Umówmy się – jeśli chodzi o aktorskie produkcje, Marvel to nie tylko MCU. No dobra, w ostatnim czasie w 99% procentach rzeczywiście tak jest. A nawet jeśli nie, to Disney zaraz sięga głębiej do kieszeni, śmielej idzie na różnego rodzaju pertraktacje, a później otwiera portale do nowych wymiarów, sprawiając, że coś, co niekoniecznie miało być w Kinowym Uniwersum Marvela, już po chwili w jakiś stopniu tam jest.
Nie było tak jednak zawsze – jakby bowiem nie spojrzeć, samo MCU funkcjonuje przecież od niewiele ponad dekady, a dopiero w ciągu kilku ostatnich lat dochodzi do aż tak dużej ekspansji, z jaką ich dziś kojarzymy. Warto jednak wspomnieć o serialach, które albo wciąż nie są pełnoprawną częścią Kinowego Uniwersum Marvela, albo nie powstawały w zamyśle, by nią być (i stało się to dopiero po czasie).
Właśnie na tych chciałbym się dziś skupić. Przygotowałem dla Was dziesięć epizodycznych produkcji aktorskich, które miały być początkowo oddzielnym bytem i można je śmiało nazwać najlepszymi w swojej kategorii. Część z nich zapewne doskonale znacie, ale wierzę, że znajdzie się też kilka niespodzianek, które umilą Wam najbliższe tygodnie i wolne chwile na seans. Bez przeciągania – przejdźmy do zestawienia!
The Gifted: Naznaczeni
Zacznijmy od stosunkowo mało rozpoznawalnej produkcji, za którą stoi Fox (a dokładniej rzecz biorąc – Matt Nix, który ją wyreżyserował). Opowiada ona o grupie mutantów, którzy próbują odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie. Dwa sezony, które wydano na przestrzeni od 2017 do 2019 roku, spotkały się z bardzo ciepłym przyjęciem, więc pozostaje mieć nadzieję, że grupka z uniwersum X-Menów jeszcze kiedyś zawita na nasze ekrany.
Cloak and Dagger
Cóż, osobiście nie jestem największym fanem tego dzieła, ale z racji mojego uwielbienia do samych bohaterów – a raczej ich komiksowych pierwowzorów – bawiłem się tu naprawdę nieźle. Pierwszy sezon naprawdę mógł się podobać, niestety przy drugim nawet ciekawe zdolności nie pomogły przy miałkiej fabule. Zdecydowanie można było wyciągnąć z tego więcej i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze tak się stanie. Oglądaliście?
The Defenders
Wiem, że ta produkcja, która stanowiła coś na wzór połączenia kilku znanych bohaterów z osobistych seriali, ma wielu przeciwników. I wcale się nie dziwię – niekiedy można było odnieść wrażenie, że całość jest tu mocno naciągana, a pewne wątki fabularne przedłużane na siłę. Niemniej, nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. No i – przede wszystkim – dostajemy więcej Daredevila!
Runaways
Kolejna pozycja to bardzo ciekawe dzieło Disneya, które w gruncie rzeczy kierowane jest głównie do nastoletnich odbiorców. W takim wieku są też bohaterowie serialu – grupa młodych dzieciaków, które postanawia rozwikłać niecodzienne tajemnice skrywane przez ich rodziców. Gdy okazuje się, że każde z nich posiada nadprzyrodzone zdolności, decydują się, aby używać ich wyłącznie w dobrych celach.
Agents of S.H.I.E.L.D.
Produkcja, która z jednej strony związana jest z Kinowym Uniwersum Marvela, a z drugiej strony stanowi coś nieco odrębnego. I być może nieco naciągam w tym przypadku założenia rankingu, ale uważam, że spokojnie można podpiąć tę pozycję pod temat naszego tekstu. W każdym razie mamy tu do czynienia z najbardziej znaną organizacją militarną ze świata komiksów, która zdecydowanie może wciągać. Nie ma tu wielu super zdolności, ale wciąż jest ciekawie.
Jessica Jones
Kolejna pozycja z katalogu Netflixa i raz jeszcze coś całkiem udanego. Choć serial mocno stracił formę przy okazji wyjścia poza pierwszy sezon, to wciąż pozwalał obcować z główną bohaterką, która – moim zdaniem – została zagrana naprawdę dobrze. Wiem, że jest wielu fanów i sam mogę się do nich w jakimś stopniu zaliczyć. Liczę, że sama postać dostanie jeszcze szansę w Kinowym Uniwersum Marvela, bo zwyczajnie na to zasługuje.
Agent Carter
Cóż, ten przypadek jest dość nietypowy. W gruncie rzeczy mamy tu do czynienia z postacią z Kinowego Uniwersum Marvela, ale sam serial nigdy nie został oficjalnie potwierdzony, jako jego część – trochę, jak w przypadku “Agentów Tarczy”. Jak dla mnie, może się spokojnie kwalifikować do takiego zestawienie. W każdym razie – naprawdę udana i ciekawa produkcja, która skupia się na Peggy Carter!
Legion
Kolejną produkcją, którą zdecydowanie chciałbym Wam polecić, jest Legion z 2017 roku. Skupia się on na Davidzie Hallerze, młodym pacjencie szpitala psychiatrycznego, który pewnego dnia odkrywa swoje nadprzyrodzone zdolności. Akcja dzieje się naprawdę szybko, wizualnie to bardzo wysoki poziom, a supermoce stanowią ciekawą obudowę dla całej opowiadanej historii. Jeśli będziecie mieli okazję, koniecznie spróbujcie.
Punisher
Drugie miejsce to Frank Castle, a raczej jego vendetta, którą możemy śledzić przez dwa długie sezony. I wypada to naprawdę dobrze. Wszak warto podkreślić, że nie jest to wcale tak logiczne. Na szczęście udało się tu perfekcyjnie dobrać aktora do roli (można odnieść wrażenie, że się do niej urodził), a w samej historii nie brakuje klimatu rodem z komiksowych pierwowzorów. Krew leje się litrami, a kości łamią kilogramami.
Daredevil
Na sam koniec trzeba oddać królowi to, co królewskie. I przyznać, że nawet dokładając tu seriale, które powstały od początku jako część Kinowego Uniwersum Marvela, historia Matta Murdocka i tak znalazłaby się w ścisłej czołówce. Netflix odwalił tu kawał dobrej roboty, a ja jestem ogromnym fanem owoców tych prac. Świetny serial i liczę, że Disney poradzi sobie z utrzymaniem wysokiego poziomu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS