Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Arkadiusz Bąk: Sternikiem jest zarząd, ale kto przy tym kole sterowym dyżuruje, nie zawsze wiemy. Jeśli chodzi o majtków pokładowych, to wszyscy płyniemy na tym okręcie, wszyscy musimy w jakimś sensie to wspierać. To nasz okręt, innego nie ma.
A z drugiej strony wszyscy powinniśmy być traktowani jak marynarze. A niestety, osoba, która obecnie pełni funkcję kapitana, i nie mówię tu o marszałku Andrzeju Bętkowskim, ma innych za majtków. To źle dla okrętu i dla załogi.
Skoro nie marszałek, to kto jest kapitanem?
– Ktoś, kto decyduje o tym, jak sprawy są rozstrzygane. I jak należy domniemywać, to ktoś spoza grona radnych i zarządu.
Mówi się, że to pewien poseł partii rządzącej. A w kuluarach krążą jego opowieści o tym, że jest zadowolony bądź nie z marszałka. Czasem chciałby go zmieniać na innego działacza PiS, a czasem nie. Wszyscy wskazują, że Krzysztof Lipiec, szef PiS w regionie, ma na urząd największy wpływ.
Ale zarząd to nie tylko PiS. Są jeszcze Renata Janik z Porozumienia i Tomasz Jamka z Solidarnej Polski.
– Nie wiem, jak wygląda kwestia ich niezależności. Na pewno jest różnica między Renatą Janik i Tomaszem Jamką. Choćby dlatego, że to dwa różne charaktery, pan Tomasz jest osobą introwertyczną, spędzającą czas na pracy w gabinecie, na sesjach jest bardziej niż lakoniczny. Panią marszałek Janik znam jeszcze z czasów, kiedy była w Platformie Obywatelskiej.
Nawet ją lubię, to osoba wiecznie uśmiechnięta. Rozumiem, że można ze wszystkimi współpracować, bo to wspólny statek, natomiast nie rozumiem agresywnego politycznego przeskakiwania z jednej strony na drugą i atakowania się wzajemnie. Pewien poziom kultury osobistej i politycznej powinien przyświecać osobom, które pełnią funkcje kierownicze w województwie.
A co do działań publicznych pani marszałek, to tak jak lubię ją osobiście, to tak bardzo jej nie rozumiem. To chociażby plany budowy nowej siedziby Świętokrzyskiego Centrum Innowacji i Transferu Technologii czy nowej siedziby urzędu marszałkowskiego. Gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdyby nie opozycja, a w konsekwencji też marszałek Bętkowski? Zdecydowanie sprzeciwiliśmy się tym budowom.
Płyniemy tym statkiem już prawie dwa i pół roku. Pytanie: dokąd?
– Trzymając się marynistycznego języka, na sesji budżetowej mówiłem o dryfie. Można dryfować bez celu i bez sensu, i to właśnie jest chyba naszym udziałem. Ten statek na początku dostał jakiegoś impetu ostatnimi decyzjami poprzedniej kadencji. Większość wydatków inwestycyjnych rozpoczynała się w roku 2018.
Myślę tu o wszystkich inwestycjach drogowych, a budżety w wysokości 800-900 mln zł były właśnie w latach 2018-2019. Rok 2020 był już spadkowy, gdzie nie ma nowych inwestycji, kończą się unijne pieniądze. A jeśli spojrzymy na krzywą, którą nam dzisiaj rysuje Wieloletnia Prognoza Finansowa, dopiero w okolicach 2040 r. osiągniemy połowę tego, czym kończył swoje rządy były marszałek Adam Jarubas.
Tylko że teraz rządzący muszą się mierzyć z pandemią. A za waszych ostatnich rządów była dobra koniunktura gospodarcza i więcej pieniędzy unijnych.
– A ja słyszałem, że była ruina. Nie wiem, czy pani pamięta, ale niektórzy politycy PiS twierdzili, że region jest na krawędzi.
COVID może być wytłumaczeniem na wszystko, ale weźmy pod uwagę, że jest we wszystkich regionach i we wszystkich krajach. I wpływa podobnie na gospodarki, na ludzi i kapitał, na zmianę świata. Tylko czy to widzimy w naszej strategii?
Pytanie retoryczne, nikt tego nie znajdzie. Na najbliższej sesji będziemy rozmawiać o „Strategii rozwoju województwa”. W dokumencie nie znajdziemy nic, co by wiązało się ze zmienionym porządkiem gospodarki. Tak jakby COVID-u nie było. Nie uwzględnia się chociażby tego, że kompletnie zmienia się rynek pracy.
PiS w tej kadencji dostarcza opozycji mnóstwo tematów. Nie tylko kontrowersji związanych ze strategią, ale podróże przewodniczącego sejmiku Andrzeja Prusia czy konkurs na pomoc dla firm dotkniętych COVID-em, w którym pieniądze dostali urzędnicy i ich rodziny.
– Wiem, że może to zabrzmieć bardziej politycznie niż realnie, ale my naprawdę nie chcemy być opozycją, która tylko ostrzeliwuje rządzących amunicją, którą sami nam sprezentowali. Nas trochę martwi, że jedyne aktywności obecnej władzy przejawiają się w takich osobach i działaniach jak Andrzej Pruś. Województwo na tym traci, bo ta arogancja, to zadufanie się w sobie, ten brak dialogu stają się problemem.
Pan krytykuje, a przecież Andrzej Pruś tyle razy powtarzał na sesjach, jak bardzo jest dla opozycji dobry i wyrozumiały.
– Myślę, że lepiej by zrobił, gdyby swoją autoterapię prowadził gdzieś poza funkcjami publicznymi. My się wszyscy od lewa do prawa w sejmiku uśmiechamy, jak to słyszymy. Myślę, że po stronie Zjednoczonej Prawicy z 16 radnych 14 nadaje się lepiej na funkcję przewodniczącego niż Andrzej Pruś. Bo trudno znaleźć osobę, która tak dzieli, tak jątrzy.
To dlaczego nie odwołacie przewodniczącego? Bo większość pewnie by się znalazła.
– Pewnie się będzie pani śmiała, ale my w jakimś sensie też jesteśmy dla niego wyrozumiali.
Niektórzy się w sejmiku śmieją, ale ja co sesję prowadzę edukację Andrzeja Prusia, bo popełnia koszmarne błędy.
Ale z drugiej strony im słabszy przeciwnik, tym łatwiej się gra. Ten przeciwnik specjalnie wymagający nie jest. Ale są też granice wytrzymałości i odpowiedzialności. Cytując Tewjego Mleczarza ze „Skrzypka na dachu”, okaże się, że nie ma „drugiej strony” i dojedziemy do ściany.
A doszliśmy już do ściany, jeśli chodzi o przyszłość zarządu województwa?
– Powiem enigmatycznie, że przewroty w obecnej władzy to normalny stan rzeczy. Słyszałem już, że pan poseł Lipiec zamierza zmienić marszałka.
Ale ja nie pytam o częste kłótnie w Zjednoczonej Prawicy, tylko o odsunięcie PiS od władzy.
– Naturalnym sposobem na odsunięcie kogoś od władzy są wybory. Zmiana marszałka i zarządu to sprawa wtórna. Musi się przede wszystkim zmienić sposób zarządzania województwem. Jeśli do tego potrzeba zmiany ludzi, to pewnie radni do tego muszą kiedyś dojść.
Tylko kto z radnych mógłby się opowiedzieć za zmianą władzy? Większość z nich to soliści.
– Ale pozytywni! To jest rzeczywiście sejmik wielu indywidualności. Merytorycznie bardzo mocny. I nie mówię o tym, żeby kadzić sobie i moim koleżankom i kolegom. Problem w tym, że nad mocnym składem nie można zapanować tupaniem nogą, straszeniem politycznym właściwym dla dzisiejszej władzy. Trzeba zjednoczyć celem.
Jak to zrobić, skoro większość radnych ma polityczne ambicje?
– Celem, który może jednoczyć, jest przyzwoitość po zamknięciu kadencji.
Kadencje są bardzo krótkie, pięć lat błyskawicznie mija. Myślę, że wszyscy radni zdają sobie sprawę, że minęły dwa lata, przed nami jeszcze trzy, a efektu tej kadencji nie widać.
Mało tego, nikt nie wymyślił celu tej kadencji.
Tyle że wielu radnych wojewódzkich PiS narzeka na władze województwa, ale od początku kadencji nikt nie odszedł z klubu.
– Mimo że to klub z toporną dyscypliną, to nikt radnym nie zakazuje myśleć. Widzimy, że przy wielu dyskusjach są różne wyniki głosowań. Mamy przecież wicemarszałka powołanego przez opozycję, opozycja przegłosowała też ostatni budżet.
Wiadomo, kto z opozycji najczęściej wspiera PiS. Ma pan o to żal do radnych Grzegorza Świercza, Sławomira Gierady czy Henryka Milcarza?
– Polityka nie jest miejscem, gdzie żal jest dobrą miarą. Tym radnym nie można odmówić jednego – mają bardzo duże doświadczenie i pragmatyczną ocenę sytuacji. A pragmatyka jest bardzo potrzebna w zarządzaniu.
Jak należy rozumieć tę pragmatykę?
– Zarządzanie województwem powiązane jest z innymi szczeblami administracji. Widzimy wyraźnie porozumienie między Kielcami a województwem chociażby odnośnie do Obic. Mimo różnic światopoglądowych współpraca jest. To, czy radni robią dobrze, czy źle, ocenią ich wyborcy.
Ostatnio głośno o oświadczeniu majątkowym radnego Gierady. Pana zdaniem jest niewinny czy winny?
– Kilka lat temu mówiłem, że bardzo ciężko jest mi wierzyć w Polsce w winę lub niewinność w sytuacji, gdy prokuratura podlega politycznemu kierowaniu. Bardzo wierzę w prokuratorów, że chcą ocenić dowody merytorycznie, ale przecież mamy prawo zmienione podczas obecnych rządów. Minister może nakazać lub zabronić prowadzenia jakiegoś śledztwa.
ZOBACZ TEŻ: Kontrowersje wokół oświadczenia majątkowego radnego Gierady. “Chodzi o to, żeby uderzyć w Wentę”
W przypadku radnego Sławka mogę ocenić za to koincydencję zdarzeń. W jednym czasie wychodzi tyle wątków atakujących go, że trzeba się zastanowić, czy jest to przypadek. I, co ciekawe, publikują to rządowe media.
Bardzo pan dziś wyrozumiały i dla PiS, i dla opozycji. Mam wrażenie, że jeszcze kilka miesięcy temu bardziej ostro by pan to wszystko skomentował. Będzie polityczna współpraca ponad podziałami, skoro tak pan waży każde słowo?
– Żeby ważyć każde słowo… Może nie zawsze się nad tym zastanawiam, na sesjach słynę jednak z ciętego języka (śmiech). A jeśli chodzi o współpracę, to uważam, że zawsze jest możliwa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS