A A+ A++

O tym, że problemu komunikacyjnego nie rozwiązują w Olsztynie tramwaje i problemach związanych z edukacją rozmawiamy z najmłodszą stażem radną, bo sprawującą swój mandat od kilku miesięcy, Edytą Markowicz z klubu Prawa i Sprawiedliwości.

— Czy praca radnego w Olsztynie to ciężka praca?
— To przede wszystkim bardzo odpowiedzialna praca. To praca z ludźmi. Pomoc i wsparcie w rozwiązywaniu ludzkich problemów, bo ja tak właśnie rozumiem zadania radnej. Przecież to nie jest tylko uczestniczenie w posiedzeniach komisji czy sesjach rady. To często rozwiązanie problemów, z którymi przychodzą do mnie konkretni ludzie, a decyzje leżą poza zasięgiem radnej.
To mnie jednak nie zniechęca. Z ludźmi trzeba rozmawiać. Szczerze im mówić, co jest osiągalne, a co nie. Często sama rozmowa jest już pewnego rodzaju pomocą. Staram się przynajmniej tak nią pokierować, żeby dane osoby trafiły w odpowiednie miejsca, gdzie uzyskają możliwość załatwienia swoich spraw.

— Co pani robi poza pełnieniem mandatu radnej?
— Przede wszystkim jestem magistrem pedagogiki o specjalności: wychowanie przedszkolne. Mam kwalifikacje oligofrenopedagoga, terapeuty pedagogicznego oraz socjoterapeuty. Pracuję od dwudziestu lat w zawodzie, Teraz jestem, ze względu na sprawowanie mandatu radnej, na bezpłatnym urlopie związanym z funkcją dyrektora Przedszkola Miejskiego nr 12 w Olsztynie. Współorganizuję coroczne debaty dla młodzieży „Porozmawiajmy o życiu” z okazji Narodowego Dnia Życia, a także działam w Akcji Katolickiej Archidiecezji Warmińskiej.
Mam pasję, którą jest muzyka sakralna. Współprowadzą scholę muzyczną Perełki Wiar” w parafii p.w. św. Józefa w Olsztynie. Jestem też pełnomocnikiem wojewody warmińsko-mazurskiego do spraw rodziny.

— Na jednej z sesji widziałem pani zaangażowanie w sprawy nauczycieli opiekujących się dziećmi niepełnosprawnymi. Jest perspektywa, żeby pomóc tej ważnej grupie zawodowej?
— Nie ukrywam, że w tej sprawie byłam rozczarowana działaniem związków zawodowych. Godziły się na zmiany i porozumienie w sprawie ustawy regulującej te sprawy. Sama jestem nauczycielką. Zarówno w pracy z dziećmi niepełnosprawnymi, jak i pracy w przedszkolu. Moja walka dotyczyła zarówno działania na rzecz zmiany krzywdzącego zapisu w uchwale Rady Miasta w sprawie wysokości dodatku dla nauczycieli pracujących z dziećmi niepełnosprawnymi, jak również dodatku dla wychowawców, dla nauczycieli przedszkolnych Tu była rażąca nierówność.

Nauczyciele szkół dostali dodatek w wysokości 300 złotych. To było regulowane rozwiązaniami z rozporządzeń ustaw. Jeśli chodzi o nauczycieli przedszkolnych, to sporawa wyglądała inaczej. Tu decyzje podejmował organ prowadzący, czyli miasto. Uważam, że nauczyciele przedszkoli zostali bardzo skrzywdzeni. Dostali tylko 100 złotych.

Co do nauczycieli dzieci niepełnosprawnych to trzeba zdać sobie sprawę, jak angażująca, często trudna i wyjątkowo odpowiedzialna jest ta praca. Tu określenie kwotowe, a nie procentowe dodatku powoduje, że z czasem ci nauczyciele będą stratni.

— Które sprawy z tej kilkumiesięcznej perspektywy pracy radnej uważa pani za najważniejsze i najpilniejsze?
— Na pewno te, które poprawią infrastrukturę Olsztyna. Tramwaje w pewnym stopniu spełniły swoją rolę, ale zablokowały miasto. Niedawno spotkałam się z mieszkańcami osiedli z mojego okręgu wyborczego. To Wojska Polskiego, Podleśna, Zatorze, Zielona Górka, Kętrzyńskiego i Pojezierze. Tu, a szczególnie na tym szeroko rozumianym Zatorzu, ruch jest bardzo utrudniony. Dlaczego?
Jest bardzo mało dróg wylotowych. Ta część miasta jest zwyczajnie zablokowana. Trzeba osiedla za torami odblokować i dosłownie połączyć z resztą Olsztyna. Oczywiście wiem, że to bardzo trudna sprawa. W tym momencie chodzi o most czy kładkę, która by przekierowywała ruch z Zielonej Górki, zwolniła ruch dotyczący ulicy Limanowskiego, Jagiellońskiej.

Nie wolno też zapominać o żłobkach. Wiele miejscowości bardziej niż my w Olsztynie skorzystało z programu dotacji rządowych Maluch+ dotyczących budowy właśnie nowych żłóbków, a przecież nasze miasto nie zabezpiecza w wystarczającym stopniu potrzeb rodzin w tym zakresie. Oczywiście moja perspektywa potrzeb miasta jest związana z aktywnością zawodową i wynikającą z niej wiedzą o faktycznym stanie i potrzebach w tej dziedzinie. Nic dziwnego, że na to zwracam tak dużą uwagę.

— Jest jakiś konkretny projekt, którego przeprowadzenie wzięła sobie pani za punkt honoru w tej kadencji?

— Trafił pan w czułe miejsce swoim pytaniem. Nasz klub, klub Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta, przygotowuje strategię działań na obecny czas. Są w niej projekty, których będziemy ze szczególną uwagą pilnowali. Zanim jednak nie zamkniemy prac wewnętrznych nad tą strategią, to ustaliliśmy, że wstrzymujemy się z informowaniem o szczegółach. Bardzo proszę o pewną cierpliwość.

Już niebawem nasz klub i radni w nim zasiadający zda sprawozdanie wyborcom z tego, co robiliśmy, i z tego, co mamy zamiar zrobić jako radni. Mogę jedynie zdradzić, że jest co najmniej kilka projektów, które uważamy za kluczowe i będziemy z całą mocą naciskali na władze miasta, żeby były wdrażane.

— Olsztyński samorząd zadaje egzamin w okresie walki z zagrożeniem koronawirusem?
— To jest wciąż bardzo nowa sytuacja, w której wszyscy się znaleźliśmy. Samorząd korzysta z tych narzędzi, które ma. Nasz klub jest w opozycji, ale nie chcemy korzystać w tym momencie z wilczego prawa opozycji i krytykowania działań lokalnej władzy. W czasie próby trzeba okazać jedność i być skutecznym. Tym bardziej że aż żal patrzeć na to, co wyprawia opozycja w parlamencie. My w samorządzie chcemy być mądrzejsi.
Stanisław Kryściński

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPostój 1-Majowy – instrukcja użytkowa
Następny artykułWalczymy z jednym kryzysem, a już nadciąga drugi