A A+ A++

Nigdy nie wierzyłem, że kiedykolwiek poznamy prawdziwe przyczyny śmierci 96-cio osobowej delegacji katyńskiej. Niemniej jednak, nie sądziłem również, że Jarosław Kaczyński, od kilku lat mający wszelkie możliwe narzędzia – zacznie zbaczać ze ścieżki „dążenia do prawdy smoleńskiej”. Dwa dni temu, w wywiadzie dla telewizji republika, Antoni Macierewicz stwierdził jednoznacznie, że prawda na temat katastrofy smoleńskiej została już ustalona.

Rzetelne śledztwo i ustalenie prawdziwych przyczyn śmierci najważniejszych osób w państwie, powinno leżeć w interesie każdego Polaka. Zwłaszcza jeśli przyjąć wersję o zamachu i dwóch wybuchach, znajdujących uznanie wśród sporej części społeczeństwa. Jeżeli ktoś może bezkarnie zamordować polskiego prezydenta, najważniejszych zwierzchników wojskowych, sporą część naszych elit i śmiejąc się nam przy tym w twarz zacierać ślady, oznacza to, że mamy państwo z tektury i równie dobrze można wjechać do nas czołgiem i bez żadnych konsekwencji eksterminować naszych rodaków.

Nie jestem ekspertem od katastrof, zamachów ani lotnictwa. Nie jestem też fizykiem, inżynierem czy pilotem, natomiast czułbym się skończonym idiotą, gdybym wierzył w ustalenia rosyjskiej komisji śledczej i raport MAK. Z raportu wynika, że jedyne przyczyny katastrofy to mgła, tytanowa brzoza, pijani piloci i sam prezydent Kaczyński, który nakazał lądowanie. Taką hipotezę wykluczył ekspert komisji śledczej Macierewicza – profesor, inżynier i doktor nauk mechanicznych, Wiesław Binienda. W Polsce, przez ludzi roztropnych, poczciwych i na pewnym poziomie, człowiek ten okrzyknięty został oszołomem smoleńskim.

PRZECZYTAJ: R. Kurski: Chamy i Żydy, czyli Marzec ’68

O  dorobku naukowym Biniendy stanowi fakt, że w 2014 roku na doradcę zatrudnił go sam Barack Obama, co daje jakąś miarę kompetencji profesora, jeśli z góry założyć, że biały dom nie zatrudnia ludzi głupich i nie kompetentnych. Nie trzeba być żadnym ekspertem, żeby wiedzieć, że w skrzydłach samolotu znajdują się zbiorniki paliwa. Utrzymują one także silniki odrzutowe, z których każdy waży 2.5 tony. Skrzydła są więc specjalnie wzmacniane, odporne na wysokie i niskie temperatury i opory powietrza tysiąc razy większe aniżeli opór, jaki stawia gałąź brzozy. Prawdopodobieństwo uszkodzenia skrzydła w wyniku zderzenia z koroną drzewa, jest takie same, jak w przypadku uderzenia w gołębia pocztowego lub muszkę owocówkę.

Wielką dezinformacją, mająca ugruntować hipotezę o błędzie pijanego pilota, jest także odczyt stenogramu systemu TAWS z czarnych skrzynek. Z nagrań wynika, że na sekundy przed upadkiem, podchodzący do lądowania samolot aż trzykrotnie był upominany komunikatem „pull up”, co należy rozumieć, iż system ten nakazywał pilotom wzbić maszynę wyżej. Wszystkie „niezależne” źródła dezinformacyjne, zgodnie przemilczały drobny szczegół, który wyklucza błąd pilota. Otóż lotnisko w Smoleńsku nie było wprowadzone do systemu TAWS, co oznacza, że system ten reagowałby dokładnie tak samo, jeśli samolot znajdowałby się bezpośrednio nad płytą lotniska, z czego piloci musieli doskonale zdawać sobie sprawę.

Z odpowiedzią na pytanie – dlaczego samolot podjął próbę lądowania w lesie – pospieszył Chorąży Remigiusz Muś, będący w załodze Jaka-40, który wylądował w Smoleńsku tuż przed katastrofą prezydenckiego Tupolewa. Muś utrzymywał, że słyszał wyraźnie przez radio, jak rosyjska wieża nakazuje pilotowi zejście do wysokości 50 metrów, a następnie komunikaty tej samej wieży „jesteście na szlaku, jesteście na kursie”. Remigiusz Muś bezmyślnie zeznał to niezależnej prokuraturze wojskowej, a następnie postanowił popełnić samobójstwo w piwnicy swojego domu.

Inni naoczni świadkowie, biegli, pracownicy polskich, ale i rosyjskich służb, którzy nie dawali wiary w nieszczęśliwy wypadek, również byli na tyle uprzejmi i postanowili popełnić samobójstwo, aby nie wywracać do góry nogami oficjalnej wersji o błędach pijanych pilotów. Taką uprzejmością wykazał się między innymi Grzegorz Michniewicz, Dyrektor generalny kancelarii premiera, osoba mająca najwyższy status dostępu do informacji tajnych. Jego przełożonym był Tomasz Arabski. Popełnił samobójstwo tego samego dnia, kiedy do Polski z remontu w Rosji powrócił tupolew. Generał Sławomir Petelicki, to kolejny smoleński oszołom i samobójca. Ujawnił m.in kwestię SMS-a rozsyłanego przez Sikorskiego z instrukcjami na temat „oficjalnej” wersji przyczyn katastrofy. Biegli nie stwierdzili na ciele Petelickiego śladów wskazujących na gwałtowną obronę, ale nie potrafili wyjaśnić pochodzenia pojedynczych siniaków w okolicach kolan i na plecach. Na pistolecie, z którego padł strzał znaleziono odcisk palca lewej ręki gen. Sławomira Petelickiego, choć był on praworęczny. Na magazynku i nabojach nie znaleziono odcisków palców, a monitoring garażu, w którym znaleziono ciało Sławomira Petelickiego nie obejmował miejsca, w którym miało dojść do samobójstwa. Kolejnym krytykiem oficjalnej wersji smoleńskiej, był Dariusz Szpineta, ekspert lotnictwa, zawodowy pilot i instruktor, prezes spółki lotniczej, został znaleziony powieszony w łazience ośrodka wczasowego w Indiach. Krzysztof Knyż, Moskiewski operator „Faktów” TVN. Był operatorem, który sfilmował podchodzenie do lądowania polskiego samolotu prezydenckiego na lotnisku w Smoleńsku. Był jednym z pierwszych reporterów, któremu udało się znaleźć na miejscu wypadku, zanim został zmuszony przez rosyjskie siły specjalne do jego opuszczenia. Materiały telewizyjne z pierwszych chwil, gdy nie było wiadomo jeszcze co się stało i tuż sprzed katastrofy – zniknęły. Operator również. Eugeniusz wróbel, Marek Rosiak, Krzysztof Zalewski i inni wojskowi, dziennikarze również bez udziału osób trzecich, sami postanowili odejść z tego świata równie niechybnie, co eksperci rosyjscy.

Krzysztof Cieszewski, to kolejny wyszydzany w Polsce, a ceniony za granicą profesor, który poddaje pod wątpliwość oficjalną wersję smoleńską. Zaprezentował on obszerny referat swojej grupy badawczej, zajmującej się analizą zdjęć satelitarnych. Cieszewski opublikował zdjęcia, z których wynika, że 5 kwietnia w miejscu katastrofy leżał śnieg, który dziwnym przypadkiem oddawał kształt szczątków samolotu. Śnieg zdążył roztopić się w całej okolicy, z wyjątkiem miejsca przyszłej katastrofy, oddając przy tym kształt skrzydeł, ogona i wszystkich rozrzuconych części. Rok później Cieszewski stwierdził, że jednak się pomylił i z całą pewnością wykluczył obecność śniegu, ze względu na panującą w miejscu katastrofy temperaturę i wilgoć. Pojawiły się więc kolejne teorie spiskowe oszołomów smoleńskich, jakoby to białe imitujące śnieg i idealnie oddające kontury części samolotu, były jakimiś namiotami, plandekami lub czymś innym co miało chwilowo, z jakiegoś nie znanego powodu imitować miejsce przyszłej katastrofy, co by oznaczało, że jej dokładne miejsce znane było dużo wcześniej.

Równie dziwnym zbiegiem okoliczności, wkrótce po katastrofie rozebrano także hangar, w którym przygotowywano TU-154 do podróży polskiej delegacji 10 kwietnia. Na domiar złego, kilka lat wcześniej przeszedł on gruntowny remont, co pochłonęło kilkanaście milionów złotych. Dzięki czemu można wykluczyć, jakoby powodem zburzenia hangaru, był jego stan techniczny lub, że nagle, z dnia na dzień – stał się on bezużyteczny.

W związku z powyższymi wydarzeniami, pojawiła się hipoteza o zamachu zorganizowanym w porozumieniu i komitywie przez trzyliterowe służby postsowieckie, tworzące ośrodki władzy w Polsce i Rosji. Na naszym podwórku, tak zwane oszołomy smoleńskie utrzymują, że przyczyną zamachu na Lecha Kaczyńskiego był aneks raportu WSI, którym straszył on nasze postsowieckie służby. Pikanterii sprawie dodał ówczesny marszałek, Bronisław Komorowski, który przejmując obowiązki prezydenta wykradł raport z pałacu jeszcze zanim podano jakiekolwiek informacje o jego śmierci. Równym dziwnym zbiegiem okoliczności, Jarosław Kaczyński twierdzi od niedawna, że w raporcie tym nie ma niczego istotnego, w związku z czym nie ma sensu udostępniać go dla opinii publicznej.

W postsowieckiej federacji rosyjskiej, gdzie także istnieją smoleńskie oszołomy różnej maści, zwrócono uwagę, że zamach smoleński był poprzedzony falą samobójstw i skrytobójstw, dokonanych na funkcjonariuszach bezpieczniackich frakcji nieprzychylnych Putinowi. W Rosji, jeśli już się mówi o Smoleńsku w kontekście zamachu, wskazuje się właśnie frakcje wrogie obecnemu reżimowi. Katastrofa, tudzież zamach, miał bezpośrednio uderzyć w prezydenta Rosji, być próbą wysadzenia go z siodła. Wygląda więc na to, że tak zwana katastrofa smoleńska, to kolejna potyczka, trwającego już 50 lat konfliktu między chamami i Żydami.

Zobacz:

Kaczyński podburza naród i Smoleńsk, czyli Polacy zostali oszukani!

Jarosław Kaczyński kpi z restrykcji obowiązujących podczas epidemii koronawirusa! Obchody 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBUSEM W BARIERKĘ
Następny artykuł100 TYSIĘCY ZŁ NA KOMPUTERY DLA UCZNIÓW ŻARSKICH SZKÓŁ