W poprzedniej notce o Betelgezie obiecałem Wam, że jak tylko się da wykonam kilka fotek gasnącej gwiazdy. Przyznam, że ze względu na fatalną pogodę doszedłem do całkiem dobrych rezultatów w szybkości rozstawiania sprzętu i justowania aparatury. Pomijając stabilizację termiczną teleskopu i kamery – 15 minut do pierwszej obserwacji – uważam za czas trudny do pobicia. Pogoda nadal jest fatalna i nawet pogodne z pozoru noce podczas obserwacji ukazują duże ilości lodu w górnych warstwach atmosfery, ujawniających się w postaci bardzo cieniutkiego Cirrusa. Przeloty już kilku maszyn pasażerskich – a mieszkam dokładnie w linii bardzo ruchliwego korytarza wyprowadzającego ruch lotniczy nad Atlantyk – pogarszają sprawę poprzez wytwarzanie Cirrusa „Jetusa” jak żartobliwie nazywamy chmury, inicjowane przez smugi kondensacyjne. Fachowo nazywane Cirrus homogenitus i przeobrażające się w bardziej trwałe Cirrus homomutatus.
Czy ma sens to czekanie na obserwacje? Dla mnie tak, bo jeszcze nigdy w historii obserwacji astronomicznych Betelgeza nie była tak ciemna. Parę dni temu podano, że osiągnęła 1.619 Magnitude, co oznacza, że nadal intensywnie ciemnieje – od września 2019 pociemniała aż o 37%! Wprawdzie pojawiły się wieści, że nastąpił przełom, ale nie zostały one potwierdzone i badacze od lat obserwujący Betelgezę bardzo stanowczo zaprzeczyli tym rewelacjom.
Czy moje obserwacje mogą odpowiedzieć na pytanie, kiedy nastąpi wielkie bum? Oczywiście, że nie. Nie o to tu chodzi… Chodzi o towarzyszenie w temu niezwykłemu zjawisku!
Zróbcie taki eksperyment. Weźcie kartkę papieru i połóżcie na niej pytę CD. Potem obrysujcie ją dookoła ołówkiem o twardości HB. Potem zdejmijcie z kartki CD i obok narysowanego okręgu wykonajcie ołówkiem – przedtem jednak ostrząc go dokładnie – punkt na kartce. Ten punkt to będzie nasze Słońce, a okrąg po CD to będzie czerwony olbrzym, wielkości Antaresa! A gwiazda Antares jest dwa razy mniejsza od Betelgezy! Aby narysować tę gwiazdę w podobnej skali, w momencie, kiedy była w szczycie swojej ekspansji, potrzebowalibyście już pokrywkę od patelni o średnicy ok. 30 centymetrów! Ten punkt i pokrywka od patelni… No to wiecie już jak ogromne są nadolbrzymy. A Betelgeza nie jest największą gwiazdą w naszej galaktyce.
No i wracamy do tego, co obecnie dzieje się z gwiazdą.
Tu muszę wyjaśnić Wam etapy jej życia.
Gwiazdy tak ogromne jak Betelgeza nie żyją długo – w kosmicznej skali oczywiście – bo zaledwie kilka milionów lat. Ich życie jest intensywne, spalają szybko paliwo i kończą życie w efektownym wybuchu Supernowej. Obecne pokolenia gwiazd rzadko zaczynają swoje życie, jako czyste wodorowe kule, bo zazwyczaj w przestrzeni rozrzucone są już pozostałości po wybuchu innych gwiazd. Uważam, że ten fakt ma duży wpływ na przebieg syntezy termonuklearnej w ich wnętrzach i niestety wydaje się być pomijany przez badaczy w tworzeniu modeli teoretycznych.
Ale potraktujmy to tak jakby Betelgeza zaczynała życie, jako czysta wodorowa kula.
Po osiągnięciu określonej gęstości i związanej z tym temperatury następuje termonuklearny zapłon wodoru. W tej fazie gwiazda taka jak Betelgeza emituje światło intensywnie niebieskie. Dokładnie tak jak pokazany niżej na moim zdjęciu Rigel – niebieski nadolbrzym z tej samej konstelacji, co Betelgeza, czyli Oriona.
Niebieski nadolbrzym Rigel. Zdjęcie: Alpejski
To w zakresie widzialnym. Ale dochodzi do tego jeszcze intensywna emisja w zakresie ultrafioletu. To promieniowanie, choć niewidoczne dla naszego oka może powodować, że jeśli napotka w przestrzeni obłoki jakiegoś gazu, jonizuje je pobudzając do świecenia. Tak jak pokazaną na zdjęciu Wielką Mgławicę w Orionie, pobudzają do świecenia niebieskie nadolbrzymy, położone optycznie niemal w jej centrum! Tylko dzięki nim widzimy tę olśniewającą feerię kolorów.
M42 – czyli Wielka Mgławica w Orionie. 20.01.2020 Zdjęcie: Alpejski
To kolorowe zdjęcie wykonałem parę dni temu podczas obserwacji Betelgezy. Wszystkie kolory są autentyczne, jednak patrząc gołym okiem na mgławicę ich nie widzimy, bo nasze siatkówki nie są zbyt czułe w pewnych zakresach promieniowania.
Ale wracamy do ewolucji Betelgezy.
Gwiazda, jako niebieski olbrzym musiała świecić kilka milionów lat spalając wodór do helu. Potem rozpoczęła spalanie helu w wyniku, czego rozpoczęła ona produkcję węgla. Od tego momentu możemy rozpocząć wielkie odliczanie do wybuchu Supernowej i według teorii powinno ono trwać około 100 000 lat.
Cięższe pierwiastki w takim przypadku zaczynają koncentrować się w jądrze gwiazdy i mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem, bo kilka procesów termonuklearnych zachodzi w gwieździe jednocześnie. W jądrze po zużyciu wodoru mamy hel, którego trzy jądra podczas syntezy łączą się w jedno jądro węgla. Gwiazda zaczyna powiększać swoją objętość osiągając już rozmiary czerwonego olbrzyma. Na zewnętrz jądra dalej spala się wodór, tworząc hel. Kiedy w centrum gwiazdy skończy się zapas helu, który został już całkowicie „przerobiony” na węgiel gwiazda staje się nadolbrzymem. Czyli osiąga naprawdę zawrotne rozmiary. Z jakiego powodu tak się dzieje wyjaśnię trochę dalej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS