A A+ A++

Artykuł pod tytułem “Rajd po sex-shopach” ukazał się w “Kronice Beskidzkiej” 25 lat temu – w numerze z 11 grudnia 1997 roku. Cóż to był za rajd? Poniżej ów artykuł.

Inspektorzy bielskiej Państwowej Inspekcji Handlowej wybrali się na kontrolę do sex-shopów. Inspekcja była częścią ogólnopolskiej akcji, zleconej podległym jednostkom przez Główny Inspektorat PIH. – Chodziło przede wszystkim o rozeznanie się w zasadach handlowania w tych placówkach – powiedział inspektor wojewódzki Wacław Kamoda. Jak się okazało, niektóre przepisy dotyczące sprzedawanych tam środków i akcesoriów wymagają uregulowania.

Oferowane w sex-shopach towary, choć mają związek z intymną sferą życia, podlegają, tak jak i inne produkty, przepisom sanitarnym i handlowym. Tymczasem ich interpretacja budzi czasami spore wątpliwości. Dotyczy to głównie afrodyzjaków, czyli środków pobudzających seksualnie i wpływających na potencję. Owe preparaty – m.in. hiszpańska mucha, johimbina, stymulujące tabletki i kremy – posiadają w swoim składzie najróżniejsze substancje chemiczne lub organiczne. Dotychczas brakowało jednoznacznych rozstrzygnięć, czy należy je zaliczać do środków farmakologicznych. Ma to istotne znaczenie, bo od tego zależy, czy afrodyzjaki mogą być sprzedawane w powszechnej sieci handlowej, czy tylko w aptekach.

Towarzyszący pihowcom specjaliści z bielskiego Inspektoratu Nadzoru Farmaceutycznego uznali, te dostępne w kontrolowanych sklepach afrodyzjaki nie posiadają w swoim składzie substancji będących medykamentami. Żaden z ich składników nie figuruje w urzędowym wykazie środków farmaceutycznych i materiałów medycznych dopuszczonych w naszym kraju do sprzedaży, co oznacza, że mogą być przeznaczone do obrotu poza aptekami.

Pojawiły się natomiast wątpliwości dotyczące posiadania przez niektóre specyfiki atestu Ministerstwa Zdrowia lub Państwowego Zakładu Higieny. Właśnie ta kwestia wymaga zdaniem inspektorów odgórnego uregulowania. Na razie wszystkie afrodyzjaki, wobec których nie było innego rodzaju zastrzeżeń, zostały warunkowo dopuszczone do obrotu handlowego. Tylko w jednym z pięciu kontrolowanych sex-shopów wycofano partię takich środków, gdyż nie posiadały oznaczenia producenta. W pozostałych placówkach warunek ten został spełniony, a na opakowaniu można było również znaleźć informację (w języku polskim), dotyczącą składu danego specyfiku oraz sposobu jego spożycia, a także ewentualnych przeciwwskazań, okazuje się też, że afrodyzjaki nie na wszystkich w jednakowy sposób działają. Niektórzy mogą się okazać całkowicie na nie odporni.

Inspektorzy PIH przyjrzeli się bliżej również innego rodzaju akcesoriom erotycznym – wibratorom, sztucznym członkom i pochwom. Nie wzbudziły najmniejszych zastrzeżeń hermetyczne opakowania i sposób przechowywania tego towaru. Dostawca wibratorów opatrzył je nawet w ocenę alergologiczną wydaną przez Państwowy Szpital Kliniczny w Warszawie. Wątpliwości dotyczyły natomiast braku atestu Państwowego Zakładu Higieny. Taki atest, zgodnie z treścią liczącego sobie blisko 60 lat rozporządzenia Prezydenta RP, powinny posiadać przedmioty mające bezpośredni kontakt z ciałem. Ten akt prawny nie doczekał się jednak jak dotąd nowelizacji, a trudno przypuszczać, aby ówczesny prawodawca w ogóle przewidywał istnienie urządzeń stymulujących doznania seksualne. W każdym razie PIH zgodziła się na warunkowe dopuszczenie ich do sprzedaży.

Inspektorzy wysoko ocenili fachowość personelu sex-shopów, który potrafił udzielić wyczerpujących informacji o stosowaniu określonych akcesoriów i sposobie ich obsługi. Nie było też uwag co do stanu sanitarnego kontrolowanych sklepów. Na zewnątrz były wywieszone informacje, że są to sklepy dla dorosłych, ich wystrój stwarzał wrażenie intymności, a towary wyeksponowano do sprzedaży w sposób estetyczny – stwierdzono w pokontrolnym raporcie.

Ciekawostką jest fakt, że właścicielka sex-shopu, gdzie z powodu braku handlowych oznaczeń zakwestionowano kilkaset prezerwatyw, zdecydowała się przeznaczyć je do własnego użytku.

W skierowanych do Głównego Inspektora PIH wnioskach uznano za celowe dokonanie jednoznacznej oceny, czy afrodyzjaki posiadające w swym składzie substancje farmakologiczne mogą być sprzedawane w sieci sex-shopów. (ban)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułApteczka ratownika KPP – po tych cechach poznasz produkt idealny!
Następny artykułKofeina pomaga sprinterom