Dzisiaj, 30 października (19:28)
Raków Częstochowa zrobił bardzo ważny krok w kierunku zdobycia pierwszego w historii mistrzostwa Polski! Pokonał w Poznaniu Lecha 2-1 (0-0) i ma już 7 punktów przewagi nad Legią Warszawa, zaś nad “Kolejorzem” – nawet 13. Tego chyba nie da się już roztrwonić, zwłaszcza, gdy ekipa Marka Papszuna kolejny sukces zapewniła sobie w doliczonym czasie gry.
Gdy piłkarze Lecha Poznań zaczęli gierkę podczas rozgrzewki, trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun uważnie im się przyglądał. Szkoleniowiec mistrza Polski John van den Brom, a właściwie zastępujący go w tym spotkaniu Denny Landzaat, zaprezentował bowiem stałe ustawienie z czwórką obrońców, ale w składzie nie było Joela Pereiry i Pedra Rebocho. Byli za to Ľubomír Šatka na prawej obronie i Alan Czerwiński – na lewej. Niby nic niezwykłego, ale jak się okazało – trener Lecha miał plan na to spotkanie i chyba trochę zaskoczył zespół z Częstochowy.
Šatka był bowiem trzecim środkowym obrońcą, a Czerwiński – lewym wahadłowym. Lech skopiował więc ustawienie Rakowa, który gra w takim systemie od kilku lat. “Kolejorz” zaś trójkę obrońców i wahadłowych wystawił po raz ostatni półtora roku temu, gdy przed przyjściem Macieja Skorży drużynę w spotkaniu z Legią Warszawa tymczasowo prowadził Janusz Góra. To było duże ryzyko, ale widocznie mistrz Polski, który ostatnio z Rakowem regularnie przegrywał, uznał, że ta koncepcja będzie najlepsza.
Raków rzeczywiście był początkowo zespołem bardziej aktywnym w ofensywie, choć jego pressing nie robił Lechowi takich problemów jak w poprzednich starciach. Dwukrotnie głową uderzał obok bramki Vladislavs Gutkovskis, ale to Lech stworzył najlepszą okazję przed przerwą. W 24. minucie Mikael Ishak znalazł się sam przed Vladanem Kovaceviciem i ten pojedynek przegrał! Chwilę później celnym uderzeniem po drugiej stronie boiska odpowiedział Bartosz Nowak, ale Filip Bednarek złapał piłkę. Remis po 45 minutach był jednak wynikiem w miarę sprawiedliwym.
Jeśli Lech nieco zaskoczył Raków w pierwszej połowie swoim ustawieniem, to w drugiej części lider Ekstraklasy już wiedział, jak powinien grać. Podopieczni Papszuna od początku ruszyli do wysokiego pressingu i już w 48. minucie przyniósł on efekt. Gutkovskis zdołał wybić piłkę spod nóg Filipa Szymczaka, Nowak zagrał w lewo do Patryka Kuna, a ten w sytuacji sam na sam kopnął nad Bednarkiem. Raków więc po raz czwarty w tym roku strzelił gola Lechowi jako pierwszy, a po raz trzeci – w Poznaniu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS