do tej pory. Film z tego wydarzenia jest jak w grze wideo, zapiera dech w piersiach, na pewno wyślę wszystkie filmy do redakcji.
Można jeszcze dużo pisać i dodawać, bo wiele się wydarzyło w ostatnich dniach, ale postanowiłem wyrazić to, co najważniejsze, co mogłem szybko zapamiętać i sformułować. Dziękuję całemu światu, Europie, a szczególnie wam Polakom za wasze niesamowite wsparcie. Wiemy, że się o nas martwicie, wspierajcie nas, codziennie bezinteresownie pomagacie uchodźcom. Wydaje mi się, że Europa jest teraz bardziej zjednoczona niż kiedykolwiek, bez względu na to, z jakiego kraju pochodzą ludzie, czują się ze sobą związani, wszyscy chodzą na wiece z naszymi flagami, piszą miłe słowa. To dla nas bardzo ważne! A my, Ukraińcy, także czujemy się Europejczykami. Mam nadzieję, że Unia Europejska poprze postulat naszego prezydenta i z dnia na dzień będziemy włączani w jej struktury według wyznaczonej procedury.
Dobrze rozumiem, dlaczego żaden z krajów europejskich nie idzie na wojnę, bo nikt nie chce wywołać III wojny światowej. Tak więc wspierajcie nas dalej, to dla nas bardzo ważne, podnosi ducha walki !!! Z Waszym wsparciem na pewno pokonamy Putina!!!
Życzę Ci spokojnego nieba nad twoją głową i aby to, co dzieje się z nami, nigdy nie przydarzyło się tobie. Polska wystarczająco wycierpiała w czasie II wojny światowej, a sam Stalin wniósł znaczący wkład w jej kłopoty!!! Dlatego jesteśmy przyjaciółmi, razem pokonamy PUTINA I JEGO REŻIM, a wtedy Rosjanie wybiorą godnego przywódcę, który poprowadzi ich do dobrobytu i przyjaźni ze światem. Może mój raport brzmi zbyt optymistycznie, ale szczerze wierzymy w nasze zwycięstwo, mimo tego, że dzieją się naprawdę straszne rzeczy. Trzymaj się!
Dima Kuriljuk
Kijów, 28.02.2022
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS