A A+ A++

fot. A.S.O. / Thomas Maheux

Odległość do przeciwnika siedemset metrów. Wiatr słaby, ale boczny i zmienny. Utrzymuj prędkość, a zobaczysz rywala w zasięgu wzroku za 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3…

Brzmi, jak przekaz radiowy na poligonie wojskowym, albo zapis rozmowy prowadzonej przez radio między pilotami myśliwców? Nic bardziej mylnego. To tylko przykładowe instrukcje podawane codziennie kolarzom przez kierowników drużyn za pomocą tego cudu techniki. Sezon kolarski w pełni, więc na szosach całej Europy trwa walka w wielu wyścigach zawodowych, w których niebagatelną rolę odgrywa radio. Ale poligonem doświadczalnym stał się Tour de Pologne, na którym radio było w dużym stopniu ograniczone, a na niektórych etapach zupełnie zakazane. I dobrze. Ale po kolei…

Wynalazek Marconiego zrewolucjonizował cały świat i w wielkim stopniu wpłynął na tworzenie późniejszej historii całego globu. Dzięki radiu Adolf Hitler podbił serca rodaków, a niemiecka propaganda miała ułatwione zadanie w manipulowaniu całym narodem. Chwilę później żołnierze – szyfranci z plemienia Nawaho przyczynili się do wygrania wojny poprzez przesyłanie między sobą drogą radiową tajnych informacji, które przekazywali w tylko sobie znanym języku. Przykładów można mnożyć tysiące, ale nie ma sensu, bo każdy dobrze wie, że radio ma ogromną moc. I widać to gołym okiem. Jeden komunikat potrafi na przykład uratować setki istnień ludzkich, albo zabić… nawet najciekawszą dyscyplinę sportową na świecie.

Rozwój techniczny i dążenie do doskonałości obserwujemy wszędzie. Świat idzie do przodu, a sport nie pozostaje w tyle za innymi dziedzinami życia, wykorzystując wszelkie możliwe dobrodziejstwa nauki. Doskonale widać to w kolarstwie. Kiedy oglądam zmagania kolarzy w kluczowych momentach wyścigu, jak nerwowo dłubią w uchu, albo ”mówią do koszulki”, to zadaję sobie pytanie ile pozostało jeszcze sportu w sporcie.

Nieodłączną częścią kolarstwa są ucieczki z peletonu. Na długich i płaskich etapach to zazwyczaj jedyne atrakcje dla kibica. Nic mnie tak nie drażni, jak porażka uciekiniera na kilkaset, czy kilkadziesiąt metrów do mety. Peleton łykający samotnego kolarza tuż przed finiszem jest dla mnie obrazem sztucznym i nienaturalnym. Aż mam ochotę krzyknąć parafrazując słowa wybitnego polskiego radiowca Wojciecha Trojanowskiego: „Jaka szkoda, że państwo to widzą!”
To nie jest normalne i nie ma nic wspólnego z duchem fair play!
To zwykła matematyka i chłodna kalkulacja!
To właśnie radio zabija ten sport na przysłowiowej kresce!

Kierownicy drużyn potrafią policzyć dokładne straty peletonu i podać zawodnikom taką prędkość, aby ci doszli uciekiniera, jak najmniejszym nakładem sił. W każdym wozie technicznym jest telewizor, na którym ekipy obserwują rywali. Są w stanie wychwycić każdy grymas, gest, czy kryzys przeciwnika. Gdzie kończy się sport, a zaczyna czysta matematyka?

Podczas Tour de Pologne mieliśmy częściową ciszę w eterze. Nie spodziewam się po tym pomyśle ogromnych zmian, ale większej tolerancji błędu, która uratuje część ucieczek z peletonu. Małe zamieszanie wśród grupy zasadniczej i lekkie niedoinformowanie nikomu nie zaszkodzi. A wielu zawodnikom może jedynie pomóc odnieść życiowy sukces i stworzyć widowisko ciekawsze dla kibica. Najlepszym przykładem, że to działa są mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie. Te wyścigi po prostu są ciekawsze i nieobliczalne. W Paryżu na mecie nie wszyscy nawet wiedzieli, że zdobyli medal!

Zwolennicy radia podają argumenty związane z bezpieczeństwem na trasie. Zgadzam się, że na szosach czyha wiele zagrożeń. Najważniejsze jest zdrowie zawodników. Jednak można zostawić drużynom nasłuch z radia wyścigu, które poda im wszelkie istotne informacje.
Nie jestem przeciwnikiem taktyki w kolarstwie. Bez strategii każda dyscyplina sportu, to jedynie głupia bieganina, kopanina i jazda, która nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem. Uważam jednak, że zbliżamy się niepokojąco szybko do niebezpiecznej granicy, za którą nie ma ludzkiej rywalizacji tylko bitwa robotów. A steruje nimi i myśli za nie jakiś trener – operator.

Marzy mi się cisza w eterze i mam nadzieję, że doczekam zawodów, gdzie uczestnicy będą zmuszani do podejmowania trudnych decyzji w pojedynkę. Bez pomocy kabla pod koszulką. Choć z drugiej strony niektórzy mówią, że zabranie zawodnikom słuchawek doprowadzi do śmierci wszystkich kolarzy w peletonie z powodu uduszenia, bo nie będą słyszeli komendy: ”wdech, wydech, wdech…”

Jak widać w moim przypadku nadzieja umiera ostatnia, a do samego końca przetrwa tylko czarny humor.

nadesłał: Tomasz Armuła

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł3 badania krwi, z których dowiesz się najwięcej o swoim zdrowiu
Następny artykułDzięki mieszkańcom Gminy Ropczyce udało się zebrać 16 tys. na leczenie Maksia