A A+ A++

Obie drużyny w 2021 roku podzieliły między sobą trofea polskiej piłki klubowej. Legia Warszawa została mistrzem Polski, a Raków Częstochowa wicemistrzem, a do tego częstochowianie dołożyli także Puchar Polski i krajowy Superpuchar. Teraz obie muszą gonić ścisłą ligową czołówkę, ale mają jeszcze po dwa mecze zaległe do rozegrania. Przy Łazienkowskiej jedni i drudzy walczyli o to, aby ich strata do prowadzącego Lecha Poznań była jak najmniejsza. Oba zespoły były jednak mocno osłabione – w Legii zabrakło m.in. Boruca i Luquinhasa, a w Rakowie Arsenicia oraz Cebuli. 

Zobacz wideo
Transferowy rekord ekstraklasy Modera może zostać przebity. “Lech dogadany z zawodnikiem” [SEKCJA PIŁKARSKA #92]

Pierwszy cios zadał Raków, kapitalnie odpowiedział Emreli

Szlagier ekstraklasy rozpoczął się niemrawo, a na pierwszą dobrą sytuację z obu stron trzeba było czekać kwadrans. Wówczas zaatakowała Legia. Prawą stroną przedarł się Lirim Kastrati i wycofał piłkę na 10. metr do Andre Martinsa. Ten huknął nie do obrony, ale tylko w poprzeczkę bramki Kacpra Trelowskiego. Po 20 minutach przebudził się Raków i po stałym fragmencie gry przed świetną szansą stanął Walerian Gwilia, który jednak fatalnie skiksował z pięciu metrów. 

Gra zaczęła się bardzo szybko przenosić z jednego pola karnego pod drugie. Po płaskim dośrodkowaniu Kastratiego z piłką przed bramką minął się Mahir Emreli, w odpowiedzi z rzutu wolnego nad poprzeczką uderzył Ivi Lopez.

Na pierwszego gola trzeba było czekać, aż upłynie pół godziny spotkania przy Łazienkowskiej. Wówczas prostopadłe podanie w pole karne otrzymał Sebastian Musiolik i skorzystał z fatalnego wyjścia z bramki Cezarego Miszty, dając się sfaulować młodemu bramkarzowi Legii. Z rzutu karnego nie pomylił się Ivi Lopez i to goście byli na prowadzeniu.

Taki stan utrzymał się jednak zaledwie przez cztery minuty. Filip Mladenović zagrał miękko w szesnastkę do Mahira Emrelego, ten pod naciskiem Tomasa Petraska zdołał opanować piłkę i huknąć zaskakująco z ostrego kąta pod poprzeczkę bramki Kacpra Trelowskiego. Fenomenalna bramka Azera i w Warszawie był już remis 1:1. 

Jagiellonia przełamała się! Pierwsza porażka lidera ekstraklasy w tym sezonie

Stałe fragmenty zmorą Legii

Do przerwy groźnych sytuacji już nie było, ale po zmianie stron nie trzeba było długo czekać na zmianę rezultatu. W 52. minucie po ładnej kombinacji gości w polu karnym zablokowany został Ivi Lopez. Goście sugerowali zagranie ręką Maika Nawrockiego, ale sędzia Jarosław Przybył podyktował jedynie rzut rożny. Nic straconego. Po rzucie rożnym w polu karnym do piłki najwyżej wyskoczył Vladislavs Gutkovskis, a na drugim słupki akcję zamknął Fran Tudor i Raków znów był na prowadzeniu.

I znów kolejne trafienie przyszło po zaledwie kilku minutach. Ale tym razem nie był to gol wyrównujący, a bramka na 3:1 dla gości. Po efektownym indywidualnym rajdzie Ivi Lopez wywalczył rzut wolny z około 25 metrów od bramki Cezarego Miszty, a następnie sam Hiszpan wspaniałym uderzeniem ze stojącej piłki zaskoczył młodego golkipera Legii, strzelając drugiego gola w tym spotkaniu. Wszystkie trzy bramki dla Rakowa w tym meczu padły po stałych fragmentach gry. 

Mimo dwubramkowej straty Legia nie zamierzała odpuszczać i już w 70. minucie znów miała kontakt z rywalem, tym razem po bardzo ładnym technicznym strzale z 16 metrów Ihora Charatina.

Co więcej, dwanaście minut później powinien być już remis, po tym jak kapitalną piłkę na trzeci metr przed bramką rywala otrzymał Rafael Lopes. Portugalczyk jednak, zamiast wpakować ją do siatki, fatalnie skiksował i piłka wpadła w ręce Kacpra Trelowskiego. Lopesa przebił jeszcze później Mahir Emreli, który po fatalnym błędzie Daniela Szelągowskiego miał piłkę cztery metry przed bramką rywala, ale w prostej sytuacji uderzył głową centymetry obok słupka. Już w doliczonym czasie Emreli jeszcze raz uderzył głową i tym razem celnie, jednak znakomitą interwencją popisał się Trelowski. 

Natarcia Legii nie przyniosły skutku i wynik już się nie zmienił. Raków Częstochowa po bardzo dobrym spotkaniu pokonał na wyjeździe Legię Warszawa 3:2 i to częstochowianie zbliżyli się do prowadzącego Lecha Poznań na odległość czterech punktów, mając przy tym dwa mecze zaległe. Legia, która w czwartek zagra w Lidze Europy z Leicester City, wciąż traci do lidera dziewięć punktów. 

Nie żyje kibic Lechii GdańskTragiczny wypadek na Mazowszu. Nie żyje jedna osoba. Jechała na mecz ekstraklasy

Kryzys Warty trwa, zwycięstwa Stali i Zagłębia

W pozostałych sobotnich meczach 9. kolejki ekstraklasy kolejny kiepski wynik zaliczyła Warta Poznań. Piąty zespół ubiegłego sezonu przegrał w Grodzisku Wielkopolskim z Zagłębiem Lubin 0:2. Gospodarze nie zasłużyli na porażkę, ale tego dnia wspaniałe zawody rozegrał bramkarz Zagłębia Dominik Hładun, który bronił dosłownie wszystko, w tym uderzenie z rzutu karnego Mateusza Kupczaka. Goście okazali się za to skuteczniejsi i dzięki bramkom Tomasa Zajicia oraz Patryka Szysza odnieśli piąte zwycięstwo w tym sezonie. 

W Mielcu ważną wygraną zanotowała miejscowa Stal, która pokonała Radomiaka Radom 1:0. Jedynego gola z rzutu karnego strzelił tuż przed przerwą Grzegorz Tomasiewicz, dzięki czemu Stal oddaliła się od strefy spadkowej, w której znajdują się Warta, Górnik Łęczna i Bruk-Bet Termalica Nieciecza.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZderzenie na “krajówce”, dwie osoby trafiły do szpitala
Następny artykułOstrów: Kobieta rzuciła się pod ciężarówkę. Pomogli inspektorzy transportu drogowego