W Mielcu coraz głośniej mówi się, że obcięcie miejskich wydatków na sport może zniechęcić jego potencjalnych i obecnych sponsorów. Chodzi głównie o firmy prywatne. A to z kolei może doprowadzić do likwidacji wielu sekcji czy nawet klubów. Czy zadziała efekt domina?
Symbolem przykręcenia magistrackiego kranu z pieniędzmi dla mieleckich klubów jest kuriozalny zapis w budżecie miasta gwarantujący środki na stypendia dla zawodników, ale tylko na pól roku. Prezydent Jacek Wiśniewski tłumaczy, że sytuacja budżetu jest bardzo trudna. Obiecuje jednak, że w ciągu roku postara się znaleźć oszczędności w kasie miasta, by móc do końca wypłacić stypendia sportowe.
Nie przekonuje to opozycji. – Od 80 lat Mielec stoi lotnictwem i sportem. To są te dwie dziedziny, które mocno wpływają na markę naszego miasta. Powinniśmy się więc o nie troszczyć. Dlatego bardzo dziwię się, że właśnie sport został potraktowany w ten sposób Tak lekko licząc wydatki na ten cel zmniejszą się o 30 proc. Jest mi z tego powodu przykro, bo od lat jestem kibicem. A wystarczyło troszkę zmniejszyć środki bieżące i nie byłoby problemu – grzmi Marian Kokoszka (PiS), wiceprzewodniczący Rady Miasta.
Jego zdaniem polityka miasta może zniechęcić obecnych i potencjalnych sponsorów. – Obcinając wydatki na sport pan prezydent wysłał bardzo zły sygnał do jego partnerów komercyjnych – uważa Kokoszka. – Jestem przekonany, że teraz zastanawiają się oni, czy jest sens dalszego wspierania przez nich klubów. Jeśli zrobią krok w tył, to ciekawy jestem, kto poniesie odpowiedzialność za upadek mieleckiego sportu?
Czytaj również
Prezydent przykręci kurek z kasą mieleckim klubom sportowym?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS