Piotrowski to były europoseł, historyk, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i toruńskiej uczelni ojca Rydzyka oraz prezes Ruchu Prawdziwa Europa – Europa Christi (RPE). Jeszcze przed rokiem partia była przedstawiana jako ugrupowanie tworzone przez ojca dyrektora po to, żeby stać się radiomaryjną alternatywą dla PiS-u. Ostatni raz media zakonnika wspierały polityczne ambicje Piotrowskiego pod koniec zeszłego roku. „Informacje dnia” relacjonowały wówczas pierwszy krajowy zjazd Ruchu, który zaapelował do swego prezesa, żeby ten wystartował w wyborach na prezydenta.
– Tak naprawdę jesteśmy w tej chwili w Polsce jedyną katolicką, chrześcijańską, prawicową partią polityczną – mówił Piotrowski. Jego felietony co niedziela gościły na antenie TV Trwam i Radia Maryja. Aż do teraz.
FOTKI Z ŁYSYM ŻYDEM TO NIE PRZYPADEK
W piątek, 3 kwietnia na profilu Piotrowskiego na Facebooku ukazał się lakoniczny komunikat: „Najnowsze felietony nie będą już ukazywać się w TV Trwam”. Historyk zamieścił pod nim film, w którym przedstawia kulisy rozstania:
– Na początku tygodnia zostałem poinformowany, że moje felietony, które wygłaszałem co tydzień w Telewizji Trwam i Radiu Maryja, zostają zawieszone. Dzwoniący do mnie w tej sprawie ojciec redemptorysta, którego notabene od lat znam i bardzo lubię, w uzasadnieniu użył pięknej formy: „przecież pan profesor rozumie” – mówi Piotrowski. Zapowiedział, że odtąd będzie umieszczał felietony na swojej stronie internetowej. Tak jak u ojca dyrektora – w każdą niedzielę wieczorem.
Pod wiadomością wpisują się rozzłoszczeni sympatycy Piotrowskiego.
Komentarz „lidera wśród fanów”: „Po numerach z liczeniem głosów spodziewałem się podobnej reakcji. Myślałem, że zrobią to bardziej elegancko! Kasa od władzy zrobiła swoje. Dla nas, naszego środowiska jest Pan jedynym, pierwszym Prezydentem Polski. Nie jakiejś III RP. Bolszewickiej Hybrydy. To widać i czuć, POLIN w działaniu!”.
Polin to nazwa Polski w jidysz.
Kolejny głos: „Radio Maryja i TV TRWAM mają tylko jednego prezydenta!”.
I następny: „To było do przewidzenia. Kasa od władzy zrobiła swoje, a w tych mediach za kasę każdego sprzedadzą”.
Fanka: „Jest pan niewygodny, przykre to jest”.
Sympatyk (na profilu miniaturki biało-czerwonych flag i serduszka): „No to widać NIECHYBNIE że zaproszenie Ambasador Izraela Azari na Poświęcenie Sanktuarium w Toruniu i fotki ojca Tadeusza z tym łysym żydem to nie PRZYPADEK”.
Chodzi o Jonny’ego Danielsa, prezesa fundacji holocaustowej From the Depths, przyjaciela Radia Maryja. A „numery z liczeniem głosów” to komentarz do działań Państwowej Komisji Wyborczej. Komitet Piotrowskiego twierdzi, że złożył w terminie blisko 110 tys. podpisów (wymagane jest 100 tys.), jednak jego kandydatura nie została jeszcze zarejestrowana przez PKW, bo sygnatury wciąż są weryfikowane. Ostatni komentarz (o ambasador Izraela) dotyczy obecności przedstawicielki ambasady tego kraju na uroczystości konsekracji zbudowanego przez o. Rydzyka sanktuarium w Toruniu. W dolnej części kościoła redemptorysta umieścił kaplicę poświęconą Polakom ratującym Żydów w czasie okupacji.
KOŚCIOŁY BARDZIEJ POSZKODOWANE NIŻ SKLEPY
Jak ocenia dr Wojciech Peszyński, politolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Piotrowski poszedł w odstawkę, bo stał się niepotrzebny szefowi Radia Maryja. Tak jak wcześniej toruńska posłanka Anna Sobecka.
– Ojciec Rydzyk nie wiąże swojego interesu politycznego z kandydatami, którzy nie mają szans na wygraną – tłumaczy Peszyński. – Dzisiaj PiS jest potrzebny zdecydowanie bardziej Rydzykowi niż Rydzyk PiS-owi. Elektorat radiomaryjny jest bardzo lojalny, ale jest go coraz mniej, a PiS ma już własne media: Telewizję Polską, Polskie Radio i media społecznościowe dużo bardziej sprawne niż Radio Maryja. Oczywiście, radio mogłoby urwać partii Kaczyńskiego kilka procent, ale Rydzykowi konflikt z prezesem PiS-u się zwyczajnie nie opłaca.
– W starciu z Andrzejem Dudą Piotrowski nie ma żadnych szans. Nie jest typem politycznego fightera, nie ma niezbędnej charyzmy, a więc pozbawiony jest atutów, które liczą się w walce o prezydenturę – dodaje osoba związana niegdyś z Radiem Maryja, obecnie na politycznej emeryturze.
Ostatni felieton Piotrowskiego (ten, który nie pojawił się w TV Trwam) nie dotyczył polityki, tylko pandemii koronawirusa. – Dotychczas nie słyszałem, aby ktoś odpowiedział na pytanie, na ile w skali 1 do 10 groźny jest koronawirus – mówi historyk. I ubolewa: – Z jednej strony ograniczono liczbę ludzi w sklepach w zależności od powierzchni, czyli liczby kas, a kościoły małe i duże potraktowano tak samo. (…) W kościele, gdzie mieści się pięćdziesiąt osób, może modlić się pięć osób, a w katedrze mieszczącej dwa tysiące osób we mszy może uczestniczyć również tylko pięć osób.
NA PRAWO OD PIS-U: A GDZIE POTWÓR GENDER?
Wystąpienia Piotrowskiego z cyklu „Myśląc Ojczyzna” pojawiały się w TV Trwam i Radiu Maryja co niedzielę od dziewięciu lat. W ostatnich tygodniach publicysta nie atakował na antenie PiS-u. Skoncentrował się na krytyce Unii Europejskiej, historii i polityce międzynarodowej. Ale jeszcze na początku stycznia mówił, że „mimo buńczucznych medialnych deklaracji zarówno polski premier, polski rząd, jak i europosłowie tak zwanej, cha, cha, Zjednoczonej Prawicy, trzymani są na krótkim pasku Unii Europejskiej”. W czerwcu zeszłego roku zarzucił PiS-owi, że przed wyborami do Parlamentu Europejskiego oszukał wyborców związanych ze stacją Rydzyka i sprzeniewierzył się chrześcijańskim wartościom. Wszystko dlatego, że w projekcie programu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), w której partia Kaczyńskiego ma najsilniejszą delegację, ani razu nie pojawiają się słowa: „chrześcijaństwo”, „wartości chrześcijańskie”, „tożsamość” i „rodzina”. Nie ma też mowy o walce z LGBT i gender.
DO TRZECH RAZY SZTUKA
– Do kandydowania na urząd prezydenta byłem namawiany przez 15 lat. Po raz pierwszy miało to miejsce w 2005 roku i wówczas zostałem nawet ogłoszony w Częstochowie jako kandydat – wspomina Piotrowski w wywiadzie dla „Kuriera Lubelskiego”. Nie dopowiada, że ogłaszającym był sam ojciec Tadeusz Rydzyk, a słuchało go ponad sto tysięcy uczestników pielgrzymki Rodziny Radia Maryja i co najmniej pięć razy tyle słuchaczy przed radioodbiornikami. Czterdziestoletni europoseł był wówczas u szczytu popularności w ośrodku toruńskim. Występował w „Rozmowach niedokończonych”, komentował w „Aktualnościach dnia” i zapraszał studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej o. Rydzyka na praktyki do Brukseli.
Po raz pierwszy do Parlamentu Europejskiego dostał się w 2004 roku z listy Ligi Polskich Rodzin, zdobywając niemal 50 tys. głosów na Lubelszczyźnie. Dla radiomaryjnej Ligi był kandydatem idealnym: gorliwy katolik i obrońca życia poczętego, wykładowca KUL, żona, czwórka dzieci. – Był rozpoznawalny w radiowej rodzinie, wśród której cieszył się autentycznym powodzeniem. Poza tym nie jest obciachowy. Ma tytuł profesorski, nie opowiada herezji, jest wystarczająco jednoznaczny i ortodoksyjny, by móc reprezentować radio. Nie jest typem szczura, których sporo kręciło się wokół ojca dyrektora. Ma miłą prezencję, jest wysoki i na pewno podoba się radiowym babkom – mówi o nim były współpracownik dyrektora.
W 2009 roku startował do Parlamentu Europejskiego pod sztandarami PiS. Wtajemniczeni twierdzą, że o jego pozycję na liście osobiście zadbał o. Rydzyk. Piotrowski zdobył 85 tys. głosów. Ale w brukselskiej drużynie PiS-u był outsiderem. Nie zapisał się do partii, a w 2012 roku wystąpił z delegacji Prawa i Sprawiedliwości w europarlamencie. Kaczyński mu tego nie zapomniał. Co prawda w 2014 roku pod wpływem Torunia dał mu dwójkę na liście, ale odwiedzając Lublin, ogłosił, że „głównym kandydatem” jego partii w wyborach do europarlamentu z Lubelszczyzny jest jedynka – profesor Waldemar Paruch. Piotrowski dzięki głosom słuchaczy Radia Maryja znokautował kandydata prezesa. Zdobył 30 tys. głosów więcej. I już trzy miesiące po wyborze znowu odszedł z delegacji PiS-u i grupy EKR. Jej przedstawiciele zarzucili mu, że zrobił to z pobudek finansowych – bo nie chciał płacić ze swojej diety „podatku na partię”, do czego zobowiązani byli wszyscy europosłowie. On sam oświadczył, że został z EKR „wypchnięty”, i sugerował, że „próba zdyskredytowania” go ma związek z rozgrywkami związanymi z poszukiwaniem prawicowego kandydata na prezydenta. Zwolennikiem jego startu miały być „różne środowiska prawicowe” i „funkcyjni aktywiści PiS-u”.
Trzeciej szansy od PiS-u Piotrowski już nie dostał. Dlatego przed zeszłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego chciał walczyć o przepustkę do Brukseli pod sztandarem własnej partii – Ruchu Prawdziwa Europa. Jednak ugrupowanie nie zebrało wymaganej liczby podpisów, by zarejestrować listy. W zeszłym roku Piotrowski próbował jeszcze wystartować samodzielnie do Senatu z Lublina, ale okręgowa komisja wyborcza odmówiła rejestracji jego komitetu. Uznała, że część z wymaganych 2 tys. podpisów jest nieczytelna lub zawiera błędy.
MOŻE DA SIĘ NA TYM COŚ UGRAĆ
W wywiadzie dla „Kuriera Lubelskiego” w lutym br. Piotrowski stwierdził, że pięć lat temu głosował na Dudę, ale rozczarował się jego prezydenturą. – Czarę goryczy przelała jego wypowiedź na temat związków partnerskich. Pięć lat temu prezydent opowiadał się za tradycyjnym modelem rodziny, a dziś mówi o akceptacji dla związków partnerskich. Dla mnie to sygnał, że gdy Andrzej Duda będzie ponownie wybrany, to pójdzie krok dalej i być może będzie optował za adopcją dzieci przez pary homoseksualne.
Jako prezydent Piotrowski zawetowałby ustawę o przekazaniu 2 mld zł dla TVP i przeznaczyłby pieniądze na oddłużenie szpitali. Skrytykował sytuację, w której prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości jest jeden polityk (Zbigniew Ziobro). Pytany przez PAP, czy liczy na poparcie ojca Rydzyka, odpowiedział, że to tylko domniemania redaktorów.
Zdaniem byłego współpracownika ojca Rydzyka jego start wynika z chęci odegrania się na PiS-ie za złe potraktowanie go w zeszłorocznych eurowyborach. – Ale Piotrowskiego nie widać poza radiem. Nie ma funduszy ani struktur – wymienia nasz rozmówca. – Nie stanowi żadnego zagrożenia dla Dudy. Może jedynie kalkulować, że 1-2 proc., jakie w porywie może osiągnąć, będzie miało jakąś wartość polityczną, którą da się zdyskontować.
Peszyński: – Przypuśćmy, że są normalne warunki wyborcze i wszystko odbywa się w czasie pokojowym, a nie stanu wyjątkowego. Andrzej Duda nie wygrywa w pierwszej turze, ale przechodzi do drugiej jako kandydat nr 1. Wtedy głosy elektoratu takich kandydatów jak Piotrowski są niezmiernie potrzebne i można za nie coś wytargować od PiS-u.
NASZ KANDYDAT – ANDRZEJ DUDA
Ojciec dyrektor ma już wprawę w pozbywaniu się niewygodnych kandydatów na prezydenta. Programowo i ideologicznie bliższych słuchaczom, ale niedających szansy na władzę. W 2000 roku nie wpuścił na debatę przedwyborczą w Radiu Maryja uwielbianego przez antyunijnych słuchaczy Jana Łopuszańskiego, mimo że ten specjalnie przyjechał do rozgłośni. Polityk zarzucił wtedy Radiu Maryja, że stało się „częścią sztabu wyborczego Mariana Krzaklewskiego”. Krzaklewski był wówczas liderem Akcji Wyborczej Solidarność krytykowanym za zawarcie koalicji rządowej z liberałami z Unii Wolności. Wybory wygrał w pierwszej turze Aleksander Kwaśniewski. Łopuszański zdobył 0,8 proc. głosów. Krzaklewskiego wyprzedził jeszcze Andrzej Olechowski. Teraz o. Rydzyk wspomina AWS jako swoją największą pomyłkę.
W sobotę w „Naszym Dzienniku” ukazał się obszerny wywiad z urzędującym prezydentem. Można go przeczytać w całości na portalu Radia Maryja. – Radio ma swojego kandydata, Andrzeja Dudę. Bo katolik, bo gwarantuje utrzymanie naszego rządu – mówi były współpracownik ojca dyrektora. – A że każdemu zdarzają się błędy, no cóż, trudno. Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem. Z pewnością radio z tej potyczki nie wyjdzie skrzywdzone.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS