A A+ A++

O tym, jak wygląda walka z chorobą, opowiedziała nam pani Aleksandra z Radomia, która 5 lat temu dowiedziała się, że ma raka piersi.

– Byłam młodą mamą. Karmiłam wtedy piersią, a mój synek miał siedem miesięcy. Wtedy spadła na mnie diagnoza, że jestem chora na raka. Jak grom z jasnego nieba, ścinająca z nóg. Ta choroba stygmatyzuje: utrata włosów, apatia, zmęczenie, to wyklucza nas z tego normalnego życia. Przez pięć lat przeszłam siedem cykli chemioterapii – opowiadała Aleksandra Wiederek-Barańska.

Wizyty pod ścisłym nadzorem

Rak piersi jest jednym z najczęściej występujących nowotworów u kobiet. Diagnoza i szybkie podjęcie leczenia jest podstawowym warunkiem wyjścia z tej choroby, co w trakcie panującej pandemii koronawirusa nie było ani łatwe, ani oczywiste.

ZOBACZ: Jaki jest stan onkologii w Polsce? Zbada to “Drużyna Dobrej Nadziei”

– Koronawirus utrudnił i kontakt z lekarzem, i diagnostykę szczegółową. Każda wizyta w szpitalu odbywa się pod ścisłym reżimem. Czasami trzeba było stać godzinę, żeby wejść do szpitala – wspomina Aleksandra Wiederek-Barńska.

Utrudniony dostęp do lekarza i strach przed zakażeniem spowodował, że Polacy niechętnie zgłaszali się na badania profilaktyczne. Wiele nowotworów nie zostało więc zdiagnozowanych.

WIDEO: Lekarze alarmują: czeka nas kolejna pandemia, tym razem osób chorych na raka

 

– To jest prawda, że szpital jest miejscem, gdzie się można zakazić, bo do szpitala nie przychodzą ludzie zdrowi. Natomiast dla niektórych to była też wymówka. W profilaktyce nastąpiło praktycznie zupełne wyhamowanie – twierdzi Jacek Stępnicki, rzecznik Centrum Diagnostyki i Terapii Onkologicznej Nu-med w Tomaszowie Mazowieckim.

– W tym roku będziemy mieli ogromną liczbę nowych pacjentów z rozpoznaniem choroby nowotworowej. W zeszłym roku prawdopodobnie około 30-40 tys. osób, które mają nowotwór, nie dowiedziało się o tym z uwagi na pandemię i ograniczenia w dostępie do diagnostyki onkologicznej. W tym roku ci pacjenci będą zdiagnozowani i oczywiście będą pacjenci, którzy normalnie w tym roku też byliby zdiagnozowani – dodał prof. Piotr Wysocki, kierownik Oddziału Klinicznego Onkologii w Krakowie.

Spada liczba kart DILO

Spadła także liczba Kart Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego, wystawianych pacjentom z podejrzeniem choroby nowotworowej lub pacjentom z rozpoznaniem choroby.

Problemem w onkologii okazała się również zwiększona liczba teleporad, bo np. podczas teleporady ginekologicznej nie ma możliwości badania piersi, zrobienia USG czy mammografii. A właśnie te badania są kluczowe, bo pozwalają na wykrycie nowotworu we wczesnym stadium jego rozwoju.

– Niestety wiemy, że z  tym też był problem, zwłaszcza z dostaniem się do lekarza pierwszego kontaktu, który powinien być pierwszym etapem rozpoznania choroby. Lekarz POZ powinien wystawić kartę DILO. Tych kart wystawionych przez POZ-y było dramatycznie mniej – mówi prof. Jacek Jassem, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii Gumed.

W konsekwencji tego wszystkie nowo wykryte u pacjentów nowotwory są bardziej zaawansowane niż przed pandemią. Luka na etapie diagnostyki powoduje reakcję łańcuchową, a w onkologii niezmiennie najbardziej liczy się czas.

pdb/Polsat News, Polsatnews.pl

Czytaj więcej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułV Rajd Szlakiem Kościołów Drewnianych Ziemi Kaliskiej przeszedł do historii [FOTO]
Następny artykułCzechy: Policja zdecydowała o postawieniu zarzutów premierowi Babiszowi. Chodzi o unijne dotacje