Mariusz Miłun zarzucił burmistrzowi Olecka, że zataił przed radnymi dokument, który jego zdaniem mógł mieć wpływ na ich głosowanie uchwały w sprawie zamiaru likwidacji szkoły w Kijewie.
— Na sesji nadzwyczajnej większość radnych podjęła decyzję o tym, że dalsze funkcjonowanie szkoły, w związku z bardzo małą liczbą dzieci, które od nowego roku szkolnego mogłyby zasilić szeregi tej szkoły, będzie jedynie bolesnym przedłużaniem tego, co i tak prawdopodobnie jest nieuchronne w najbliższych latach. Nie mniej jednak, póki co jest to uchwała intencyjna, a ostateczną decyzję w tej sprawie radni będą podejmować w późniejszym terminie. A teraz do sprawy, która mnie zbulwersowała.24 lutego na portalu e-sesja, do wiadomości radnych, pismo w sprawie skargi, jaką na decyzję Burmistrza, w związku z zatwierdzonym przez niego arkuszem organizacyjnym Szkoły Podstawowej w Kijewie, wniósł do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego Wojewoda Warmińsko-Mazurski. Nie byłoby w tym pewnie nic specjalnie nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pismo jest datowane datą 28 stycznia oraz datą wpłynięcia do Urzędu Miejskiego w Olecku – datą 5 lutego, a więc w dniu przed podjęciem przez radnych decyzji dotyczącej uchwały intencyjnej związanej z zamiarem likwidacji Szkoły Podstawowej w Kijewie — informuje radny.
— Muszę Państwu powiedzieć, że prawdopodobnie inaczej wyglądałoby głosowanie na sesji nadzwyczajnej 7 lutego, gdyby radni wiedzieli o istnieniu takiego pisma i o tym, że wojewoda warmińsko-mazurski wniósł tę sprawę do sądu. Ja na pewno wstrzymałbym się z podjęciem tej decyzji do czasu rozstrzygnięcia skargi wojewody na działalność burmistrza w tej sprawie. Reasumując…nie dopuszczalne jest, że po raz kolejny radni zostali potraktowani przez burmistrza Olecka Karola Karol Sobczak i jego zastępcę Sylwię Wieloch w sposób tak nie godziwy. Z profilów FB-kowych Burmistrza i jego zastępcy zalewa nas fala informacji, o drugo- a nawet trzeciorzędnym znaczeniu, natomiast bardzo ważne informacje takie jak powyższa są przed radnymi w sposób bardzo perfidny ukrywane. Panie burmistrzu Karolu Sobczak – na to nie ma i nie będzie zgody. Przynajmniej z mojej strony — zapewnia radny.
Burmistrz Sobczak, którego poprosiliśmy o komentarz, nie widzi związku między skargą wojewody, a decyzją dotyczącą uchwały intencyjnej w sprawie likwidacji szkoły w Kijewie.
— Radny Mariusz Miłun twierdząc, że “wstrzymałby się z podjęciem tej decyzji do czasu rozstrzygnięcia skargi wojewody na działalność burmistrza w tej sprawie” daje nam do zrozumienia, że samodzielnie nie potrafi ocenić stanu prawnego, możliwości finansowych gminy i zasadności ekonomicznej i demograficznej utrzymania szkoły w Kijewie. Szczerze mówiąc nie widzę związku między skargą wojewody, a decyzją dotyczącą intencji likwidacji Szkoły Podstawowej w Kijewie. Utworzenie czy też nieutworzenie pierwszej klasy w roku szkolnym 2019/2020 w tej szkole w żaden sposób nie wpływa na demografię i zupełnie nie zmienia faktu, że szkoła w Kijewie nie ma w swoim obwodzie wystarczającej ilości uczniów, by tę szkołę zapełnić. Podkreślić należy, że uchwała podjęta 7 lutego jest uchwałą intencyjną i dopiero rozpoczyna procedurę likwidacji szkoły. I tak jak wielokrotnie powtarzałem i podkreślałem, że wiążącą i ostateczną decyzję w sprawie likwidacji szkoły radni podejmą dopiero na sesji przed 30 kwietnia, więc radny Miłun ma jeszcze czas na przemyślenia — informuje burmistrz.
— Nie rozumiem co radny uważa za “nie godziwy sposób traktowania”. Radni od września odkładają decyzję o zajęciu stanowiska czy skarga jest zasadna czy bezzasadna czekając na rozstrzygnięcie wojewody, choć to należy do wyłącznej kompetencji rady miejskiej, a nie wojewody. Oczywiście żadne prawo nie zwalnia ich z obowiązku podjęcia tej decyzji. Wojewoda sam nie rozstrzygnął tej kwestii. Przekroczył wszelkie terminy dla wydania decyzji administracyjnej i w końcu skierował sprawę do WSA. Zgodnie z opinią prawną, nie zgadzamy się ze stanowiskiem wojewody. Dla samych radnych nadal to nic nie zmienia. Czekamy na rozstrzygnięcie sądu. Poza tym informacja kierowana jest do burmistrza. Uznałem, że nie ma związku ze sprawą likwidacji szkoły. Poza tym nowym zwyczajem ma stać się, w oczekiwaniu radnych, że każde pismo kierowane do burmistrza, a nie do rady miejskiej, ma również być przekazane radnym. Takiej praktyki nigdy nie było. Warto nadmienić, dla pokazania woli radnych, mnie także nie informowano o pismach wysyłanych przez radnych i rodziców do kuratora i wojewody. Poza tym codziennie do urzędu wpływa około stu pism. Na dziś licznik naszej korespondencji wskazuje ponad 5000 pism. Czy to oznacza, że każde z nich ma być przedstawiane radnym? Niczego nie ukrywam, wręcz uważam, że wcześniej urząd nie przekazywał aż takiej ilości informacji jak obecnie. Oczywiście każdy znajduje to, co go interesuje i interpretuje to na własny, często wygodny dla siebie sposób z nie zawsze czystymi intencjami. Wolałbym, żeby jeśli nie na współpracy, bo jak widać to jest raczej niemożliwe i to nie ze względu na moje podejście, radni skupili się jednak na konstruktywnej i przynoszącej efekt dla mieszkańców pracy — dodaje burmistrz Sobczak.
Radny Mariusz Miłun do sprawy powrócił na posiedzeniu komisji oświaty.
— To już nie pierwszy raz jest, że radni albo nie dostają informacji, albo ta informacja z celowym opóźnieniem dociera do radnych. Nie chciałbym komuś zarzucać złych intencji, ale tak to wygląda, że pismo, które 5 lutego trafia do urzędu, a na stronie, gdzie radny może się zapoznać z pismami przychodzącymi do urzędu, pojawia się 24 lutego. W tym czasie mieliśmy nadzwyczajną sesję, na której mieliśmy trudną sprawę związaną z przyszłością szkoły w Kijewie i ja nie wiem, czy dzisiaj poparłbym zamiar jej likwidacji, gdybym to pismo znał. Nie zmienia się wiele, ale zmienia się to, że być może burmistrz złamał prawo, co określi sąd, bo skoro wojewoda widzi jakieś niedoskonałości w tym postępowaniu i skierował sprawę do sądu, więc coś do końca tam nie gra. Może okazać się, że zostało złamane prawo i tak naprawdę uczestniczymy w czymś co nie do końca jest zgodne z przepisami. Zostaliśmy wciągnięci w taką grę, nie do końca mając wszystkie informacje, jakie miał burmistrz, i czy to jest fair w stosunku do radnych, że się takie informacje przetrzymuje gdzieś celowo, może niecelowo, może ktoś zapomniał, bo nie chcę nikogo oskarżać i mówić, że zrobił to w złej wierze, ale niestety tak to wygląda — mówi radny Miłun.
Burmistrza Sobczaka nie było na posiedzeniu komisji. Jego zastępca Sylwia Wieloch mówiła o całej sprawie w podobnym tonie jak burmistrz Sobczak w swoim komentarzu.
— Nie było takiej praktyki, żeby burmistrz Olszewski sam z siebie przekazywał radnym korespondencję kierowaną do siebie, więc nie wiem dlaczego ten burmistrz miałby zmieniać tę praktykę. Myślę, że warto podkreślić, że pisma, które były kierowane przez radę rodziców do wojewody i do kuratora także nie były przekazywane burmistrzowi, więc nie wiem skąd zarzut — mówi Sylwia Wieloch.
— Uważam, że zwykłą przyzwoitością byłoby radnych poinformować, że takie pismo wpłynęło, a odwoływanie się do burmistrza Olszewskiego jest zupełnie nie na miejscu, bo minie zaraz dwa lata jak burmistrz Sobczak jest burmistrzem i nie wiem kiedy skończycie się odwoływać do burmistrza Olszewskiego – podejrzewam, że nigdy, bo cały czas mówicie, że Olszewski robił tak a nie inaczej, co jest bardzo nieeleganckie z państwa strony. Szliście do wyborów z nową jakością, ze świeżością, a mówicie, że robicie tak jak Olszewski. To żaden argument dla mnie. Pokażcie, że możecie coś zrobić inaczej. Pani zawsze omija temat, a ja pytam konkretnie – dlaczego pani nie przekazała tego pisma wtedy, kiedy ono mogło coś zmienić – ripostuje radny.
Sylwia Wieloch dopytywała radnego o doprecyzowanie, co mogłoby zmienić pismo, gdyby radni znali jego treść.
— Nie poparłbym decyzji burmistrza, wstrzymałbym się od głosowania i miałbym czyste sumienie, że zrobiłem dobrze, a w tej chwili mam mieszane uczucia, bo jeśli są procedowane pewne sprawy, to powinienem mieć wszelkie informacje, które są dostępne, a państwo pozwalacie sobie na to, że troszeczkę wam damy informacji, a troszeczkę nie damy. Te, które są nieprzyjemne, to ich nie pokazujecie na facebooku, a te które są fajne – o pączkach, to proszę bardzo – z każdego profilu się wylewa. O’key, mówcie o pączkach, tylko mówicie też o ważnych sprawach – apeluje radny Miłun.
— Trudno jest ocenić, co w ocenie radnych jest ważne. Zarzucanie nam złych intencji też jest nie w porządku. Sama sprawa skargi nie ma już znaczenia dla tej uchwały intencyjnej, trzeba czekać na rozstrzygnięcie sądu, wyciszyć emocje. Jeśli nawet sąd uzna, że burmistrz zrobił to niezgodnie z zasadami, wyda jakąś tam decyzję, to w tym momencie nie ma już żadnego znaczenia, bo my w tej chwili decydujemy czy jest uzasadnione utrzymywać szkołę w Kijewie, a państwo decyzję ostateczną podejmą po całym procesie konsultacyjnym do 30 kwietnia.
Z kolei sekretarz gminy Sławomir Hatalski dodał, że treść pisma znała 3-osobowa komisja skarg i wniosków rady miejskiej.
Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Roczna prenumerata e-wydania Gazety Olsztyńskiej i tygodnika lokalnego tylko 199 zł.Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS