Nikt nie ma wątpliwości, że epidemia koronawirusa w Europie zakończy się kryzysem gospodarczym. Wielu polskich przedsiębiorców już teraz znalazło się w dramatycznej sytuacji – ich przychody bardzo zmalały, inni nie zarabiają w ogóle. Tymczasem opłacić trzeba pracowników, czynsz, ZUS, rachunki za prąd i wodę.
Rząd PiS zapowiada uruchomienie pakietu gospodarczego o wartości 212 mld zł. Wiadomo jednak, że żywej gotówki będzie w tym niewiele – ok. 60 mld zł, które państwo przeznaczy na dopłaty do pensji pracowników firm, które znalazły się w tarapatach, oraz na zapomogi dla małych firm w wysokości 5 tys. zł. Pozostała część z ogromnej kwoty to pieniądze wirtualne – składają się na nią oszacowane wartości odroczonych składek ZUS i rządowe gwarancje kredytowe.
Przedsiębiorcy piszą do premiera w sprawie “tarczy” na koronawirusa. “Propozycje rządu to żart”.
Radni krytyczni
Zielonogórscy radni Koalicji Obywatelskiej twierdzą, że taka pomoc to żadna pomoc. – W skrócie ten cały pakiet można opisać jako program “Weź kredyt na ZUS” – mówi Marcin Pabierowski, miejski radny, który na co dzień prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą. W ciągu ostatniego tygodnia w jego biurze projektowym pojawił się tylko jeden klient.
– Odroczenie składek ZUS nic nie daje, bo jeśli ktoś jest pozbawiony przychodów, to po trzech miesiącach będzie musiał zapłacić naraz ok. 5 tys. zł. Skąd ci najmniejsi przedsiębiorcy mają wziąć takie pieniądze? Nawet jeśli posiadają oszczędności, do tego czasu wydadzą je na inne potrzeby – przekonuje Pabierowski.
– Poza tym odroczenie składek ZUS czy rozłożenie ich na raty nie jest niczym nowym. To standardowe wnioski i procedury, które dla przedsiębiorców dostępne są na co dzień. Ciężko ten pakiet antykryzysowy brać poważnie, skoro większość propozycji rządu to pomoc zwrotna – dodaje Adam Urbaniak, radny Koalicji Obywatelskiej i prawnik.
– Nie wspominając, że pokuszono się nawet o uproszczenie procedur. Próbowałem wypełnić taki wniosek i poległem. Liczy cztery strony, z czego tabela “Uzasadnij, dlaczego firma nie przynosi dochodu” zajmuje pół strony. Podaj przychody i wydatki z trzech lat do tyłu, wyliczenia. Tydzień pracy dla księgowej. A przecież każdy przedsiębiorca wytłumaczy to jednym słowem: koronawirus – dodaje Pabierowski.
Miasto też robi za mało
Radni KO nie mają wątpliwości, że to Zielona Góra musi zrobić coś, by ulżyć lokalnym przedsiębiorcom. Tyle że chcą konkretu, a nie propozycji, które wyłożył dotychczas Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry. Kubicki, tak jak rząd, proponuje jedynie odraczanie podatków lokalnych: od nieruchomości, środków transportu i innych. Ewentualnie rozłożenie ich na raty. Wspomina też o możliwości starania się o umorzone zaległości podatkowych.
– Prezydent uruchomił skrzynkę mailową, gdzie przedsiębiorcy mogą przesyłać wypełnione formularze, i podkreślił, że zgłoszenia będą rozpatrywane indywidualnie. To rozwiązanie nas nie przekonuje – tłumaczy Pabierowski. – Przedsiębiorcy oczekują zunifikowanego i sprawiedliwego pakietu pomocowego, a nie wsparcia tylko dla wybranych – przekonuje.
Pabierowski chwali jedynie zwolnienie z czynszów przedsiębiorców, którzy wynajmują lokale od miasta, a którzy z powodu koronawirusa będą musieli zawiesić działalność. Na plus ocenia też zwolnienie z opłat za zajęcie terenu lokali wystawiających w sezonie ogródki letnie.
– Oczekiwalibyśmy jednak mniej propagandy, bo te peany na cześć premiera Morawieckiego czyta się z zażenowaniem. Pomoc, która ma zwrotny charakter, to nie jest rozwiązanie. Spójrzmy na kraje zachodniej Europy, gdzie składki i podatki umarza się całkiem – wskazuje Urbaniak.
Obniżmy podatki
Radni Koalicji Obywatelskiej mają inną propozycję. Chcą, by miasto przynajmniej do końca roku obniżyło przedsiębiorcom podatki od nieruchomości. O połowę. Z propozycją wyszedł Janusz Rewers, a Adam Urbaniak skonstruował odpowiedni projekt uchwały.
– Przypomnę, że na początku tego roku w mieście weszły podwyżki podatków od nieruchomości o 30 proc. My akurat głosowaliśmy przeciwko, ale w ten sposób rada miasta nałożyła na barki przedsiębiorców ciężar pokrycia dziury budżetowej, jaką wywołały rządowe zmiany w systemie podatkowym. W obecnej sytuacji powinniśmy się z tego wycofać – mówi Urbaniak.
Radni KO przekonują, że byłoby to najsprawiedliwsze rozwiązanie. Pieniądze zostałyby w kieszeniach wszystkich przedsiębiorców. – Do tego wpływy z podniesionych podatków to pieniądze, na które miasto dopiero liczy, bo płaci się je raz na kwartał. Nie musimy więc nic ciąć, a jedynie zrezygnować z korzyści, jakie miasto miało otrzymać – wyjaśnia Urbaniak.
– Duże firmy sobie poradzą, dla nich to symboliczny gest, ale przedsiębiorców należy traktować równo. Jednocześnie obniżylibyśmy podatki dla szpitala i innych podmiotów leczniczych – dodaje.
Do tego przepis miałby działać wstecz, czyli od 1 stycznia 2020 r.
– W tym przypadku uchwalenie prawa działającego wstecz jest legalne, bo z korzyścią dla obywatela. Nie będzie zamieszania z oddawaniem pieniędzy. A nawet jeśli ktoś już zapłacił podatek, to na koniec czerwca, września i roku wystąpi o zwrot nadpłaty – tłumaczy Urbaniak.
Szereg przeszkód
Na razie radni KO do swojej propozycji muszą przekonać prezydenta Kubickiego i jego radnych, a także pozostałych klubów. Samo uchwalenie ulg też będzie trudne, bo najbliższe sesje rady miasta mają być odwołane.
– Ale to nie problem. Możemy to uchwalić nawet w czerwcu. Taką pomoc nasi przedsiębiorcy na pewno by odczuli – mówią radni KO.
– Z tym odwoływaniem sesji to też nie do końca poważne. Walczymy z koronawirusem, ale świat nie przestaje pracować. Rząd komunikuje się za pomocą wideokonferencji, podobnie zarządy firm. Już powinniśmy być na to gotowi – zaznacza Pabierowski.
CZYTAJ TEŻ: Koronawirus. Rada miasta nie będzie obradować, chyba że zajdzie wyższa konieczność. Co zrobić, by nie spotykać się w realu?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS