Mało tego, znane są już prognozy Ministerstwa Finansów dotyczące udziału miasta Rybnika w podatkach. I co się okazało? Że z tych podatków do kasy Rybnika wpłynie około 9 mln zł więcej, niż w roku 2020, w którym na sport miasto przeznaczyło 4 mln zł! Ktoś to rozumie?
Może zastanawiacie się moi drodzy, czy 4 mln zł to duża część budżetu Rybnika. Budżet Rybnika wynosi około 1 mld zł. Zatem, tak, 4 mln zł to aż 0,4 procenta! Aż tylu pieniędzy panowie prezydenci skąpią na amatorskie uprawianie sportu przez rybnickie dzieci i młodzież. I tak, również na funkcjonowanie drużyn seniorskich koszykarzy, koszykarek i piłkarzy, bo tam też grają najbardziej utalentowani wychowankowie szkoleni w drużynach juniorskich. Bo dla dzieci możliwość gry w przyszłości w drużynie seniorskiej jest motywacją, by chciało się dwa, trzy razy w tygodniu przyjść na trening wtedy, kiedy ich koleżanki czy koledzy biegają na podwórku, grają na komputerze, albo zwyczajnie leniuchują.
Zobacz także
Pan wiceprezydent Masłowski dał w jednym z wywiadów do zrozumienia, że prezesi klubów sportowych są mało obrotni, bo zamiast szukać pieniędzy czekają, aż gotówkę da im miasto.
Ponieważ wiem, jak sprawa wygląda od środka – moje dwie córki trenują koszykówkę w RMKS Rybnik i też staram się wspierać klub – postaram się wyjaśnić, że zarzucanie braku zaangażowania jest głęboko nieuczciwe i nieprawdziwe.
Amatorski sport nie utrzymuje się tylko z dotacji miejskiej. Około 20 – 30 proc. wpływów zapewniają rodzice poprzez składki, zakup ubrań, opłacenie obozów. Prezesi i bardziej zaangażowani rodzice szukają sponsorów. Między innymi dzięki takiemu zaangażowaniu koszykarki RMKS Rybnik zdobyły sponsora tytularnego. Ale udało się to głównie dzięki po prostu przekonaniu do wsparcia finansowego, bo ten sport nie może zapewnić sponsorowi odpowiedniego ekwiwalentu reklamowego.
Mówimy tu przecież o sporcie amatorskim, czy półmatorskim, który nie ma gwarancji szerokiego dotarcia do odbiorców np. poprzez transmisje w TV, kampanie na billboardach, itd. I niezależnie od tego, ilu sponsorów uda się znaleźć i jak duże składki by nie były, sportu druzynowego nie da się sensownie uprawiać. Pewnie, można dać dzieciom piłkę i powiedzieć – pobiegajcie sobie, ale czy to ma sens?
Pan Masłowski jako przykład działania stowarzyszenia pozarządowego daje Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS, w którym pracował na etacie przed pracą w urzędzie miasta. Wspominał, że CRIS działał wyłącznie z pozyskanych grantów z różnych funduszy. To prawda. Tylko musimy sobie kolejną rzecz uzmysłowić. CRIS ściąga pieniądze z różnych źródeł i robi różne rzeczy. W tym fajne, jak np. badanie smogu w czasach kiedy niejeden prezydent miasta czy wójt udawali, że u nich smogu nie ma, bo nie było stacji pomiarowej WIOŚ.
Ale do rzeczy – więc CRIS jest na tyle elastyczny, by raz – badać smog, dwa – rozwijać inkubatory społeczne, a trzy – dajmy na to pomagać niepełnosprawnym. Po prostu kto jakie pieniądze daje, takich rezultatów oczekuje. Czy ktoś wyobraża sobie, żeby na przykład koszykarki RMKS Rybnik badały smog, albo rozwijały inkubatory społeczne?
Jeszcze cztery, pięć lata temu prezydent powiedział mądrą rzecz dotyczącą finansowania sportu w Rybniku – że dawanie wszystkim po trochu mija się z celem, bo wówczas nikomu tak naprawdę się nie pomaga. Powstała rada sportu przy prezydencie, wybrano kilka dyscyplin wiodących, ustalono z klubami, że dotacje na sport będą tym większe, im większy wkład własny zapewnią. Kluby miały przy okazji opracować system działania na kilka sezonów, żeby określić cele do realizacji. Miało to ręce i nogi.
Ten system miał również doprowadzić do sytuacji, w której najbardziej utalentowana rybnicka młodzież miała grać w drużynach seniorskich w Rybniku zamiast rozjeżdżać się po kraju. Takie historie miały miejsce na pewno w RMKS-ie. Kilka naprawdę fajnych koszykarek wyjechało w Polskę, bo nie widziały dla siebie perspektyw w rodzinnym mieście. W tym sezonie udało się pierwszy raz zatrzymać wszystkie utalentowane dziewczyny, w tym reprezentantkę Polski Dominikę Bednarek, bo one i ich rodzice uwierzyli, że władze miasta mają chęci i wizję wspierania sportu.
I nagle koniec? Tak po prostu? Dlaczego nagle sport (zaznaczam, że nie piszę tu o żużlu, który otrzymywał środki z zupełnie innej puli, były to wydatki na promocję miasta) stał się pozycją zbędną w mieście? Prawdę mówiąc żadne sensowne wytłumaczenie nie przychodzi mi do głowy. Jeśli rzeczywiście brakowałoby pieniędzy, to na logikę powinno się zabrać trochę każdemu. Żeby każdy odczuł, że jest trudniej. Bo ogólnie jest trudniej, widzimy co się dzieje. Ale nie jest tylko trudniej w Rybniku. Tymczasem wiem (z racji zawodu), że w innych miasta jak Bytom (najwyższe bezrobocie na Śląsku), Katowice, Sosnowiec, Gliwice, Tychy na sporcie nie tylko się nie oszczędza, tylko inwestuje. Powstają stadiony, lodowiska, hale. Te obiekty nie powstają, by stały puste. Nie. Prezydent Sosnowca (też PO jak Kuczera) mówi wprost, że liczy na międzynarodowe imprezy mistrzowskie, a na co dzień, żeby korzystały z nich kluby i mieszkańcy.
Więc – wracając do logiki, czy raczej jej braku – jeśli prezydent Rybnika mówi, że pieniędzy będzie mniej, to o tyle mniej powinien zabrać wszystkim. A co proponuje pan prezydent? Wytnijmy sport do zera a innym nie tylko nie zabierzmy, ale jeszcze dołóżmy! Nie wiem, czy to jakiś zły duch opętał prezydenta? Może został wprowadzony w błąd? Nie wiem, może nie ma dzieci i nie czuje klimatu? Bo nie chcę myśleć, że to objaw głupoty.
Na szczęście to nie prezydent uchwala budżet, tylko rada miasta. Tak jak napisałem na wstępie – mówimy o projekcie budżetu. Plan wydatków i wpływów uchwala rada miasta i dopiero wtedy wchodzi w życie.
I mam nadzieję, że radni powstrzymają to szaleństwo. Rybnik – miasto o rekordowym smogu, w którym dzieci sikają węglem – zabiera pieniądze na sport dzieci i młodzieży. Ciekawe, co na to lekarze z „Diagnozy”.
Radni powinni pamiętać, że ci sportowcy, to w większości dzieci bez prawa głosu w wyborach, ale ich rodzice już prawo głosu mają. A są to aktywni ludzie, którzy tu mieszkają, pracują, odprowadzają podatki. I są to ludzie, którzy oczekują, żeby ich rodzinne miasto miało im coś do zaproponowania w zamian za coraz wyższe podatki, opłaty parkingowe, śmieciowe i jedne z najdroższych opłat za wodę i ścieki ściągane przez miejskie wodociągi. Bo to, że miasto buduje drogi i zamiata liście to żadna zasługa, tylko zakichany obowiązek.
——-
Dodajmy, że we wtorek 17 listopada o godz. 12:00 odbędzie się debata online poświęcona budżetowi miasta na 2021 rok i cięciom wydatków na działalność m.in. klubów sportowych.
Udział w debacie wezmą: Piotr Masłowski – wiceprezydent Rybnika,, Wojciech Kiljańczyk – Przewodniczący Rady Miasta, Andrzej Sączek – radny Prawa i Sprawiedliwości, Grzegorz Głupczyk – prezes stowarzyszenia “17-tka“, Tomasz Kieczka – prezes TS ROW Rybnik i Mariusz Prudel – siatkarz, olimpijczyk.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS