Prośby nie docierają, groźby nie działają, mandatów się nie boją. Motocrossowcy i quadowcy wciąż rozjeżdżają popularne szlaki, nic nie robiąc sobie ze spacerujących turystów. Problem dostrzegają gospodarze naszych gmin uzdrowiskowych. Ale przyznają, że ciężko z tym walczyć. Proponują by zaostrzyć kary.
Na naszą skrzynkę mailową przyszedł sygnał od jednego z miłośników pieszych wędrówek. Zwraca on uwagę na stan szlaków wokół Iwonicza-Zdroju, które częściowo są już nie do przejścia dla turystów. Autor maila podkreśla, że szlaki są rozjeżdżane systematycznie przez quady i motory. Wskazuje, że szczególnie zniszczony jest ten od Lasu Grabińskiego do Góry Przedziwnej.
– Nikt nie interweniuje w tej sprawie a kuracjusze przeklinają jadące quady i motory – napisał Czytelnik.
Witold Kocaj, burmistrz Iwonicza-Zdroju, przyznaje, że problem jest znany i niestety w ostatnim czasie się nasila. Przypuszcza, że ma to związek z rosnąca popularnością tej formy spędzania wolnego czasu.
Gospodarz Iwonicza-Zdroju zaznacza przy tym, że nie tylko rozjeżdżone szlaki, czy drogi wśród pól są problemem. – Szkodliwy jest też hałas, który generują te motocykle czy quady – mówi.
W ubiegłym roku burmistrzowie Rymanowa i Iwonicza-Zdroju zaapelowali do mieszkańców o przeciwstawienie się bezmyślnej działalności miłośników ekstremalnej jazdy po bezdrożach. Powodem była dewastacja ponad 500 hektarów na wzgórzu Przymiarki.
Czytaj też: Offroadowcy nie mają szacunku dla turystycznych atrakcji? Zdewastowali Przymiarki
Okazuje się, że część motocrossowców i quadowców wciąż obiera sobie za jeden z celów ekstremalnej wyprawy to popularne wśród turystów i kuracjuszy miejsce. – Dziś jedna z pracownic urzędu opowiedziała mi sytuację z weekendu. Szła na Przymiarki ze słuchawkami na uszach, w pewnej chwili tuż obok niej przemknęło kilku motocyklistów. Przestraszyła się tak, że o mało nie wskoczyła do przydrożnego rowu – relacjonuje Witold Kocaj.
Burmistrz przyznaje, że ciężko walczyć z motocyklistami, quadowcami, czy kierowcami samochodów terenowych, którzy zagrażają turystom, płoszą zwierzęta i niszczą szlaki.
– Urzędowe wyłączenie dróg z ruchu jest mało realne, a wydając postanowienia czy zakazy trzeba się zastanowić jaką mają siłę – mówi Witold Kocaj. Podkreśla, że w tym przypadku potrzebna jest kultura ludzi. – Jeśli ktoś chce się wyżyć w trudnym terenie, to niech wybierze się do miejsca, które jest do tego przygotowane.
Wojciech Farbaniec, burmistrz Rymanowa przyznaje, że pomimo nagłaśniania różnych sytuacji związanych z dewastowaniem terenu, sytuacja wciąż pozostaje nierozwiązana. – Wczoraj spacerowałem w Parku Zdrojowym w Rymanowie-Zdroju i słyszałem ryczące motocykle w lesie – opowiada.
Burmistrz Rymanowa ze smutkiem podkreśla, że najlepszy dla offroadowców jest trudny teren, szczególnie po deszczu. – Im większe błoto, tym dla nich jest lepiej – mówi. I dodaje, że w takim przypadku naprawa zniszczeń jest bardzo trudna i kosztowna.
Jak powstrzymać crossowców?
Gospodarze gmin uzdrowiskowych są w tej kwestii zgodni – zaostrzenie kar.
– Powinny być wysokie mandaty za jazdę po szlakach turystycznych i lasach – mówi Wojciech Farbaniec. Dodaje, że w tej chwili kara jest nieadekwatna do zniszczeń.
Walkę z nieuprawnionymi wjazdami do lasu prowadzi Straż Leśna. W ostatni weekend września rozpoczęła się akcja “Jesień 21”. Leśnicy zapowiadają, że nie będzie taryfy ulgowej dla łamiących zakazy.
Czytaj też: Akcja “Jesień 21” w podkarpackich lasach. Leśnicy zapowiadają, że nie będzie taryfy ulgowej dla crossowców
Autor: Tomasz Jefimow
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS